Reklama

Nowy trener, nowy Krasniqi. To jednak dobry piłkarz?

Jakub Radomski

07 listopada 2025, 08:25 • 4 min czytania 4 komentarze

Wiadomo, Legia przegrała 1:2 z Celje, a w piłce nożnej najważniejszy jest wynik. Mecz, który mógł być wygrany, nawet 3:0, kończy się bez żadnego punktu. Nie zmienia to jednak faktu, że w drużynie Inakiego Astiza są po tym spotkaniu pewne pozytywy. A przede wszystkim jeden, który nazywa się Ermal Krasniqi. To był naprawdę bardzo dobry występ Kosowianina. Wystarczyło bardzo niewiele, żeby zaczął wreszcie grać na miarę swojego potencjału.

Nowy trener, nowy Krasniqi. To jednak dobry piłkarz?

Ten gość może być liderem Legii, gdy w końcu odpali, razem z Kacprem Urbańskim – usłyszeliśmy jakiś czas temu od osoby związanej z warszawskim klubem. Jednak początki Krasniqiego, łagodnie mówiąc, dobre nie były. W lidze zadebiutował z Cracovią, wchodząc z ławki. Pierwszy raz od pierwszej minuty wystąpił w meczu z Radomiakiem (4:1). W Ekstraklasie był przeciętny, słaby albo bardzo słaby. W sześciu meczach nie strzelił gola, nie miał też asysty, więc w Lubinie, gdy Legia przegrała 1:3 z Zagłębiem, dostał tylko kilka minut. Pojawił się na boisku i od razu dostał żółtą kartkę. Bezbramkową kopaninę z Lechem przy Łazienkowskiej przesiedział na ławce.

Reklama

Tyle że Edward Iordanescu, który miał bardzo chcieć tego zawodnika, ustawiał go konsekwentnie po lewej stronie. Inaki Astiz to zmienił. Hiszpan doskonale wiedział, co robi.

Inaki Astiz zrobił z Krasniqiego prawoskrzydłowego. Legia Warszawa na tym zyskała

Widać było, że Krasniqi nie czuje się za dobrze na lewej stronie. Podobnie jak Kacper Urbański, gdy jest ustawiony z boku, a przed sobą ma nie oferującego wiele w rozegraniu i grze zespołowej Miletę Rajovicia. Tego drugiego jeszcze Iordanescu ustawił w środku w spotkaniu z Pogonią w Pucharze Polski. I Urbański błyszczał, tylko do jego poziomu nie dostosowali się koledzy z drużyny. W tamtym spotkaniu, przegranym 1:2 po dogrywce, Krasniqi rozegrał 120 minut. Ustawiony z lewej strony, był minimalnie lepszy, a raczej mniej beznadziejny od Rajovicia.

Dlatego gdy Kosowianin w debiucie Inakiego Astiza wchodził na boisko w 65. minucie meczu z Widzewem, mało kto spodziewał się nawet solidnego występu. To były oczekiwania na zasadzie: „Wchodzi za Chodynę, więc może będzie trochę lepszy, bo od Chodyny w sumie ciężko być gorszym”. Krasniqi u Astiza gra na innej pozycji. Jest prawoskrzydłowym. I nastąpiło zaskoczenie.

Występ Krasniqiego w Łodzi to nie tylko gol po akcji Jakuba Żewłakowa i wrzutce Rubena Vinagre. Skrzydłowy przyjął piłkę i idealnie uderzył w róg bramki. Ale Krasniqi kilka razy przez te niemal pół godziny nękał obronę Widzewa, pokazując bardzo dużą w skali Ekstraklasy indywidualną jakość. „To naprawdę ten sam piłkarz?” – można było pytać.

Dziś potwierdził, że w tamtym błysku w Łodzi nie było żadnego przypadku. Najlepsi piłkarze Legii w spotkaniu z Celje? Właśnie Krasniqi, Urbański (mimo zmarnowanych dwóch dobrych okazji), do tego Paweł Wszołek i Radovan Pankov. Dwóm pierwszym ewidentnie w końcówce zabrakło sił, co przełożyło się na cały zespół. Zostali zmienieni.

Piłkarze Celje nie potrafili zatrzymać Ermala Krasniqiego

Same suche liczby Krasniqiego w dzisiejszym meczu jakoś bardzo nie imponują: dwa strzały, w tym jeden celny (w akcji bramkowej), sześć dryblingów (i cztery skuteczne), jedno kluczowe podanie, 17 celnych podań na 22 na połowie przeciwnika. Nieźle, ale bez szału. Jednak w pierwszej połowie to on kilka razy tworzył zagrożenie pod bramką Celje. Rywale mieli problem z zatrzymaniem go, czasami nie nadążali.

Krasniqi dryblował, był szybki, dobrze rozumiał się z kolegami. To on przeprowadził akcję, oszukał rywala i strzelił lewą nogą. Po chwili dobitka Urbańskiego przyniosła gola Legii. Prawa strona z nim i Wszołkiem długo funkcjonowała świetnie. To Kosowianin został sfaulowany tuż przed polem karnym, ale niestety – tym razem uderzenie Rafała Augustyniaka poszybowało wysoko w trybuny. W drugiej połowie, po bramce dla gospodarzy, to Krasniqi dryblował w polu karnym Celje. Ktoś powie, że była to ułańska, trochę szalona szarża, ale ona mogła się nawet zakończyć bramką.

Inaki Astiz ma w drużynie gościa o bardzo dużym potencjale, który, odpowiednio ustawiony, zaczyna go pokazywać. W niedzielę na Łazienkowską przyjeżdża Bruk – Bet Termalika (mecz o 14.45), czyli najsłabszy obecnie zespół w Ekstraklasie. To może być mecz Krasniqiego.

A może Astiz wystawi w końcu od pierwszej minuty po jednej stronie Krasniqiego, a po drugiej bardzo zdolnego Jakuba Żewłakowa? Wiele osób ucieszyłoby się z takiej decyzji.

Fot. Newspix.pl 

WIĘCEJ O LIDZE KONFERENCJI NA WESZŁO:

 

4 komentarze

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Liga Konferencji

Reklama
Reklama