Rok 2050. Na stadion w dniu meczu można wyjść pięć minut przed pierwszym gwizdkiem – nie ma obaw, że ktoś utknie w korkach, bo do karty kibica każdy klub dołącza prywatny teleport. Kolejki do wejścia na trybuny to też już przeszłość, setki bram z wbudowanym skanerem siatkówki sprawnie wpuszczają kolejnych fanów. Trochę nas poniosło z optymizmem dotyczącym przyszłości? Może, ale rozwiązań rodem z filmu sci-fi jesteśmy już coraz bliżej – na przykład w Argentynie mają zamiar wszczepiać kibicom chipy.
Taki pomysł wpadł do głowy ludziom w Club Atlético Tigre – zespół to ze skromniutkimi sukcesami, nawet nie stał koło Boca Juniors czy River Plate. Ale skoro nie mogą być pierwsi na boisku, to chcą liderować gdzie indziej, choćby w kategorii „najbardziej zaawansowany technicznie klub świata”. Odpalają więc pilotażowy program „Ticket Passion”, który zakłada wszczepianie dwu-centymetrowych mikroprocesorów w ramiona fanów.
Dzięki takiemu rozwiązaniu, kibic nie musi zabierać na stadion niczego poza sobą – wystarczy, że zbliży się do odpowiedniego czytnika. Ten zbierze informację z chipu i jeśli fan opłacił wcześniej bilet, bramka przepuści go na trybuny. Bądź razem z klubem, dosłownie! – krzyczy grafika promująca akcję.
Ahora, podés llevar a tu club adentro…De verdad ! pic.twitter.com/ojfAt1jZrq
— Club Atlético Tigre (@catigreoficial) 25 kwietnia 2016
Klub przekonuje, że takie rozwiązanie ma same plusy – nikt już nie zgubi biletu, znikną kolejki pod kasami, łatwiej będzie można kontrolować ewentualne burdy na stadionie. Ten ostatni aspekt trochę nas martwi, aż przypomina się film „Kingsman: Tajne Służby”, gdzie Samuel L. Jackson rozdawał ludziom chipy, a potem wybuchały im głowy. No, ale tak źle to chyba nie będzie.
W każdym razie, zapomnijcie o pamiętnym „tylko nie w szczepionkę!”, teraz będzie – „tylko nie w chipa!”.