Kacper Tomasiak kontra Małysz, Stoch czy Murańka. Jak wielkim talentem jest Polak?

Sebastian Warzecha

22 grudnia 2025, 20:37 • 12 min czytania 5

11 konkursów. Tyle potrzebował 18-letni Kacper Tomasiak, by przebić granicę 200 punktów w Pucharze Świata. To znaczący wynik, bo plasuje go – już teraz – w górnej połowie zestawienia polskich skoczków z punktami PŚ w ostatnich trzech dekadach. Równocześnie Tomasiak jest jednym z dwóch najlepszych młodych talentów tego okresu, jakie mieliśmy. Ten pierwszy? Adam Małysz. I to między innymi do niego będziemy Kacpra porównywać. Jak więc wypada Tomasiak na tle czy to gwiazd, czy to innych wielkich nadziei polskich skoków?

Kacper Tomasiak kontra Małysz, Stoch czy Murańka. Jak wielkim talentem jest Polak?
Reklama

Kacper Tomasiak kontra wielcy, nadzieje i inni. Jak duży to talent?

Na wstępie napisać trzeba jedno – za cezurę czasową przyjąłem sezon 1993/94. Z prostego powodu: to wtedy zmieniono system punktacji w zawodach Pucharu Świata, rozszerzając grono punktujących do najlepszej „30” i wprowadzając dokładnie tyle oczek za każdą lokatę, ile rozdaje się ich i dziś. W dodatku to w pewnym sensie też przejście z jednej ery do drugiej w polskich skokach.

Tak się złożyło, że w sezonie 1993/94 jedynym (!) polskim skoczkiem punktującym na poziomie PŚ był Wojciech Skupień. Zakopiańczyk zadebiutował co prawda na tym poziomie sezon wcześniej, ale nie zapunktował wtedy ani razu – pierwsze punkty przywiózł do kraju już na nowych zasadach. I skacząc w stylu V, który podbił świat skoków ledwie kilka lat wcześniej, również wyznaczając początek nowej ery. Skupień był wtedy młodą nadzieją na to, że polskie skoki wygrzebią się z bardzo trudnego okresu, w jakim się znalazły.

Reklama

W tym okresie – od końcówki roku 1993 do dziś – punkty Pucharu Świata przywiozło do naszego kraju 32 skoczków. Dużo? Mało? Raczej to drugie, choć to też wina tego, że najpierw nie mieliśmy zawodników na poziomie, a w ostatniej dekadzie kadra A była momentami mocno „zamurowana”.

W każdym razie Kacper Tomasiak już teraz jest 16. najlepszym z tych wszystkich gości. Całą klasyfikację znajdziecie zresztą na końcu tego tekstu. Na razie jednak skupmy się na bezpośrednich porównaniach. Zaczynając od tych, do których Kacpra porównać najłatwiej – talentów, zwłaszcza tych nastoletnich. Czyli tych, którzy mieli podbić polskie skoki przed Tomasiakiem.

A skończyło się tak, że wielu z nich Kacper już wyprzedził.

Tomasiak vs talenty. Gdzie są Murańka, Rutkowski czy Pilch?

Gdy myśli się o wielkich talentach polskich skoków – takich skoczkach, którzy w wieku nastoletnim wchodzili do Pucharu Świata i wydawali się gotowi na jego podbijanie – do głowy z miejsca przychodzi nazwisko Klemensa Murańki. Wiadomo, 13-latek, Wielka Krokiew, piękny skok i tak dalej. Narracja wytworzona wokół Klimka – a potem też szybki wzrost (dosłowny, wyciągnęło chłopa w górę) i problemy zdrowotne – pewnie mu nie pomogła.

I skończyło się tak, że nasz wielki talent, owszem, trochę w karierze zapunktował. I to już jako nastolatek zresztą – do 19. urodzin (to ważny moment, Kacper skończy 19 lat w styczniu) – zgarnął 32 punkty Pucharu Świata. Na nasze warunki to i tak naprawdę niezły wynik, ale nijak ma się do 202 oczek, które Tomasiak już ma i pewnie ten wynik poprawi. Przede wszystkim jednak – najlepszy sezon Murańki w Pucharze Świata to 132 oczka. Tu też przegrywa więc już z Kacprem.

Klemens może pocieszać się tym, że ogółem w karierze zgromadził 306 punktów. Tu więc jeszcze jest lepszy. Jednak jeśli Tomasiak będzie punktować tak, jak do tej pory, to sezon zakończy mając na koncie 552 punkty.

A wtedy Murańka zostanie już daleko z tyłu.

Klemens Murańka

Klemens Murańka miał być wielkim skoczkiem. A Kacper Tomasiak może poprawić jego dorobek… w jeden sezon. Fot. Newspix

Klemens i tak poradził sobie w karierze całkiem nieźle. Inni zawodnicy, których uważaliśmy za wielkie talenty i którzy zdołali pokazać się jako nastolatkowie, wypadają bowiem znacznie gorzej. Wszystkich ich Tomasiak już teraz odsadził. Piszę tu o czwórce: Mateusz Rutkowski, Krzysztof Biegun, Jan Habdas i Tomasz Pilch. Ostatnia dwójka, owszem, wciąż skacze. Ale od Pucharu Świata jest w tej chwili mniej więcej tak daleko, jak ja od Pulitzera.

Wygląda to tak:

  • Krzysztof Biegun: 145 punktów w całej karierze (z czego 100 w jednym, wygranym konkursie!);
  • Jan Habdas: 48 punktów w całej karierze;
  • Tomasz Pilch: 32 punkty w całej karierze;
  • Mateusz Rutkowski 17 (!) punktów w całej karierze.

Razem? 242 punkty. Wystarczy, że Kacper Tomasiak jeszcze raz zajmie miejsce w najlepszej piątce zawodów PŚ – co udało mu się do tej pory dwukrotnie – i wyprzedzi ich wszystkich. Nie mówiąc już o zawodnikach, którzy – mimo że byli uznawani za wielki talent – nigdy nie weszli na poziom PŚ albo na nim nie zapunktowali lub zrobili to jeden czy dwa razy.

Oczywiście, wielu z naszych najlepszych skoczków – do tego jeszcze przejdziemy – rozwijało się później. W skokach jesteśmy krajem tak zwanych late bloomerów, późno rozkwitamy. Tomasiak jest tu, przynajmniej na razie, wyjątkowy. Wyjątkowy również dlatego, że zdaje się nie ulegać presji. Owszem, ma słabsze skoki, ale one wynikają z błędów – a to zbyt szybkiego wybicia się, a to problemów w locie. Błędów, które on sam widzi.

W rozmowie z nami – jeszcze przed weekendem w Wiśle, gdzie po raz pierwszy był 5. w zawodach – mówił:

Problemy? Głównie końcowa faza lotu. Mam w niej problem z utrzymaniem odpowiedniej sylwetki przed samym lądowaniem. Na tym tracę trochę metrów, trudniej też ładnie wylądować, co odbija się na notach. […] Jeśli chodzi o samo odbicie czy pierwszą fazę lotu to nie dostaję uwag od trenera, co najwyżej odnośnie timingu na progu. Ale na razie chcemy się skupić właśnie na tej końcówce skoków.

Przede wszystkim jednak kluczowy był jeden cytat – Kacper mówił, że jeśli nic się po drodze nie wydarzy, to powinien za rok walczyć o podia. Ostatnie tygodnie pokazały jednak, że się wydarzyło… ale pozytywnego. Bo Kacper bliski podiów jest już teraz. A to w sumie coś, w czym góruje nad nim Krzysztof Biegun – on podium już ma. Choć z drugiej strony Biegun tak szybko, jak na szczyt pudła w PŚ wskoczył, tak szybko wyleciał z tego cyklu w ogóle.

CZYTAJ TEŻ: KACPER TOMASIAKA: ZA ROK POWINIENEM WALCZYĆ O MIEJSCA NA PODIUM

W przypadku Tomasiaka wolimy inny scenariusz – taki, w którym walka o podia zajmie mu jeszcze chwilę, ale gdy już zacznie na nich stawać, to zostanie tam na długo.

Ot, choćby tak długo, jak nasi wielcy skoczkowie.

Tomasiak vs legendy. Czy Stoch, Małysz i Kubacki byli lepsi?

Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że w polskich skokach istnieje wielka czwórka… czy raczej wielka dwójka numer jeden i wielka dwójka numer dwa. Spójrzmy na liczbę punktów zdobytych przez naszych czterech największych skoczków w całej karierze – choć wszyscy, poza Adamem Małyszem, trochę jeszcze do tego dorobku zapewne dołożą. Taka klasyfikacja wygląda na dziś tak:

  • Kamil Stoch: 13825 punktów.
  • Adam Małysz: 13070 punktów.
  • Piotr Żyła: 7298 punktów.
  • Dawid Kubacki: 6556 punktów.

Co ciekawe jednak – gdyby spojrzeć na najlepszy sezon w karierze każdego z nich, to odstaje Żyła (tylko raz przekroczył 1000 oczek i to stosunkowo nieznacznie), natomiast najlepszy jest Kubacki z zimy 2022/23. Trzeba przy tym jednak pamiętać, że konkursów jest dziś znacznie więcej niż w latach największej dominacji Adama Małysza. Gdyby Orzeł z Wisły skakał tyle, co dzisiejsi zawodnicy, najpewniej bez problemu przebiłby granicę 2000 punktów. Ale że sytuacja wygląda, jak wygląda, to ich najlepsze zimy prezentują się tak:

  • Dawid Kubacki: 1592 punktów.
  • Adam Małysz: 1531 punktów.
  • Kamil Stoch: 1524 punkty.
  • Piotr Żyła: 1131 punktów.

Ich Kacper Tomasiak – co jasne – tej zimy nie dogoni, chyba że nagle jego forma wystrzeli w stratosferę. Ale nie wymagajmy takich rzeczy od niego… bo już teraz pod względem zdobytych oczek jest w polskiej czołówce. By się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na poniższą grafikę.

Kacper Tomasiak jest już teraz – biorąc pod uwagę najlepszy sezon danego skoczka – 12. najlepszym zawodnikiem w historii polskiego skakania (przy obecnym systemie punktowania). Jeśli utrzyma poziom, który prezentował dotychczas, to na koniec zimy będzie w tej klasyfikacji na… 7. pozycji! Wyprzedzi nawet Aleksandra Zniszczoła, którego występami bardzo cieszyliśmy się przecież dwa sezony temu. To naprawdę znakomite rezultaty.

To jednak pewna dygresja, bo porównać Tomasiaka mieliśmy tu do legend. Zrobić możemy to na dwa sposoby – po pierwsze, wziąć pod uwagę pierwszych 11 konkursów PŚ w karierze, bo tyle na koncie ma Kacper. Po drugie: spojrzeć na to, jak prezentowali się nasi najwięksi skoczkowie przed 19. urodzinami.

I nie uwierzycie – od tego też mamy grafikę! Spójrzcie sami:

Wnioski? Tak jak zaczyna Tomasiak, tak nie zaczynał nikt (a przecież do 19. urodzin może jeszcze dołożyć jeszcze sporo punktów).

Choć, co wynika z widocznych powyżej liczb, trzeba zaznaczyć, że Adam Małysz wskakiwał do Pucharu Świata jako naprawdę młody gość i pierwszych kilka konkursów mu przez ten młody wiek „odjechało”, a więc jego 26 punktów to i tak dobry wynik. Z kolei gdy, w sezonie 1995/96, zaczął poważne punktowanie, to z kolei odjechał on – konkurencji. Orzeł z Wisły jest największym nastoletnim talentem, jaki mieliśmy – co do tego nie ma wątpliwości.

Zresztą kolejny sezon też to potwierdził – już po 19., a przed 20. urodzinami Adam dołożył do swojego dorobku jeszcze ponad 600 punktów. Tysiaka – a to w polskich skokach granica naprawdę magiczna – przekroczył więc jako nastolatek. Innym do niego naprawdę, ale to naprawdę daleko.

Pierwsza wygrana Adama Małysza w karierze. Miał wtedy 18 lat, 3 miesiące i 14 dni.

Dawid Kubacki nie zapunktował ani w pierwszych 11 konkursach, ani przed 19. urodzinami. Ba, do pierwszych punktów Kubackiego w PŚ od jego debiutu upłynęły 32 (!!!) konkursy. Żyła też nie punktował przed dziewiętnastką, bo… debiut w PŚ zaliczył kilka dni po niej. W pierwszych 11 startach zdołał jednak coś do dorobku dopisać. To coś to 46 oczek – solidny rezultat.

Nieźle radził sobie za to Kamil Stoch – on zdobył odpowiednio 41 (pierwsze 11 startów) i 77 punktów (do 19. urodzin). A to, ostatecznie, najlepiej punktujący polski skoczek w historii. Prawdziwy rozkwit Kamila przypadł jednak na sezon 2010/11, gdy Stoch miał już 23 lata. Przez dobrych pięć-sześć sezonów wcześniej miał przypiętą łatkę sporego talentu. Potwierdzić zdołał ją dopiero, gdy nabrał doświadczenia, a dwa sezony później został mistrzem świata. Kolejnej zimy nie miał już sobie równych – zgarnął Puchar Świata i dwa złota olimpijskie.

Przypadek Stocha pokazuje, że wielki talent może rozkwitnąć później. Te Kubackiego i Żyły – że ciężką pracą można dojść do świetnych rezultatów. A Małysza, być może najważniejszy w rozmowach o Tomasiaku, że po znakomitych początkach kariery może przytrafić się kryzys. To u młodych skoczków normalne. Po dwóch świetnych zimach w wieku nastoletnim, Małysz zaliczył dwa sezony, gdy łącznie zdobył 101 punktów i kolejny, kiedy zaczął się dźwigać, nabijając ich 214.

A potem zaczęła się małyszomania.

Jeśli więc Tomasiak nagle przestanie punktować i zacznie mieć w Pucharze Świata problemy, to trzeba pozostać spokojnym, bo tylko spokój może nas w takiej sytuacji uratować. Kacper jest jednym z największych talentów polskich skoków, co do tego nie ma wątpliwości. Ale wątpliwe, by miał iść tylko w górę.

Bo mało kto tak idzie.

Tomasiak vs średniacy. Jak szybko goni Kacper?

Może to nie jest przesadnie uprzejme słowo, bo „średniak” nie kojarzy się zbyt pozytywnie, ale równocześnie to chyba najlepsze możliwe nazewnictwo tej kategorii skoczków. Chodzi nam bowiem o zawodników, którzy w trakcie kariery zdobyli co najmniej 400 punktów, ale nigdy nie doskoczyli na poziom Żyły czy Kubackiego. Owszem, trochę odstaje tu Maciej Kot – mający w karierze 2542 punkty i ciągle je dorzucający – ale trudno było stworzyć dla niego osobną „zakładkę”.

Kto więc znalazł się w tym zestawieniu? Podzielmy ich na dwie grupy, zaczynając od tych, których Tomasiak tej zimy nie dogoni… a przynajmniej tak sądzimy. Są to:

  • Maciej Kot: 2542 punkty w karierze.
  • Aleksander Zniszczoł: 1231 punktów.
  • Stefan Hula: 1134 punkty.
  • Paweł Wąsek: 1014 punktów.

Nie dogoni tym bardziej, że trzech z tych gości nadal skacze i może coś do swojego dorobku dorzucić (choć Zniszczoł zleciał aktualnie do kadry B i skacze w Pucharze Kontynentalnym). Karierę skończył z tego grona jedynie Stefan Hula i… to on tu tak naprawdę jest najsłabszym ogniwem, bo jego najlepszy sezon w PŚ to 431 punktów. Przy utrzymanym punktowaniu – Tomasiak spokojnie ten wynik przebije. Trudniej będzie ze Zniszczołem (524 punkty), ale też może się udać. Kota, który niemal dobił do tysiaka czy Wąska (612) „pokonać” będzie po prostu ciężko.

Maciej Kot

Maciej Kot, czyli najlepszy z polskich skoczków, którzy nie stali się wielkimi. Fot. Newspix

Ale może się udać. Kacper przecież niezmiennie nas zaskakuje.

Druga kategoria wśród „średniaków” roboczo mogłaby zostać nazwana „szarakami”. To skoczkowie, którzy nierzadko przez kilka dobrych lat skakali na niezłym poziomie (choć niekoniecznie), ale nigdy nie osiągnęli wielkich sukcesów. Należy do niej pięciu skoczków o dobrze znanych personaliach. Są to:

  • Jakub Wolny: 816 punktów w karierze.
  • Robert Mateja; 754 punkty.
  • Andrzej Stękała: 597 punktów.
  • Jan Ziobro: 500 punktów.
  • Wojciech Skupień: 404 punkty.

Najlepszy sezon Skupnia to ledwie 89 punktów, więc Tomasiak dawno już zostawił z tyłu ten rezultat i jest idealnie w połowie drogi do dogonienia zakopiańczyka i pod względem rezultatów z całej kariery. Przegonił też Mateję (165 punktów), ale że Robert regularnie przez wiele lat coś do dorobku dorzucał, to „karierowo” dogoni go zapewne w przyszłości dalszej niż ta zima. Podobnie będzie z Wolnym, choć i jego najlepszy sezon (328 oczek) nie zachwyca i jest w zasięgu Kacpra.

Pod względem najlepszej zimy wyróżnia się tu zresztą jedynie Stękała, który w sezonie 2020/21 zdobył 473 oczka. Jego dogonić będzie najtrudniej, ale Tomasiaka na to stać. I możliwe, że osiągnie ten rezultat już do końca trwającego sezonu. Ba, nie zdziwi nas nawet, jeśli przegoni Stękałę i pod względem łącznej liczby oczek. Tym bardziej nie zaskoczy to w przypadku Ziobry, który przecież ma w swojej karierze dwa podia Pucharu Świata.

Jak więc widać: Kacper zaczyna wyrastać ponad tych gości. I najpewniej wyrośnie stosunkowo szybko, o ile tylko wszystko pójdzie zgodnie z planem. I to mimo tego że plan, jak już ustaliliśmy, zakłada, że młody Polak może notować gorsze okresy. Ale nawet z nimi – wszystko wskazuje na to, że za niedługo będzie mieć w Pucharze Świata więcej punktów od Ziobry, Stękały czy Zniszczoła. A kto wie, może za kilka lat i od Maćka Kota.

A potem? Potem pozostanie zaatakować tych największych.

Polacy w Pucharze Świata. Klasyfikacja od sezonu 1993/94:

Na koniec – możecie spojrzeć na tę klasyfikację i zobaczyć kogo Kacper już odsadził, a kogo goni (gwiazdkami oznaczono skoczków aktywnych). Chętnie poznamy wasze zdanie: jak myślicie, gdzie Tomasiak znajdzie się na koniec tego sezonu, a gdzie na koniec kariery? Oprócz ogólnej liczby punktów, w nawiasie znajdziecie liczbę punktów z najlepszego sezonu danego skoczka (był to wynik decydujący w ustaleniu kolejności, jeśli dwóch zawodników zdobyło tyle samo punktów w całej karierze).

Klasyfikacja, stan na 22.12.2025:

  1. Kamil Stoch: 13825 (1524)*.
  2. Adam Małysz: 13070 (1531).
  3. Piotr Żyła: 7298 (1131)*.
  4. Dawid Kubacki: 6556 (1592)*.
  5. Maciej Kot 2542 (985)*.
  6. Aleksander Zniszczoł: 1231 (524)*.
  7. Stefan Hula: 1134 (431).
  8. Paweł Wąsek: 1014 (612)*.
  9. Jakub Wolny: 816 (328)*.
  10. Robert Mateja: 754 (165).
  11. Andrzej Stękała: 597 (473)*.
  12. Jan Ziobro: 500 (312).
  13. Wojciech Skupień: 404 (89).
  14. Klemens Murańka: 306 (132).
  15. Krzysztof Miętus: 222 (103).
  16. Kacper Tomasiak: 202 (202)*.
  17. Marcin Bachleda: 179 (77).
  18. Krzysztof Biegun: 145 (144).
  19. Łukasz Rutkowski: 108 (79).
  20. Rafał Śliż: 55 (33).
  21. Jan Habdas: 48 (48)*.
  22. Tomasz Pilch: 32 (30)*.
  23. Łukasz Kruczek: 32 (18).
  24. Tomisław Tajner: 22 (15).
  25. Grzegorz Miętus: 20 (20).
  26. Kacper Juroszek: 18 (18)*.
  27. Mateusz Rutkowski: 17 (17)
  28. Tomasz Pochwała: 17 (12).
  29. Wojciech Tajner 9 (9).
  30. Marek Gwóźdź 6 (6).
  31. Krystian Długopolski 6 (3 – dwukrotnie).
  32. Tomasz Byrt 2 (2).

Startowali bez wywalczonych punktów (chronologicznie): Marcin Sitarz, Andrzej Młynarczyk, Paweł Kruczek, Maciej Maciusiak, Grzegorz Śliwka, Grzegorz Sobczyk, Daniel Bachleda, Andrzej Galica, Krzysztof Styrczula, Dawid Kowal, Jakub Kot, Andrzej Zapotoczny, Bartłomiej Kłusek, Stanisław Biela, Krzysztof Leja, Adam Ruda, Przemysław Kantyka, Bartosz Czyż, Adam Niżnik, Jarosław Krzak, Klemens Joniak.

Fot. Newspix

Czytaj więcej o polskich skokach:

5 komentarzy

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Polecane

Reklama
Reklama