Wayne Rooney lwią część kariery spędził w barwach Manchesteru United i to tam zapracował na status legendy angielskiej piłki, ale na szerokie wody „Wazza” wypłynął w barwach Evertonu. Okazuje się, że fani The Toffees mieli mu mocno za złe przeprowadzkę na Old Trafford.
Przypomnijmy, że Rooney jest wychowankiem Evertonu. To właśnie w tej drużynie debiutował na poziomie Premier League, robiąc w niej zresztą furorę już jako nastolatek. Latem 2004 roku Manchester United wykupił go za 37 milionów euro – niemałe pieniądze, jak na ówczesne rynkowe realia. Wydawać by się zresztą mogło, że był to naturalny ruch dla – nomen omen – piekielnie utalentowanego piłkarza.
Ale kibicom Evertonu nie spodobało się, że wychowanek tak szybko zaakceptował ofertę Czerwonych Diabłów.
Wayne Rooney wspomina transfer do Manchesteru United. „Musiałem pokazać siłę”
– Otrzymywałem groźby śmierci – wspomina Rooney na antenie BBC. – Dom moich rodziców był dewastowany i zabazgrany sprayem. Moja ówczesna dziewczyna – dziś żona – doświadczyła tego samego, jej dom również zniszczono. Musiałem wtedy pokazać siłę mentalną. A ludzie z mojego otoczenia musieli mi w tym pomóc. Nie ułatwiało sprawy, że trafiłem akurat do United. Manchester i Liverpool to odwieczna rywalizacja. To komplikowało sytuację.
– Ja przyjąłem jednak podejście na zasadzie: mam to gdzieś. Wiedziałem, czego chcę i jak to osiągnąć. Zachowałem się twardo – dodał Rooney.
W 2017 roku Anglik wrócił jeszcze na jakiś czas do Evertonu. Łącznie rozegrał w barwach ekipy z Liverpoolu 117 meczów i zapisał na swoim koncie 28 goli oraz 8 asyst. Jego dorobek w Manchesterze United jest rzecz jasna znacznie okazalszy – 253 gole i 142 asysty w 559 spotkaniach.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Koniec krótkiej absencji Salaha
- Maszyna Unaia Emery’ego się nie zatrzymuje. Historyczna seria!
- Niespełniony talent West Hamu skazany. Handlował narkotykami
fot. NewsPix.pl