Rozpoczynamy ostatnią serię gier w fazie grupowej – teraz nie ma już czasu na chłodne kalkulacje, nie ma czasu na to, by wstrzymywać egzekucję do ostatnich minut. Ci, którzy stoją pod ścianą z nożem na gardle, muszą postawić wszystko na jedną kartę – albo wóz, albo przewóz. Na dobry początek o życie będą walczyć Rumuni i Albańczycy.
WYDARZENIE DNIA:
Choć na pierwszy rzut oka bardziej zachęcająco brzmi spotkanie gospodarzy tego turnieju ze Szwajcarami, to nie ulega wątpliwości, że więcej walki i trzasku obijanych kości zobaczymy oraz usłyszymy w równolegle odbywającym się spotkaniu w Lyonie. Dla nas ten mecz będzie zresztą o tyle ważniejszy, że istnieje prawdopodobieństwo, iż to właśnie któraś z tych drużyn może zmierzyć się z Polakami w fazie pucharowej.
Na pierwszy rzut oka faworytem są Rumuni, ale dalecy jesteśmy od skreślania Albańczyków. Mieli przyjechać jako totalni outsiderzy, przyjmować co kolejkę po kilka goli, a tymczasem zaprezentowali ambitny i całkiem przyzwoity futbol. Jedyne, czego dziś powinni się wystrzegać to fauli we własnym polu karnym – Bogdan Stancu, choć jego występ nie jest stuprocentowo pewny, na dwie jedenastki, które wykonywał we Francji, wykorzystał obie.
CO MOŻEMY POMINĄĆ:
Swoje prawo przekazujemy selekcjonerowi Szwajcarów – Vladimirowi Petkoviciowi. I od razu sugerujemy: słuchaj, Władek, pomiń wybór napastnik. Weź no coś wymyśl, zagraj jakąś fałszywą dziewiątką albo po prostu dorzuć jakiegoś pomocnika i zagęść środek pola. Na tym turnieju Haris Seferović jest ci potrzebny tak bardzo, jak wegetarianinowi kilo kurczaka w zamrażarce. Przepowiadaliśmy to już przed turniejem, a zawodnik Eintrachtu nasze wróżby doskonale potwierdza – być może ma jakieś ukryte umiejętności i talenty, ale niestety – strzelanie goli do nich nie należy.
DZIŚ WYSTRZELI:
W poprzednich dwóch meczach, szczególnie z Rumunią, grał jak jakiś ogórek. Nie potrafił sobie znaleźć na boisku miejsca, wymachiwał łapami jakby właśnie płynął kraulem, bezsensownie tracił piłkę. A pamiętacie, co wyczyniał tuż przed turniejem? Nawet jeśli, to nie zaszkodzi przypomnieć, bo takie zagrania można by oglądać dniami i nocami.
Nie ukrywamy, że napalaliśmy się trochę na grę tego gościa podczas samego EURO. Miał być wiodącą postacią drużyny, generałem środka pola, a my odnosimy wrażenie, że z każdą kolejną zmianą fryzury popada w coraz większy marazm. Nie możemy jednak zapominać, że to piłkarz najwyższej klasy i taka bryndza nie może trwać wiecznie – teraz, gdy po dwóch zwycięstwach z Francuzów zeszła już nieco presja, nadszedł czas by Pogba wziął trochę odpowiedzialności na swoje barki. Musi mu być cholernie głupio, że zamiast niego błyszczy pomocnik West Hamu, więc dziś spodziewamy się fajerwerków.
DZIŚ ZGAŚNIE:
Cały naród albański i ćwierć polskiego. Dlaczego albański – to proste. Rumunów raczej nie ograją, więc spakują walizki i powrócą do swojego kraju. A dlaczego polski? Młodociani fani Popka i jego twórczości już pewnie szykowali na zdjęcia w tle fotki podopiecznych Gianniego De Biasiego. Niestety, ale nie tym razem.
Generalnie jednak musimy oddać tej drużynie, że… nie zawiodła nas. Nawet gdy dziś dostanie w nos i skończy turniej bez punktów, to jednak będziemy ich miło wspominać. Ot, taka fajna ciekawostka, która nie wyszła na boisko z przeświadczeniem, że naprzeciwko siebie ma panów piłkarzy, którzy zakręcą ich jak słoiki na zimę. Grali dotychczas z zębem i taką fajną wiarą w to, że mogą coś ugrać. Poza tym nie byli przecież tak daleko od sukcesu – dopiero co Francuzi wpakowali im dwa gole w końcówce, a Szwajcarzy również ograli ich niezwykle skromnie.
Dzięki prawdziwi Albańczycy i do zobaczenia – być może – za cztery lata.
TRUNEK WIECZORU:
Wielogodzinne maratony z EURO trochę nas już wymęczyły i zanim złapiemy chwilę oddechu, to musimy przygotować się na wieczór, który będzie wymagał od nas sporo cierpliwości. Francuzi przyjęli na tym turnieju dość serdeczną dla przeciwników strategię – długo wodzą ich za nos, długo dają nadzieję na korzystny rezultat, ale gdy do końca spotkania zostaje już kilka minut, to szybko rozprawiają się z rywalem. I to jak! Koło fotela stawiamy więc dziś beczkę mocnej kawy i popijamy, by nie usnąć przed końcem. Wtedy kilka głębszych łyków, wytrzeszcz oczu i czekamy na show, które da Payet. Mieliśmy już piękne uderzenie w okienko zza pola karnego, precyzyjne wykończenie akcji z szesnastki – to co, może czas na trochę ekwilibrystyki? Przewrotka a’la Mięciel? Pasuje.
NASZ TYP:
Niestety – nie da się wytypować liczby udanych dryblingów Payeta i zagrań po których kartofliskowa redakcja krzyknęłaby: “o kurwa!”. Musimy więc skorzystać z bardziej przyziemnych zakładów, zatem na pewno kuszącą perspektywą jest postawienia na to, że Dimitri zostanie graczem meczu (1,62 w Betclicu).
Ani w Rumunii, ani w Albanii wybitnych snajperów nie znajdziemy, ale bramki się dziś posypać – choćby z tego względu, że niezależnie od wyniku, jedna ze stron będzie zmuszona cały czas atakować. Wszak gra toczy się o to, kto z trzeciego miejsca da radę doczołgać się do fazy pucharowej. Rumunia wygra, a w meczu padną choćby trzy gole? Jak najbardziej i to po pięknym kursie (Betclic – 2,00).
CZAS:
1 godzina 45 minut (bez Copa America)
ANTENY:
Rumunia – Albania (Polsat, Polsat Sport 2)
Szwajcaria – Francja (Polsat Sport 3)
Fot. FotoPyK