Reklama

Udany powrót Suareza – Brazylia zatrzymana w Recife

redakcja

Autor:redakcja

26 marca 2016, 04:46 • 2 min czytania 0 komentarzy

640 dni. Blisko dwa lata. Tyle trzeba było czekać na powrót Luisa Suareza do gry w oficjalnym meczu reprezentacji Urugwaju. I akurat to wyjątkowe spotkanie przypadło na latynoamerykański klasyk, czyli starcie z Brazylią. „El Pistolero” zapowiadał przed konfrontacją, że – choć na boisku będzie utrzymywał taki sam charakter jak wcześniej – to jednak wróci jako człowiek potrafiący kontrolować emocje. Mówiąc wprost – że nie odwali już takiego numeru jak podczas mistrzostw świata, za co – jak sam twierdzi – został potraktowany niczym chuligan lub nawet gorzej niż, gdyby wpadł na kontroli antydopingowej. I słowa dotrzymał. To właśnie dzięki napastnikowi Barcelony zespół Urugwaju zremisował dziś 2:2 po fantastycznym meczu z Brazylią. 

Udany powrót Suareza – Brazylia zatrzymana w Recife

Początek jednak na to nie wskazywał. „Canarinhos” ruszyli na przeciwnika z takim impetem, że wszystko zwiastowało pogrom. Pierwszy kontakt z piłką Urugwajczyków? Prawdopodobnie wtedy, gdy sięgali po futbolówkę do siatki. Wynik po 40 sekundach otworzył Douglas Costa wykorzystując świetne dośrodkowanie Williana. W takim szaleńczym tempie przebiegała też pierwsza połowa. Manewr Dungi z niesamowicie mobilną trójką z przodu – Douglas, Neymar, Willian – w stu procentach wypalił i tylko potwierdziło się, że Brazylia wcale nie potrzebuje klasycznej dziewiątki w stylu Freda. Można też grać inaczej – na przykład powierzając kreowanie właśnie Neymarowi, który w 26. minucie skierował fenomenalną piłkę z głębi pola do Renato Augusto, a ten… Po prostu zobaczcie tę akcję.

I pierwsza połowa wyglądała właśnie tak – do rytmu, jaki narzucał Neymar. Momentami wyglądało to na Harlem Globetrotters przeniesione prosto z Barcelony. Paliwa kolegom genialnego Brazylijczyka starczyło jednak tylko na pierwszą część. Urugwaj jeszcze przed przerwą zdołał złapać kontakt za sprawą harującego jak wół Cavaniego, a bramkę wyrównującą w swoim stylu na starcie drugiej połowy zdobył Suarez. Napastnik Barcy – tak jak zapowiadał – zadedykował trafienie Walterowi Ferreirze. Zmarłemu fizjoterapeucie reprezentacji Urugwaju, który przerwał leczenie nowotworu, by pomóc Luisito wykurować się na mundial w 2014 roku. Przejmująca, wzruszająca historia i bardzo ładny gest Suareza.

Ten gol zupełnie podciął Brazylii skrzydła. Z ofensywnego tercetu de facto został tylko Neymar, bo Douglas i Willian kompletnie zniknęli, a Urugwaj nacierał. Najbliżej zwycięskiego gola był Suarez, który ni stąd, ni zowąd wyszedł sam na sam z Alissonem (warto zapamiętać to imię – bramkarz Brazylii na lata!), ale ten wyczekał napastnika Barcelony do samego końca i wygrał pojedynek. Suarez mimo wszystko ma prawo być jednak zadowolony, bo dzięki temu remisowi Urugwaj utrzymuje drugie miejsce w grupie, a najbliższy mecz – u siebie z Peru – to niemal pewne trzy punkty. Brazylię natomiast czeka ciężki wyjazd do Paragwaju. Wystarczy rzucić okiem na tabelę – walka o awans będzie niezwykle pasjonująca…

Reklama

Zrzut ekranu 2016-03-26 o 04.38.01

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...