Reklama

Zagramy na MŚ z gospodarzami, Afryką i Azją. Unikniemy Anglii i Norwegii?

AbsurDB

Autor:AbsurDB

05 grudnia 2025, 10:53 • 11 min czytania 14 komentarzy

Już dziś odbędzie się losowanie finałów piłkarskich mistrzostw świata. Choć nie wiemy jeszcze, czy na nie pojedziemy, dane nam będzie ekscytować się podziałem uczestników mundialu na grupy. Pierwszy raz w historii w turnieju o Puchar Świata wystąpi aż 48 drużyn. Trafienie przez Polskę na poszczególnych rywali zdecydowanie nie jest równo prawdopodobne. Ze względu na zasady losowania, zdecydowanie największe są szanse, że trafimy do grupy z którymś z północnoamerykańskich gospodarzy. Z drugiego i trzeciego koszyka najbardziej możliwe jest wylosowanie rywala z Afryki lub z Azji. To nie koniec dobrych wieści: ryzyko trafienia na Anglię lub Norwegię jest minimalne!

Zagramy na MŚ z gospodarzami, Afryką i Azją. Unikniemy Anglii i Norwegii?

Zasady losowania finałów mistrzostw świata oraz szanse Polski na wylosowanie poszczególnych rywali

Losowanie finałów mundialu to wielka gratka dla kibiców na całym świecie. Odbędzie się dziś  o 18:00 naszego czasu w Waszyngtonie. O jego gwiazdorskiej obsadzie mogliście już przeczytać w naszym tekście. Młodzi kibice nad Wisłą traktują nasz udział w nim jako coś naturalnego, ale przecież całemu pokoleniu między 1986 a 2002 rokiem nie było dane go doświadczyć. Dziś będziemy w nim uczestniczyli, mimo że jeszcze się na mistrzostwa nie zakwalifikowaliśmy. Właściwie, dlaczego?

Reklama

Mecze grupowe europejskich eliminacji trwały dość krótko. Grupy były znacznie mniejsze niż kiedyś. Niektóre liczyły zaledwie cztery zespoły. Wygospodarowano tylko pięć okienek reprezentacyjnych. Dla porównania – przed mundialem w Rosji było ich siedem. Jednak tym razem poprzedzała je Liga Narodów, a dodana do niej faza ćwierćfinałów oraz baraże między jej dywizjami spowodowały, że play-offy do mundialu odbędą się dopiero w marcu.

Bez nazw konkretnych drużyn

FIFA nie może czekać tak długo z wyborem grup. Ze względów logistycznych, a także z powodu zobowiązań wobec sponsorów, świat musi znać zestaw spotkań (a przynajmniej ich większość) znacznie wcześniej. Dlatego losowanie zostanie przeprowadzone już teraz. W sześciu przypadkach wyciągnięte kulki nie będą zawierały nazwy ostatecznego finalisty!

Cztery z nich będą wskazywały na zwycięzców baraży europejskich:

  • Ścieżka A: w finale zagra zwycięzca meczu Walia-Bośnia ze zwycięzcą meczu Włochy-Irlandia Północna
  • Ścieżka B: w finale zagra zwycięzca meczu Polska-Albania ze zwycięzcą meczu Ukraina-Szwecja
  • Ścieżka C: w finale zagra zwycięzca meczu Słowacja-Kosowo ze zwycięzcą meczu Turcja-Rumunia
  • Ścieżka D: w finale zagra zwycięzca meczu Czechy-Irlandia ze zwycięzcą meczu Dania-Macedonia Północna

Dwie kolejne to ścieżki interkontynentalne:

  • W finale pierwszej zmierzy się Demokratyczna Republika Konga z ze zwycięzcą meczu Jamajki z Nową Kaledonią
  • W finale drugiej Irak zagra ze zwycięzcą meczu Boliwii z Surinamem

FIFA długo zastanawiała się, jak rozstawić te sześć ekip w losowaniu. Wchodziło w grę przyznanie koszyka na podstawie rankingu FIFA najmocniejszego uczestnika każdej ścieżki. Jednak ostatecznie zdecydowano, że wszystkie zespoły z barażów trafią jak jeden mąż do ostatniego koszyka. To kontrowersyjna decyzja, bo prawdopodobnie wylądują w nim Włochy.  Znajdą się tam wraz z malutkim i słabiutkim Curacao. Z drugiej strony: gdy ktoś wchodzi bocznymi drzwiami, to dostaje najgorsze miejsce przy stole.

Ostateczny kształt koszyków to:

  • Koszyk 1: USA, Meksyk, Kanada, Hiszpania, Argentyna, Francja, Anglia, Brazylia, Portugalia, Holandia, Belgia i Niemcy
  • Koszyk 2: Chorwacja, Maroko, Kolumbia, Urugwaj, Szwajcaria, Japonia, Senegal, Iran, Korea Południowa, Ekwador, Austria, Australia
  • Koszyk 3: Norwegia, Panama, Egipt, Algieria, Szkocja, Paragwaj, Tunezja, Wybrzeże Kości Słoniowej, Uzbekistan, Katar, Arabia Saudyjska, Republika Południowej Afryki
  • Koszyk 4: Jordania, Republika Zielonego Przylądka, Ghana, Curacao, Haiti, Nowa Zelandia oraz czterej zwycięzcy baraży europejskich i dwaj zwycięzcy baraży interkontynentalnych

Trzy kulki będą znaczone

O składzie pozostałych koszyków decydował ranking FIFA, a trójkę gospodarzy: Kanadę, USA i Meksyk przyporządkowano oczywiście do najwyższego z nich. Mało tego: grupy, w których wystąpi ta trójka są z góry narzucone.

Meksyk zagra w grupie A w swojej stolicy i Guadalajarze, Kanada w grupie B w Vancouver i Toronto, a Stany Zjednoczone w grupie D w Los Angeles i Seattle. Co ciekawe, cała trójka będzie miała swoje kulki w koszyku i będą one uczestniczyły w losowaniu, ale będą oznaczone innymi kolorami (od flag tych państw) tak, by prowadzący wiedział kogo losuje! Po co ta szopka? Nie wiem.

Reszta drużyn (dziewięć) z pierwszego koszyka trafi do pozostałych grup. Mogło to być jedyne losowanie nie ograniczone żadnymi założeniami narzuconymi przez FIFĘ, ale niestety federacja postanowiła dodać coś dotąd niespotykanego.

Aby ograniczyć ryzyko trafienia na siebie najmocniejszych zespołów, lider i wicelider rankingu FIFA muszą trafić do przeciwnych połówek drabinki turniejowej, gdyby wygrali swoje grupy. Podobna zasada dotyczy pary: trzeciej i czwartej drużyny świata. Oznacza to, że do przeciwległych połówek drabinki trafić muszą Hiszpania i Argentyna. W dwóch oddzielnych jej częściach znajdą się także Francja i Anglia.

Tak mówi regulamin. Wielu dziennikarzy twierdzi, że oznacza to także, że cała wymieniona czwórka musi trafić do czterech różnych ćwiartek drabinki. Oczywiście, jeśli wygra swoje grupy. Nie mogę tego potwierdzić, bo taki zapis nie znajduje się w regulaminie, ale możliwe, że to właśnie FIFA miała na myśli, co potwierdzają źródła nieoficjalne.

Skomplikowane restrykcje kontynentalne

Po rozdzieleniu najwyżej rozstawionych drużyn do poszczególnych grup, Rio Ferdinand będzie odpowiedzialny za wylosowanie ekip z pozostałych koszyków w kolejności od drugiego do ostatniego. Będzie musiał dostosować się do licznych restrykcji kontynentalnych.

Po pierwsze: w każdym koszyku będzie mogła znaleźć się tylko jedna drużyna z danej federacji, oprócz UEFY. Ponieważ z Europy jedzie na mundial aż szesnaście reprezentacji, a grup jest dwanaście, cztery grupy zawierać będą dwa kraje z naszego kontynentu, a osiem – dokładnie jedno państwo ze strefy UEFA.

Nie oznacza to, wcale że grupy z dwoma zespołami europejskimi muszą być tymi, do których trafią czterej zwycięzcy baraży. Wręcz przeciwnie – ryzyko, że w „polskiej” grupie będzie jakiś inny zespół z naszego kontynentu wcale nie jest wysokie. Wynosi mniej niż jedną trzecią. Z tego też względu przesunięcie nas do czwartego koszyka wcale nie musi być dla nas takie niekorzystne, jak się to początkowo wydawało.

Takiego obrazka dziś nie zobaczymy

Dodatkowy problem rodzą zespoły z barażów interkontynentalnych. Z obu ich ścieżek może bowiem awansować zespół z jednego z trzech kontynentów. Oznacza to, że na przykład zwycięzca ścieżki drugiej, w której startują Surinam, Boliwia i Irak nie będzie mógł trafić do grupy, w której znalazł się jakikolwiek zespół z którejś z Ameryk lub z Azji.

To duży problem, bo bez problemu można sobie wyobrazić takie losowanie, w którym po wyciągnięciu kulek z trzeciego koszyka… każda z grup zawiera już zespół z któregoś z tych trzech kontynentów. Dlatego całe losowanie monitorować będzie specjalny program, który odpowiednio wcześniej będzie kierował wylosowaną kulkę nie do grupy, którą Rio Ferdinand będzie właśnie uzupełniał, a do kolejnej, która nie zablokuje później całej procedury.

W praktyce oznacza to, że na przykład zwycięzca ścieki „boliwijskiej” musi trafić do grupy z dwoma drużynami z Europy i jedną z Afryki! Nie ma możliwości, by „losowanie” skończyło się w inny sposób.

Nie zdziwcie się zatem, gdy takie sytuacje nastąpią nawet na dość wczesnym etapie losowania. Podobną sytuację mieliśmy już przecież w trakcie wyboru grup eliminacji mundialu, w których restrykcji także było co nie miara.

Marne szanse na nasz mecz z Anglikami lub Norwegami

Wszystkie wymienione wyżej restrykcje powodują, że występują olbrzymie różnice między prawdopodobieństwem, że dany zespół zagra z konkretnym przeciwnikiem z każdego z koszyków. Przy całkowicie ślepym losowaniu teoretycznie szanse na trafienie wszystkich przeciwników powinny wynosić około 8,3%. W praktyce różnią się one w bardzo dużym stopniu.

Najbardziej skrajne przykłady? Zwycięzca ścieżki „boliwijskiej” ma aż 23% szans, że trafi na Szwajcarię, Chorwację lub Austrię (każdą z osobna) z drugiego koszyka. Łącznie prawdopodobieństwo, że zmierzy się z którąś z europejskich drużyn z drugiego koszyka wynosi ponad 70%. Podobnie rzecz ma się z Panamą, której szanse na wylosowanie Ghany lub Republiki Zielonego Przylądka to łącznie ponad 40%.

Są też scenariusze, które są teoretycznie możliwe, ale w praktyce są skrajnie nieprawdopodobne. Przede wszystkim zaś – dotyczą nas i są to bardzo korzystne dla Polski informacje.

Otóż szansa, że zwycięzca naszej ścieżki trafi na Anglię wynosi, uwaga: zaledwie 2,5%! Bardzo podobny wskaźnik wskazuje także na Norwegię. Mało tego – żadna z europejskich drużyn nie ma więcej niż 3% szans na wylosowanie akurat Polski. Albo konkretniej: zwycięzcy naszej ścieżki.

Zatem wszelkie analizy naszych europejskich rywali można chwilowo schować do kieszeni. Każdy z nich indywidualnie jest bowiem bardzo mało prawdopodobny do wylosowania. Niestety, jest ich tak wielu, że wszyscy razem łącznie osiągają ponad 25% szans, że na któregoś z nich trafią Biało-Czerwoni. Jednak zdecydowanie bardziej możliwe jest, że będziemy mieć egzotycznych rywali. Ale jakich?

Bardzo duża szansa, że zmierzymy się z gospodarzami

Wspaniałe informacje płyną z pierwszego koszyka – na czele kolejki, by zmierzyć się z Polską, nie są Brazylia i Argentyna (które mają po 14% szans, że trafią na zwycięzcę naszej ścieżki), ale gospodarze mundialu. 19% wynosi prawdopodobieństwo, że wylosujemy Meksyk, 17% – USA i tyle samo – Kanadę. Łącznie szansa, że zwycięzca naszej ścieżki trafi do grupy z udziałem organizatorów finałów mistrzostw świata przekracza zatem 50%!

Wiadomo, że na wyjeździe gra się trudniej i że gospodarzom pomagają ściany, ale umówmy się, że to zdecydowanie łatwiejsi przeciwnicy niż Argentyna, Brazylia, czy czołowe europejskie reprezentacje. Oczywiście Meksyk to bardzo mocna firma, a nawet Kanada i USA według obiektywnych rankingów są dziś wbrew pozorom mocniejsze od Polski, ale przewaga ta nie jest tak wielka, jak ta, którą mają nad nami potęgi ze strefy UEFA.

Ryzyko, że zmierzymy się z europejskim zespołem z pierwszego koszyka wynosi łącznie około 19%, jest zatem równe szansom samego Meksyku, że na nas trafi.

Drugi i trzeci koszyk: czeka na nas Azja i Afryka

Z drugiego koszyka prawdopodobieństwo trafienia przez nas na aż sześć drużyn wynosi po około 12%. Jest to afrykański duet: Senegal i Maroko oraz Azjaci: Korea, Iran, Japonia i Australia. Po około 7% wynosi ryzyko wylosowania przez nas Ekwadoru, Kolumbii lub Urugwaju, a zaledwie mniej niż 3% – Austrii, Chorwacji i Szwajcarii. To ponownie dobre wieści dla nas, bo zespoły ze wschodu i południa wydają się być nieco łatwiejszymi rywalami niż szczególnie tercet z Ameryki Południowej. Ekwador, Urugwaj i Kolumbia dały się przecież w swoich eliminacjach wyprzedzić tylko Argentynie.

Z drugiej strony, nikt, kto ma więcej niż dziesięć lat, na widok Senegalu, Korei czy Japonii nie powie: „Awans pewny, jesteśmy faworytem”.

Z trzeciego koszyka po 11% szans na trafienie na zwycięzcę naszej grupy mają kraje afrykańskie: Algieria, Tunezja, Wybrzeże Kości Słoniowej, Republika Południowej Afryki i Egipt. Zatem łącznie ponad 50% wynosi prawdopodobieństwo, że zmierzymy się z kimś z tej piątki. Po 9% wynosi szansa na rywala azjatyckiego: Uzbekistan, Katar lub Arabię Saudyjską, 7% na Panamę, a 6% na Paragwaj.

Wiele pewnie będziemy słyszeli o perspektywie mierzenia się Lewandowskiego z Haalandem. Na szczęście ryzyko wylosowania Norwegii oraz Szkocji wynosi jedynie po około 2,5%.

Trzeba będzie się sprężyć, żeby nie wyjść z grupy

Najbardziej prawdopodobny zestaw rywali dla zwycięzcy polskiej ścieżki barażowej to zatem: Meksyk, Senegal oraz Uzbekistan. Drodzy państwo! Wiadomo, że w piłce nie ma już słabych drużyn, że nie tacy odbierali nam punkty, że wiele razy jechaliśmy pewni siebie, a kończyło się na meczu o wszystko i o honor oraz że przede wszystkim: jeszcze na mundial nie awansowaliśmy. Ale taki zestaw rywali to po prostu poezja.

Oczywiście, że nikogo na świecie nie będą interesowały mecze takiej grupy, że będzie wiele umniejszania i zwykłych kpin, ale przy takich rywalach można będzie już w piątek analizować dalszą drogę zespołów naszej grupy ku ćwierćfinałom, a może i dalej. Możemy mieć problem z zajęciem drugiego miejsca? I co z tego? Na mundialu 2026 wychodzi z grupy… osiem z dwunastu zespołów z trzeciego miejsca. W praktyce jedno zwycięstwo powinno spokojnie dać awans, a nawet dwa remisy mogą wystarczyć.

Mało? Zwycięzca grupy „meksykańskiej” gra z trzecią drużyną innej z grup. Nawet drużyna z drugiego miejsca zmierzy się z wicemistrzem grupy Kanady, a więc nie będzie nim żaden zespół ze światowej czołówki! Jutro możemy iść spać w naprawdę bojowych nastrojach.

Zupełnie nieironicznie trzeba podkreślić, że znacznie trudniej będzie nam wygrać baraże i zakwalifikować się na mundial, niż na nim awansować do fazy pucharowej. Tym bardziej, że mrożący krew w żyłach zestaw: Hiszpania, Kolumbia, Panama jest… najmniej prawdopodobnym składem naszej grupy finałowej!

Podsumowałem szanse trafienia na przeciwników z poszczególnych kontynentów. 77% wynosi szansa, że zmierzymy się z zespołem z Czarnego Lądu (z któregokolwiek koszyka), 72% – a Azji, 69% – z Ameryki Północnej, a 51% – z Ameryki Południowej. Ryzyko gry z drużyną ze strefy UEFA to jedynie 31%.

W której grupie i gdzie zagramy?

Jeżeli chcecie zaimponować znajomym wiedzą o tym, kogo wylosujemy zanim dokona tego Rio Ferdinand, to mam dla Was jeszcze jedną dobrą wiadomość. Możemy pokusić się nie tylko o wskazanie realnych rywali, ale nawet o typowanie tego, do której grupy trafi zwycięzca naszej ścieżki barażowej.

Uważny czytelnik już wie, że 19% to szansa na trafienie do grupy A, 18% – do grupy B i tyle samo – do grupy D. Pozostałe są znacznie mniej prawdopodobne: po 6% grupy J, K i L, po 5% – C, H oraz I, a zaledwie 4% – E, F i G.

Oznacza to, że wśród najbardziej prawdopodobnych miejsc rozgrywania spotkań przez Polaków jest przede wszystkim Los Angeles, a w dalszej kolejności: Guadalajara, Atlanta, Meksyk, Toronto, Seattle, Vancouver i San Francisco. To akurat kiepska wiadomość. Po pierwsze zdecydowanie brakuje tu miast wschodniego wybrzeża: Bostonu, Nowego Jorku, Miami, czy Filadelfii. Ich zaletą jest to, że różnica czasu w stosunku do Polski jest najmniejsza, lot najkrótszy, a miejscowa Polonia najliczniejsza. W dodatku oczywiście na mecze z udziałem gospodarzy o bilety będzie zdecydowanie najtrudniej.

Szczegółowy terminarz zostanie ogłoszony w sobotę – dzień po losowaniu. Wiemy na pewno, że Polska nie będzie mogła zagrać w meczu otwarcia. Czy jednak wystąpi w jakimkolwiek spotkaniu w Ameryce Północnej w czerwcu, a obu także w lipcu przyszłego roku? Od tego niestety wciąż jesteśmy dalej niż bliżej, ale przyznacie sami, że po takiej przymiarce to grup finałowych mundialu jeszcze bardziej szkoda byłoby, gdyby drużyna Jana Urbana nie wykorzystała swojej szansy.

Dziękuję użytkownikowi portalu X agentomek za wsparcie i konsultacje w kalkulacji szans na poszczególne scenariusze.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO O FINAŁACH MISTRZOSTW ŚWIATA:

 

Fot. Newspix.pl

14 komentarzy

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Mistrzostwa Świata 2026

Reklama
Reklama