Reklama

Dziś na Stadion Narodowy wróci doping

AbsurDB

Autor:AbsurDB

14 listopada 2025, 15:02 • 6 min czytania 71 komentarzy

Po dekadzie atmosfery jak z imprez firmowych albo festynu gminnego zanosi się, że dziś na Stadion Narodowy wróci zorganizowany doping, jaki znamy z meczów klubowych. Po fantastycznym wparciu, jakiego udzielili kadrze nasi kibice podczas wyjazdowego meczu z Litwą w Kownie, jest szansa na to, że podobna atmosfera – ze wszystkimi jej wadami i zaletami – wróci także na domowe spotkania Biało-Czerwonych.

Dziś na Stadion Narodowy wróci doping

Wraca zorganizowany doping kibiców na Stadionie Narodowym

Fanatyczni kibice polskich klubów od ponad dekady nie pojawiają się w większych zorganizowanych grupach na domowych meczach dorosłej reprezentacji. Składa się na to wiele czynników, jednak wśród głównych należy wymienić ich stosunek do PZPN-u, wysokich cen biletów i atmosfery przy okazji meczów na Stadionie Narodowym, która bardziej przypomina piknik, niż święto fanatyków.

Reklama

Przez takie podejście od lat nie mamy na meczach domowych kadry poważniejszych zadym, ale jednocześnie piłkarze nie czują wielkiego wsparcia trybun. Dzięki temu PZPN może promować spotkania na Narodowym jako wydarzenia dla całych rodzin o wysokim standardzie, za który trzeba zapłacić niemałe pieniądze.

Za bilet na towarzyskie starcie z Nową Zelandią trzeba było zapłacić prawie dwieście złotych. Pytany o to Cezary Kulesza stwierdził, że przecież za wejście na niektóre koncerty trzeba zapłacić nawet tysiąc złotych.

Stadion Narodowy nie oferuje wsparcia piłkarzom

Wychowały mnie kibicowsko mecze kadry na Stadionie Śląskim w 2006 i 2o07 roku oraz wyjazdy na mundial w 2006 i Euro w 2008 roku. Doświadczyłem na nich fanatyzmu i huraganowego dopingu dla polskiej reprezentacji, z jakimi wcześniej nie miałem do czynienia. Cały czar prysł podczas Euro 2012 i kolejnych meczów domowych na nowo powstałym Stadionie Narodowym. To, co na nim widziałem nie ma nic wspólnego ze wspieraniem reprezentacji Polski:

  • grupki pijanych w sztok przedstawicieli handlowych, którzy dostali bilety na mecz od swojego pracodawcy,
  • wyzywanie naszych piłkarzy po każdym złym zagraniu, bo ja zapłaciłem za wstęp i ŻĄDAM otrzymywania w zamian adekwatnego widowiska,
  • kibice wychodzący w trzydziestej minucie i wracający w pięćdziesiątej minucie, bo MUSZĄ zjeść hot-doga, jakby nie byli w stanie posilić się wcześniej,
  • ludzie wychodzący kwadrans przed końcem, żeby szybciej być w domu, zakaz wstawiania, bo „Pan mi zasłania, a ja chciałem obejrzeć mecz”,
  • instrukcje z telebimu – nie tylko „Teraz machajmy szalikami”, ale nawet podpowiadające… tekst hymnu narodowego, bo ktoś może nie znać,

 

 

 

 

 

  • sektorówki z napisem „Michał się żeni”, bo panowie postanowili uczcić wieczór kawalerski kolegi,

  • dzieci włączające w trzydziestej minucie meczu grę na telefonie, bo przeraźliwie się nudzą, a rodzicie wzięli je, by zrobić fotkę na Facebooka,
  • ludzie wywieszający flagę swojego… pracodawcy, który nawet nie jest sponsorem kadry,
  • instrukcje z telebimów do najprostszych czynności, jakie mają wykonać kibice (przynoszące żenujący efekt),

  • trybuny VIP puste do 55. minuty, bo rzucili żarło za friko,
  • pijana żona okładająca torebką męża (serio), potem pogodzenie się, a następnie znowu lańsko.

Na wyjazdach nasi piłkarze odczuwają wsparcie fanów

Przy wszystkich wadach fanatycznych kibiców prowadzących doping, opisane wyżej wydarzenia są dla mnie zdecydowanie bardziej oburzające od przyśpiewek z brzydkimi słowami czy obrażaniem sędziego, a nawet nawiązań politycznych. No sorry. Takie są moje odczucia i zdaję sobie sprawę, że są osoby, które mają inne zdanie. Ja uważam, że trybuny podczas meczu reprezentacji są od tego, by w jak największym stopniu pomagać naszym zawodnikom i mobilizować ich do walki na boisku. Cisza nie spełnia takiego zadania.

Na szczęście aktywne wsparcie dla Biało-Czerwonych można zauważyć podczas… wyjazdowych meczów naszej kadry. Ich ukoronowaniem był mecz w Kownie, podczas którego fani z wszystkich zakątków Polski stworzyli niepowtarzalna atmosferę docenioną także przez piłkarzy. Swoją rolę odgrywa stowarzyszenie „To My Polacy!” które w tym roku podjęło się zadania zorganizowania dopingu podczas naszych meczów.

Przygotowało ono nawet specjalny śpiewnik dla kibiców. Zaczyna się on od przyśpiewki, która zrobiła furorę w Kownie, ale składa się także z wielu pieśni dotąd typowo klubowych. Cóż – dekada przerwy w zorganizowanym dopingu spowodowała wyrwę w repertuarze:

Jednak kluczowe są oczywiście środowiska kibiców klubowych – od tych największych do najmniejszych, bez których takie wsparcie nie byłoby możliwe.

Dziś pojawią się na Narodowym zorganizowane grupy kibiców

Dotąd nie pojawiały się one na meczach domowych naszej kadry, ale dziś ma nastąpić zmiana. Kilka tysięcy biletów za jedną z bramek nabyli fani klubów ze wszystkich części Polski. Wiadomo o znacznej liczbie wejściówek, jakie kupili kibice Lechii Gdańsk, Górnika Zabrze, Jagiellonii Białystok, ŁKS-u czy Śląska Wrocław, ale nie można pominąć niezliczonej rzeszy fanów mniejszych klubów z niższych lig.

Dlaczego się na to zdecydowali? Z pewnością swoją pozytywną rolę odegrało tu stowarzyszenie „To My Polacy!”, ale niebagatelny był też niezwykle pozytywny odbiór tego, jak wyglądał doping w Kownie. Są też przyczyny nieoczywiste. Podczas meczu z Finlandią na Stadionie Śląskim pojawiła się grupa fanów Ruchu i Widzewa – skłóconych z większością kibiców z innych części Polski, która postanowiła na meczu kadry wyjaśnić sobie pewne sprawy z osobami prowadzącymi doping dla Polski.

W pewnej mierze ich kompromitujące zachowanie mogło zmotywować fanów większości pozostałych polskich klubów do zjednoczenia się ponad podziałami i wspólnego prowadzenia dopingu na meczach kadry tak, jak to bywało do początku XXI wieku.

Czy to wypali? Nie wiem. Pisanie pochwał dla tej inicjatywy przed meczem może okazać się błędem. Wiadomo, że wystarczy iskra, by doszło do wybuchu. Jednak zdecydowanie wolę udzielić kredytu zaufania, niż ponownie obserwować grobową atmosferę, z jaką dotąd mieliśmy do czynienia na Narodowym.

Co po Lewandowskim?

Polska piłka reprezentacyjna potrzebuje planu, co dalej, gdy zabraknie Roberta Lewandowskiego. Chodzi nie tylko o uzupełnienie jego braku na murawie, ale także… o wpływ jego nieobecności na trybuny. Dotąd tysiące kibiców kupowało bilety przede wszystkim po to, by zobaczyć Roberta. Gdy w ostatniej chwili odwoływano jego udział w meczu, byli wściekli. Po jego nieuniknionym końcu kariery, PZPN mógłby mieć problemy z wypełnieniem Stadionu Narodowego, szczególnie przy wysokich cenach biletów.

W tej sytuacja rewolucja na trybunach mogłaby okazać się zbawieniem dla PZPN-u. Przecież dwadzieścia lat temu Stadion Śląski wypełniał się do ostatniego miejsca nie dla gwiazd światowego formatu, bo za takie trudno było uznać Ebiego Smolarka, Maćka Żurawskiego, Jacka Krzynówka czy, tym bardziej, Grzegorza Bronowickiego. Jeśli uda nam się wychować nowe pokolenie, które chodzi nie na Roberta, a na naszą kadrę, zaprocentuje to na wiele lat. A jeżeli zdążymy pokazać Lewandowskiemu, że także na meczach domowych może być fantastyczna atmosfera, być może z kolegami odpłaci nam sukcesem piłkarskim, na jaki czekamy od lat?

CZYTAJ WIĘCEJ O DOPINGU NA MECZACH KADRY:

Fot. Newspix.pl

71 komentarzy

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama