Może trudno sobie to jeszcze teraz wyobrazić, ale po Euro każdy z nas wróci do normalnego trybu życia. A piłkarze? Rozjadą się po klubach. Część – w zupełnie nowe miejsca. Przygotowaliśmy więc przegląd najciekawszych ruchów transferowych ostatnich tygodni, bo żyjąc od meczu do meczu siłą rzeczy co nieco miało prawo umknąć.
Miralem Pjanić – z Romy do Juventusu za 32 miliony euro*
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wyświechtane przysłowie, ale oddaje doskonale stan, w jakim znaleźli się włodarze Juventusu. Finał Ligi Mistrzów dwa sezony temu, teraz dwumecz przegrany z Bayernem po niezwykłej, heroicznej walce? To nadal mało. Dlatego pospieszono się z zakontraktowaniem Daniego Alvesa, dlatego też kilka dni temu z koszulką Juventusu obfotografowano Miralema Pjanicia.
ESPN pisze o nim: „o ile Juventus opierał się dwa sezony temu o kreatywność i stałe fragmenty gry Pirlo, a rok temu o inteligencję taktyczną Marchisio, o tyle Bośniak posiada wszystkie te cechy”. Niewątpliwie poszukując dodatkowego jakościowego kopa w linii pomocy, Juventus wybrał gracza z absolutnej europejskiej czołówki. Technicznie niezwykle uzdolnionego, mającego dużą łatwość wygrywania pojedynków jeden na jeden, doskonale czującego się za plecami dynamicznego, nieustannie będącego w ruchu napastnika, jakim niewątpliwie jest Alvaro Morata, o ile ten oczywiście w Turynie zostanie. No i potrafiącego praktycznie z każdej pozycji ze stojącej piłki pokonać bramkarza rywali.
Żeby zrozumieć, jak potężną bronią Pjanicia są te rzuty wolne, przytoczymy wypowiedź gościa, który o stałych fragmentach gry mógłby wykładać na futbolowych uczelniach i nikt nie zarzuciłby mu, że nie ma pojęcia o praktyce. Juninho Pernambucano:
– Miralem ma niebywałą jakość. Możliwe, że to w tej chwili najlepszy wykonawca rzutów wolnych na świecie. Zawsze zostawał ze mną po treningach jeszcze w Lyonie, by ćwiczyć swoje uderzenia. Sporo rozmawialiśmy, podpowiadaliśmy sobie.
No skoro taki mag stojącej piłki jak Juninho mówi o Pjaniciu jako o „najlepszym”, to już chyba coś znaczy.
Mateo Casierra – z Deportivo Cali do Ajaksu Amsterdam za 5,7 miliona euro*
Ruch o tyle interesujący z naszej perspektywy, że to pierwszy poważny rywal do gry na pozycji Arka Milika w Ajaksie. Bo w zasadzie po odejściu Kolbeinna Sigthorssona, Polak został jedyną typową „dziewiątką” do grania. Czy to zabezpieczenie na wypadek jego odejścia? Pewnie tak. Ale nawet gdyby Milik zdecydował się pozostać w Holandii, o skład na pewno łatwiej mu nie będzie.
Jak na dziewiętnastolatka, Casierra opuszcza ligę kolumbijską z całkiem niezłymi statystykami. 12 goli i 3 asysty w 41 meczach wstydu mu nie przynosi. No i pochodzi z „Cantera de oro”. Kopalni złota, jak w Kolumbii mówi się o szkółce Deportivo Cali. Klubu, który na szerokie wody wypuścił całe zastępy reprezentantów Kolumbii i w którym wybili się tacy piłkarze jak Yepes czy Valderrama.
Nico Gaitan – z Benfiki do Atletico Madryt za 25 milionów euro*
Nowy w watasze „Cholo” Simeone. Nie było tajemnicą, że argentyńskiemu trenerowi Gaitan podobał się już od dłuższego czasu, ale dopiero teraz można go było z Benfiki wyrwać za w miarę rozsądną cenę. Technicznie? Nienaganny. Ale przy tym niezwykle charakterny, doskonale pasujący do DNA Atletico, które wyrwało go sprzed nosa Manchesterowi United, dla którego a to był za drogi, a to znowu nieosiągalny, bo na niczym spełzły próby wywalczenia dla niego pozwolenia na pracę.
Zarówno dla Gaitana, jak i dla Atleti ten transfer wydaje się być skrojony na miarę. Argentyńczyk daje też sygnał, że jest gotowy na następny krok, na zapieprzanie dzień w dzień w morderczym reżimie treningowym Simeone.
Denis Czeryszew – z Realu Madryt do Villarreal za 10 milionów euro*
Czeryszew opuszcza wreszcie na dobre złotą klatkę, jaką był dla nim Madryt. Co prawda regularnie mógł liczyć na wypożyczenia do innych klubów La Liga, jednak praktycznie co roku czekały go nowe poszukiwania, gdy te umowy dobiegały końca. Korzystając z tego, że nie przebywa we Francji mógł spokojnie dopinać szczegóły przejścia do Villarreal, wchodząc jednocześnie do piątki najdroższych piłkarzy w historii klubu, obok Nilmara, Soldado, Caniego czy Riquelme.
Aklimatyzacja powinna przebiegać błyskawicznie – dla „Żółtej Łodzi Podwodnej” Rosjanin grał bowiem dwa sezony temu, notując najlepsze liczbowo rozgrywki w swojej karierze w La Liga (4 bramki i 9 asyst)
Marcelo – z Hannover 96 do Besiktasu za 2 miliony euro*
Nasz stary znajomy z Ekstraklasy pokazał się w Turcji z tak dobrej strony, że mistrzowski Besiktas nie zastanawiał się ani chwili, czy aktywować jego klauzulę wykupu z zespołu spadkowicza z 1. Bundesligi. Przyszedł jako rezerwowy stoper, skończył jako bohater:
„Kiedy emigrował do Besiktasu, miał być pierwszym rezerwowym stoperem. Efekt? Rozegrał 14 meczów po 90 minut, a w przedostatniej kolejce – w swoim stylu z czasów Wisły – zapakował dwie sztuki Osmanlisporowi dając zwycięstwo i pierwsze mistrzostwo od siedmiu lat.”
Timo Werner – ze Stuttgartu do RB Lipsk za 10 milionów euro*
Według not Kickera – dopiero 24. napastnik Bundesligi. Strzelec zawrotnych sześciu bramek w poprzednim sezonie, spadkowicz z ligi, którego głównym atutem wydaje się być młody wiek. A jednak przychodzi ekipa beniaminka z Lipska, kładzie na stole wypchane banknotami walizki i bierze go do siebie, Stuttgartowi umożliwiając ściągnięcie za 1/4 uzyskanej kwoty Simona Terodde, którego liczby bronią znacznie bardziej. 25 goli, 6 asyst, król strzelców i zwycięzca klasyfikacji kanadyjskiej 2. Bundesligi.
Kto lepiej wyjdzie na tym dealu? Czas pokaże, ale jakby to powiedzieć… Mamy uzasadnione obawy, że niekoniecznie drużyna z Lipska.
Raphael Guerreiro – z Lorient do Borussii Dortmund za 12 milionów euro*
Szczerze? Na Euro na kolana nas jeszcze nie rzucił, ale może akurat jego głowa zaprzątnięta była już przenosinami z Francji do Niemiec… No i z pewnością nie tylko za to, że załapał się do kadry i za pierwszy mecz na Euro, bierze go na lewą obronę Borussia Dortmund. Guerreiro to przede wszystkim zawodnik bardzo szybki, nadający się do gry kombinacyjnej i niezwykle wszechstronny, mogący bez problemu odnaleźć się jako wahadłowy czy nawet skrzydłowy.
Guerreiro doskonale wpisuje się w strategię transferową Borussii w tym okienku, przewidującą ściąganie zawodników o dużych możliwościach rozwoju. Przechodzi tę samą ścieżkę, którą przebył już tego lata Ousmane Dembele z Rennes czy Emre Mor z duńskiego Nordsjaelland.
*kwoty za Transfermarkt.de