Najlepszy polski napastnik w okresie między Bońkiem a Lewandowskim? Andrzej Juskowiak. Król strzelców igrzysk olimpijskich, ceniony w każdym klubie, do którego trafiał. Andrzej to blisko 20 lat regularnego dziurawienia bramkarzy: jako nastolatek został najlepszym strzelcem Ekstraklasy, a gdy w wieku 37 lat kończył karierę w 2. Bundeslidze, to wciąż po sezonie z solidnym zapasem goli.
Czy jest przepaść między Bońkiem, Lewym a Jusko? Na pewno nie pod względem skali talentu. Juskowiak mógł, powinien, stać obok nich na jednej półce. Miał na to papiery.
Co ciekawe, jak w soczewce jego karierę skupia pobyt w Sportingu. Trafił do wyśmienitej drużyny prowadzonej przez legendarnego Bobby’ego Robsona, widział, jak wzrastają przyszłe megagwiazdy Figo, Rui Costa, Paulo Sousa, wymieniał podania z Bałakowem czy Amunike. Grał bardzo często i w każdym z trzech sezonów strzelił sporo bramek, ale dla Portugalczyków i tak był rozczarowaniem, bo spodziewano się po nim, że zostanie gwiazdą pierwszej wielkości, gwiazdą światowego formatu. Pamiętany po latach i ceniony w Portugalii, ale zawsze z adnotacją: mogłeś być znacznie większy. My również spoglądając na karierę Jusko widzimy kawał snajpera, który może być dumny z tego co osiągnął. Ale z tyłu głowy i tak zawsze zostaje myśl, że mógł być nie dobry, a wielki.
Tak wspominał w naszym cyklu “Ale to już było” Luisa Figo:
Luis Figo. Mógł w pojedynkę wygrać mecz, obojętnie z kim się mierzyło. Przewidywał na boisku dwa-trzy ruchy do przodu, na początku trudno mi się z nim współpracowało, bo on wiedział jak zaraz zachowa się obrońca i zagrywał mi w różne strefy, w zależności od sytuacji boiskowej, która dopiero mogła się wydarzyć. To było niesamowite uczucie grać z piłkarzem, który tak czyta rywala. Technika, precyzja podania – wspaniała. Na kilku metrach kwadratowych potrafił oswobodzić się spod opieki dwóch-trzech przeciwników.
A tu efekt współpracy z Portugalczykiem, najpiękniejszy gol Jusko w Sportingu. Co ciekawe – w kultowym programie “Eurogol” emitowanym na Eurosporcie była to bramka tygodnia.