Jan Urban jest trzecim w historii trenerem reprezentacji Polski, który w swoich pierwszych pięciu spotkaniach na tym stanowisku nie zanotował ani jednej porażki. Zdobył w nich jedenaście punktów, wliczając w to sparing z Nową Zelandią. Tylko dwóch selekcjonerów zaliczyło lepszy start od Urbana. To dobre wieści. Gorsze są takie, że ci, którzy dobrze zaczynali, kończyli zazwyczaj dość przeciętnie.

Dwóch trenerów zdobyło dotąd dwanaście punktów w swoich pierwszych pięciu spotkaniach, czyli zaliczyło cztery zwycięstwa i jedną porażkę. Pierwszym był Antoni Piechniczek , który na początku swojej debiutanckiej kadencji wygrał… cztery sparingi z Japonią, a potem przegrał w Rumunii. Spotkania rozgrywane w Azji są jednak przez wiele źródeł zaliczane jako mecze nieoficjalne, gdyż grała w nich właściwie reprezentacja młodzieżowa.
Świetny start Jana Urbana w pracy z reprezentacją Polski
Druga z tych serii też nie jest w pełni poważna i dotyczy startu Franciszka Smudy. Rozgrywał on jak wiadomo tylko spotkania towarzyskie i fatalne mecze podczas Euro 2012. Na początku przegrał z Rumunią i wygrał z Kanadą i Bułgarią – to nie budzi większych wątpliwości. Jednak inaczej jest z Pucharem Króla Tajlandii, który rozegraliśmy w międzyczasie. Za oficjalne uznaje się wygrane z Tajlandią i Singapurem. Porażka z Danią nie powinna wliczać się do meczów pierwszej drużyny, bo rywale oddelegowali reprezentację ligi.
Oba te początki nie są jednak w żaden sposób porównywalne do startu Urbana. On bowiem został rzucony na głęboką wodą i od początku musiał walczyć o awans do finałów mistrzostw świata, a Piechniczek i Smuda rozgrywali sobie mało wartościowe spotkania o charakterze, z jakim już dziś na szczęście nie mamy do czynienia w europejskiej piłce.
Identyczny początek, co nasz obecny selekcjoner, czyli jedenaście punktów zdobytych w spotkaniach, wśród których były ważne mecze eliminacyjne, zaliczyło dwóch kolejnych trenerów.
Dobry start Wojciecha Łazarka przy wsparciu Jana Urbana
Wojciech Łazarek czterdzieści lat temu pokonał w meczach towarzyskich Irlandię i Finlandię oraz zremisował z Koreą Północną, a w eliminacjach mistrzostw Europy wygrał z Grecją i zremisował z Holandią. We wszystkich tych spotkaniach na boisku wystąpił… Jan Urban, a z Finami strzelił nawet gola. Może dlatego zanotował na swoim starcie taki sam bilans, jak zmarły dwa lata temu trener Łazarek. Mało tego – dwaj z jego rywali to te same reprezentacje, z którymi mierzył się jego poprzednik: z Holandią zaliczył remis tak samo, jak w 1986, a w meczu z Finlandią zgadza się nawet dokładny wynik bramkowy: 3:1.
Niestety dalsze rezultaty pod koniec lat osiemdziesiątych były już znacznie gorsze. Porażki w Atenach, Budapeszcie, a potem domowa z Holandią nie tylko odebrały nam szanse na piękny turniej w 1988 roku, ale zepchnęły nas aż na czwarte miejsce w tabeli, bo wyprzedziliśmy tylko Cypr.
Wtedy szefostwo PZPN-u było dość wyrozumiałe, bo pozwoliło Łazarkowi na dalszą pracę z kadrą. Jednak po świetnych wynikach w sparingach przegraliśmy w Szwecji i Anglii na starcie eliminacji do mistrzostw świata w 1990 roku i trener przestał prowadzić Biało-Czerwonych.
Probierz też dobrze zaczynał, ale rywale byli z niższej półki
Identyczny bilans na starcie zanotował też, uwaga: Michał Probierz. Wygrał towarzysko z Łotwą, w eliminacjach z Wyspami Owczymi, a po remisach z Mołdawią i Czechami rozbił w barażu o Euro 2024 Estonię. Tu pojawia nam się iskierka nadziei, bo zaraz po tym ekipa Probierza przepchnęła w karnych awans na Euro i wygrała sparingi z Ukrainą i Turcją.
Niestety – od tego momentu przez kolejny rok nie zgadzały się nie tylko wyniki, ale przede wszystkim atmosfera w kadrze i latem musiało dojść do zmiany selekcjonera.
Zatem taki sam bilans, co Urban, na starcie zanotowali dotąd tylko Piechniczek, Smuda, Łazarek i Probierz. No umówmy się: nie jest to doborowe towarzystwo. Tym bardziej, gdy przypomnimy sobie, że żadnego ze swoich pierwszych sześciu spotkań nie wygrali Jurkowie: Engel i Brzęczek. A obu dziś wspominamy dość ciepło, choć w przypadku tego drugiego rewelacyjna gra młodzieżówki przyćmiła po prostu niechęć z jaką miał do czynienia ze strony środowiska sportowego, gdy prowadził dorosłą kadrę.
Jan Urban najbardziej poprawił naszą pozycję w świecie spośród wszystkich selekcjonerów
Porównywanie suchych wyników nie jest jednak w pełni miarodajne, bo nie oddaje tego, jak różnych rywali i o jak różne stawki grali selekcjonerzy w swoich pierwszych meczach. Co innego wygrać z amatorami z Japonii, a co innego urwać dwukrotnie punkty Holandii. Z pomocą przychodzi nam ranking Elo, w którym można porównać wyniki wszystkich naszych trenerów, bo jest prowadzony także dla czasów, w których nie było jeszcze rankingu FIFA.
Okazuje się, że Jan Urban jako pierwszy selekcjoner w historii podciągnął nas o dziesięć miejsc w rankingu światowym w swoich pierwszych pięciu meczach z kadrą! Gdy zaczynał, byliśmy na 47. lokacie, a teraz zajmujemy 37. pozycję.
Nie ma powodów do hurraoptymizmu, bo w Europie zajmujemy dopiero 21. miejsce, a przecież tylko szesnaście drużyn z naszego kontynentu pojedzie do Ameryki Północnej. W dodatku w barażach zagra aż sześć teoretycznie mocniejszych od nas ekip, więc nasze szanse znacznie poprawia potencjalne rozstawienie w pierwszym koszyku.
Nie zmienia to faktu, że dotąd żaden selekcjoner na starcie nie poprawił naszej pozycji bardziej od Jana Urbana. O taką samą liczbę punktów polepszył nasze notowania Czesław Michniewicz, ale wiązało się to wtedy ze skokiem jedynie o dwa miejsca z 27. na 25. lokatę. On także zremisował z Holendrami, a wcześniej ze Szkocją, pokonał Walię i Szwecję, ale rozgromiła go Belgia.
Obyśmy mogli niedługo porównać, czy Jan Urban dorówna wynikowi Michniewicza w finałach mistrzostw świata.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZLO:
- Reprezentacja, która da się lubić!
- Dlatego na zgrupowaniu nie ma Walukiewicza. Kuriozalny powód
- To był najlepszy mecz od czasów Nawałki. Graliśmy w piłkę!
- Urban o Holandii: Walniemy ich na mundialu
Fot. Newspix.pl