Najpierw patrzył z boku na to, jak Gameiro i koledzy kręcą jego kumplami z defensywy Liverpoolu. Nie mógł zrobić nic. Potem czytał o tym, że z kadry reprezentacji Francji wypada Raphael Varane, co normalnie otwierałoby mu drogę do podstawowej jedenastce na Euro w kraju, w którym się urodził. Nie otwarło. Później śledził z trybun, jak jego koledzy krok po kroku idą po finał Euro nad Sekwaną. Nie miał okazji wskoczyć na plecy Griezmanna i biec z nimi do uradowanych kibiców, gdy ogrywali kolejnych rywali. Wszystko dlatego, że wpadł na kontroli antydopingowej parę tygodni przed samym turniejem. Możecie sobie tylko wyobrażać, co czuje dziś Mamadou Sakho słysząc, że zostaje uniewinniony.
Oszukany. Okradziony z finału Ligi Europy. Z finału mistrzostw Europy, w dodatku niezwykle szczególnego dla niego samego, bo rozgrywanego w mieście, w którym przyszedł na świat i się wychował. Dziś zjawił się w Paryżu nie po to, by trenować razem z ekipą Didiera Deschampsa, a po to, by przed komisją usłyszeć werdykt. Pozytywny, choć jednocześnie bardziej gorzki niż czekolada 99%.
Zastanawia nas jedno – skoro po przesłuchaniu ekspertów z laboratoriów akredytowanych przez WADA (Światową Agencję Antydopingową) okazuje się, że gość jest niewinny, to jakim prawem właśnie stracił dwa, kto wie, może najważniejsze mecze w swojej karierze? Finał europejskiego pucharu i finał mistrzostw Starego Kontynentu. Jakim cudem na teście po meczu wyszło, że Sakho koksuje, a po dwóch miesiącach okazuje się, że: aaa, tak w sumie to tylko nam się wydawało, że koksuje? Oficerzy kontroli dopingowej odpowiedzialni za pomeczowe testy przypadkowo zamiast antydopingowego podsunęli mu test ciążowy? Pomylili jego próbki ze swoimi?
Naprawdę ciekawi jesteśmy, jak i czy w ogóle UEFA zrekompensuje Sakho stratę dwóch meczów o złote medale. O piłkarską nieśmiertelność. No bo czy to w ogóle da się to jakoś wycenić? Zamienić na jakiekolwiek pieniądze?
Nasza propozycja? Powtórka wszystkich meczów, które Sakho stracił z powodu decyzji o zawieszeniu. Wiadomo, kompletnie nierealna, ale tak naprawdę – jedyna sprawiedliwa. No i pyknęlibyśmy wtedy przy okazji te karne z Portugalią, co?