Mario Balotelli był piekielnie utalentowanym graczem, któremu ciągle przeszkadzała głowa. Zastanawialiśmy się zawsze: ogarnie się i zacznie zachwycać regularnie? A może będzie dowodem tego, że w dzisiejszym futbolu niezależnie od skali talentu nie ma miejsca dla leni? Oczywiście dziś już znamy odpowiedź – wyszło na to drugie.
Można stawiać młodym Balo za wzór – negatywny, by wiedzieli jak nie rozmienić się na drobne. Ale trzeba też oddać SuperMario co jego. Swój akapit w historii futbolu zapisał. Miał takie mecze, że klękajcie narody. Na przykład – cztery lata temu na Euro, gdy rozbił faworyzowanych Niemców i wprowadził Squadra Azzurra do finału.
Wiecie o którą bramkę nam chodzi. Ta bomba, przy której nie było sensu się rzucać. I ta cieszynka, która wygrała internet.