Maciej Rybus wylądował we Francji. Pewnie wolałby teraz trenować w La Baule, ale – umówmy się – Lyon też nie brzmi jak zsyłka na karne roboty. Polak w uznanym europejskim klubie na pozycji lewego obrońcy – taka sytuacja zdarza się pierwszy raz od bardzo dawna, o ile nie pierwszy raz w ogóle.
Wiadomo, że jedną z pierwszych rzeczy, jakie sprawdza każdy zawodnik przed transferem, są rywale do miejsca w składzie na jego pozycji. Gdyby Polak miał stanąć w szranki z legendą klubu, która gra tam od 20 lat i nie opuściła żadnej minuty, to pewnie trzy razy by się zastanowił i w końcu odpuścił. Ale tak źle nie jest. Po pierwsze: Henri Bedimo, jeden z dwójki lewych obrońców, odchodzi z klubu, więc tworzy się naturalny wakat. Po drugie: Rybus o pierwszy plac będzie walczył z 32-letnim Jeremym Morelem, który ma swoje ograniczenia. – Nie lekceważyłbym go, jest bardzo dobrym zawodnikiem. Nieprzypadkowo grał w Marsylii, wychował się w Lorient, przyszedł do Lyonu żeby coś wnieść i rzeczywiście to robi. Wygrał rywalizację z Bedimo, który jest przecież reprezentantem Kamerunu. Lewa strona w Lyonie była dobrze obsadzona – mówi Stefan Białas. Morel skończył rozgrywki ze średnią 4,86 według France Football, co daje mu dziewiąte miejsce w zespole. Niby dobrze, ale pewna statystyka zwraca szczególną uwagę – zaliczył tylko jedną asystę. Jak na bocznego obrońcę w dzisiejszym futbolu – mizeria. Dlatego też Olympique zdecydował się na Rybusa, który liczby w ofensywie zagwarantuje znacznie większe.
Jeśli spojrzeć w historię, poprzeczka przed Polakiem zawieszona jest dość wysoko. Eric Abidal grał dla Lyonu w jego trzech mistrzowskich sezonach, koszulkę Les Gones zakładał też mistrz świata, Fabio Grosso. Gdyby Rybus sprawdził się choć w połowie jak Francuz, byłoby pięknie – to właśnie w Lyonie Abidal zapracował na transfer do Barcelony.
Według niektórych, Polak będzie grał tak naprawdę w mistrzowskiej drużynie, bo Lyon dwa razy z rzędu ustępował miejsca tylko rywalowi ze stolicy. – Część Francuzów uważa, że PSG to nie jest klub francuski, tylko katarski. Dlatego Olympique to w tej chwili zespół walczący o najwyższe cele – dodaje Białas. OL skończyło ten sezon ze stratą 31 punktów do ekipy Ibrahimovicia, czyli byli bliżej miejsca spadkowego niż dającego panowanie nad Sekwaną. Dla jednych druga lokata to właściwie mistrzostwo, dla innych takie gadanie jest tylko marnym pocieszeniem i tanią wymówką. Przecież do Lyonu należy rekord Francji, jeśli chodzi o zdobywanie tytułów z rzędu – począwszy od rozgrywek 01/02 brali go siedmiokrotnie.
Za sukcesami krajowymi szła naturalnie Liga Mistrzów, w której wystąpi też i Rybus. Lyon nie odgrywał w niej głównej roli, w szkolnych jasełkach byłby to kamień albo owca, choć raz udało się dostać angaż jako trzeci król. Wtedy, gdy w rozgrywkach 09/10 doszli do półfinału. Ale to wyjątek, poza tym – jeśli bierzemy pod uwagę tylko XXI wiek – trzykrotnie ćwierćfinał i tyle. Poprzedni sezon też nie był szczególnie udany, zajęli czwarte miejsce w grupie z Genkiem, Valencią i Zenitem. No, nie jest to banda zbirów, którym oddajesz drugie śniadanie bez walki.
Ile czasu dostanie Rybus na przystosowanie się? – Na początku będzie miał trochę fory, bo ściągają go po to, żeby grał i trzeba dać mu szansę, ale jeśli nie zaprezentuje odpowiedniego poziomu, usiądzie na ławce. W Lyonie mocno stawiają na wychowanków i młodzież, oni dostają więcej czasu na dostosowanie się do poziomu. Bardziej doświadczeni piłkarze muszą szybciej wchodzić do drużyny. Jeśli się nie sprawdzają, są mocno krytykowani, jak na przykład Valbuena – twierdzi Białas.
fot. FotoPyK
Ważny w aklimatyzacji będzie trener – w Tereku Rybus przyjął się też dobrze, bo pokierował nim odpowiednio Stanisław Czerczesow. Tu spotka Bruno Genesio, który przyszedł do Lyonu w grudniu ratować im dupę, bo “Les Gones” zajmowali dopiero szóste miejsce w lidze. Potrafił jednak wyciągnąć ich z dołka, pokonując po drodze między innymi PSG. – To bardzo dobry trener. Mieli problemy, a zrobił z nich postrach wielu drużyn we Francji. Grają ofensywnie, w systeme 4-3-3, to ustawienie jest praktykowane w Lyonie od lat. Mogą sobie na to pozwolić, bo szkolą tam szczególnie dobrze w ataku – opisuje Białas. Tamtejsza szkółka wychowała przecież Lacazette’a, czyli króla strzelców sezonu 14/15, jak i sprzedanego w lipcu 2013 roku do Monaco Anthony’ego Martiala, który przebojem wdarł się później do Premier League. Ale jak to w nawet większych klubach bywa, na lewą obronę nie mogą od dawien dawna wynaleźć nikogo.
Polak trafia do dobrego miejsca. Ma niezłego rywala, ale też takiego, którego powinien spokojnie przeskoczyć. Dostanie swoją szansę, zagra w Lidze Mistrzów i nie ubierze koszulki pierwszego lepszego klubu. Lyon to przecież utytułowany zespół. I na koniec może pierdoła, ale chyba jednak dość ważna – Rybus wybrał sobie dobre miejsce do życia. Miła odmiana po latach spędzonych w Groznym.
No dobra, porównując z Groznym, każde miejsce do życia jest lepsze.
fot. główne FotoPyK