Po mediach krążyły ostatnio różne nazwiska, ale trenerem Legii ostatecznie zostanie Besnik Hasi. Albańczyk przebywa właśnie w Warszawie, zdążył zwiedzić stadion i dogadać się w sprawie sztabu – dołączy do niego dwóch asystentów. Legia kontynuuje więc politykę zatrudniania zagranicznych trenerów. Tym razem jednak jej działaczom zależało na szkoleniowcu o nieco innej charakterystyce. Takim, który będzie potrafił przytrzymać piłkarzy za twarz jak Czerczesow, ale również takim, z którym można budować coś długofalowego, który nie będzie opowiadał o przedszkolu i który skupi się na budowaniu większego projektu. Czyli nie tylko – wynik na już i czyste papcie, tylko coś więcej.
Takie są przynajmniej założenia.
Często w polskiej piłce pada pytanie, dlaczego nasi zawodnicy nie robią karier trenerskich na Zachodzie. Odpowiedź jest prosta, bo po pierwsze – niewielu chce za granicą zostać, a po drugie – niewielu jest na tyle szanowanych, by można było powierzyć im więcej obowiązków. Hasi – takie są fakty – spełnił oba te kryteria. W Belgii pokazał się najpierw w Genku (94-00), potem w Anderlechcie (00-06), a na koniec zahaczył o Lokeren i Cercle Brugge. Po zakończeniu kariery natychmiast został włączony do sztabu Anderlechtu jako asystent, a od marca 2014 prowadził pierwszą drużynę. Czyli przebył dokładnie taką drogę, o jakiej marzy wielu Polaków. A że przy okazji zapoznał się z Michałem Żewłakowem…
“Młody trener z nowoczesnymi pomysłami” – tak o Hasim pisał portal outsideofthetboot.com. Jako szkoleniowiec sięgnął po mistrzostwo i Superpuchar Belgii. W tym sezonie jednak Anderlecht spisał się poniżej oczekiwań. „Fiołki” zajęły drugie miejsce ze stratą aż siedmiu oczek do Club Brugge. Po takich rozgrywkach i porażkach na sam koniec 2:5 z Genkiem oraz 0:4 właśnie z zespołem z Brugii głowy musiały polecieć. Co naturalne – padło na Hasiego. Z drugiej strony wypada docenić, że za jego kadencji mocno rozwinęli się młodzi Youri Tielemans, perełka, o którą bije się pół Europy oraz Chancel Mbemba sprzedany przed rokiem za 12 milionów euro do Newcastle. Takie liczby i nazwiska muszą działać na wyobraźnię. Takimi nazwiskami może się też podpierać Hasi w rozmowach o pracę.
Na czym ma polegać filozofia Albańczyka? Jego sylwetkę zdążymy jeszcze szczegółowo przedstawić. Dziennikarze wspomnianego portalu chwalą go za – cytujemy – “wiele świetnych kombinacji, jeśli chodzi o przeprowadzenie ataków, co wyjątkowo utrudnia przeciwnikom bronienie. Anderlecht za Hasiego grał w sposób bardzo nowoczesny i elastyczny taktycznie” – czytamy w obszernej analizie. Jak będzie w Legii? Cokolwiek w tym momencie byśmy napisali – to jedna wielka zgadywanka. Ale żeby tak szybko przejąć gościa, który jeszcze przed miesiącem prowadził Anderlecht, było nie było – wielki klub, do tego trzeba już mieć wyjątkowo mocne argumenty, nie tylko finansowe.