Reklama

Łukasz Skorupski prędko nie wróci. Bologna wydała komunikat

Marcin Ziółkowski

11 listopada 2025, 19:34 • 3 min czytania 0 komentarzy

Od dłuższego czasu Łukasz Skorupski jest jedynką w bramce reprezentacji Polski. Doświadczony zawodnik długo czekał na swoją szansę i jego cierpliwość została nagrodzona. Niestety, w ostatnim ligowym meczu Bologny dość szybko opuścił boisko z powodu urazu. Spotkania z Holandią oraz Maltą obejrzy więc jedynie w roli widza. Jego klub w oficjalnym komunikacie poinformował o długości rekonwalescencji. Istnieje realna obawa, że mecz z SSC Napoli był dla niego ostatnim w 2025 roku.

Łukasz Skorupski prędko nie wróci. Bologna wydała komunikat

Kontuzja Łukasza Skorupskiego jest dość poważna

W ostatniej kolejce Serie A przed listopadową przerwą na mecze reprezentacyjne, Łukasz Skorupski wyszedł w pierwszym składzie w spotkaniu z aktualnym mistrzem kraju, SSC Napoli. Niestety, już po kilku minutach doznał on urazu po wybiciu piłki.

Reklama

Lekarze próbowali pomóc Polakowi wrócić do meczu, ale uraz okazał się zbyt poważny. Kontuzja Skorupskiego oznaczała, że nie przyjedzie na zgrupowanie kadry narodowej przed meczami z Holandią i Maltą. Bramkarz Bologny będzie pauzował sześć tygodni.

Badania, którym poddano Łukasza Skorupskiego, wykazały średnio-wysoki stopień urazu mięśni zginaczy prawego uda. Czas rekonwalescencji wynosi około 45 dni – przekazano w komunikacie na stronie klubu z regionu Emilia Romania. To druga kontuzja Polaka w 2025 roku – wcześniej w kwietniu z powodu urazu przywodziciela pauzował trzy tygodnie.

 

W przypadku bezproblemowej rehabilitacji, Skorupski ma jeszcze szansę zagrać w jednym meczu w 2025 roku – z Sassuolo u siebie 28 grudnia. Ominąłby wtedy Superpuchar Włoch, który od pewnego czasu rozgrywany jest w Arabii Saudyjskiej. Z racji na formułę final four, bierze w nim udział zwycięzca Pucharu Włoch, czyli drużyna Vincenzo Italiano.

Skorupski jest jednym z trzech zawodników, który z powodu urazu musi opuścić listopadowe spotkania. Wraz z nim, zabraknie Krzysztofa Piątka oraz Jana Bednarka. Jan Urban w to miejsce powołał Mateusza Kochalskiego z Karabachu i Bartosza Bereszyńskiego z Palermo.

Bramkarz trafił do klubu ze Stadio Renato Dall’Ara w lipcu 2018 roku i zagrał do tej pory w 266 meczach. W maju wygrał swoje pierwsze trofeum – wspomniany wyżej Puchar Włoch. W finale jego drużyna okazała się lepsza od Milanu po golu Dana Ndoye’a i po 51 latach dołożyła nowe trofeum do gabloty.

Kontuzja Skorupskiego… pomogła napisać historię

W związku z urazem swojego podstawowego bramkarza, Vincenzo Italiano musiał zaryzykować i dał szansę debiutu 17-letniemu Massimo Pessinie, adeptowi klubowej akademii. Normalnie Polaka zastąpiłby Federico Ravaglia, ale ten nie był dostępny z uwagi na uraz stawu skokowego. Trener, który w maju pomógł wygrać bolończykom upragnione trofeum musiał więc wybierać pomiędzy dwoma nastolatkami – Pessiną oraz Finem, 18-letnim Ukko Happonenem.

Pessina nie miał wiele pracy, ale zachował czyste konto. W związku z tym, wskoczył do absolutnej czołówki najmłodszych bramkarzy Serie A pod kątem tej statystyki. To członek czołowej trójki, zaraz obok Gianluigiego Buffona oraz Simone Scuffeta.

Bologna wygrała 2:0 i awansowała do strefy europejskich pucharów. Traci ona obecnie trzy oczka do prowadzącego Interu, którego barwy reprezentuje inny reprezentant Polski, Piotr Zieliński.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

0 komentarzy

Człowiek urodzony w roku stulecia swojego przyszłego ulubionego klubu. Schodzący po czerwonej kartce Jens Lehmann w Paryżu w finale Ligi Mistrzów 2006 to jego pierwsze piłkarskie wspomnienie. Futbol egzotyczny nie jest mu obcy. Przykład? W jednej z aplikacji ma ustawioną gwiazdkę na tajskie Muangthong United, bo gra tam niejaki Emil Roback. Inspiruje się Robertem Kubicą, Fernando Alonso i Ottem Tanakiem, bo jest zdania, że warto dać z siebie sto i więcej procent, nawet mimo niesprzyjających okoliczności. Po szkole godzinami czytał o futbolu na Wikipedii, więc wybudzony nagle po dwóch godzinach snu powie, że Oleg Błochin grał kiedyś w Vorwarts Steyr. Potrafi wstać o trzeciej nad ranem na odcinek specjalny Rajdu Safari, ale nigdy nie grał w Colina 2.0. Na meczach unihokeja w szkole średniej stawał się regenem Lwa Jaszyna. Esencją piłki jest dla niego styl rodem z Barcelony i Bayernu Flicka, bo Zdenek Zeman i jego podejście to życie, a posiadanie piłki jest przehajpowane

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama