W klasyku z Lechem Poznań Legia Warszawa walczyła nie tylko o to, żeby dalej wygrzebywać się z dołka. Minęła ledwie jedna trzecia sezonu, ale każdy mecz stołecznego klubu jest meczem o wszystko w kontekście realizacji głównego celu, o którym mówiono wszem wobec na starcie rozgrywek. Czy Legia zgubiła już tyle punktów, że mistrzostwo ponownie przegrała w połowie jesieni?

Wszyscy pamiętamy, co było przed rokiem. Legia Warszawa w połowie jesieni była daleko w tyle za tymi, którzy nadawali tempo wyścigowi o mistrzostwo Polski. Goncalo Feio uparcie jednak twierdził, że „nadal są w grze”. Pudrowanie trupa trwało długo, ale w końcu ludzie zerknęli w terminarz, wyjęli kalkulatory i uznali, że facet wciska im kit jak domokrążca sprzedający garnki z niezniszczalnego materiału.
W praktyce można było uznać, że Legia pożegnała się z tytułem nawet na etapie, który obecnie mamy za sobą. Po trzynastu seriach gier miała dziewięć punktów straty do lidera Ekstraklasy. Był nim Lech Poznań, który ostatecznie sięgnął po złoto.
Ekstraklasa. Czy można powiedzieć, że Legia Warszawa przegrała mistrzostwo Polski po 13 kolejkach sezonu 2025/2026?
Może i teoretycznie „wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń”, ale w praktyce taka strata oznacza wypisanie się z gry o mistrzostwo Polski. Nawet jeśli matematyka czy statystyka potwierdzą istnienie nielicznych, fantastycznych przypadków odwrócenia takiej sytuacji, to ostatnie sezony w lidze dobitnie pokazują, że po kilku miesiącach gry cel numer jeden, tytuł, można wykreślić z to do list jako niemożliwy do zrealizowania.
Spójrzcie tylko, jak wyglądało to w ostatnich pięciu sezonach, po reformie i powrocie do gry bez podziału tabeli.
Ekstraklasa. Legia Warszawa po 13. kolejce w ostatnich pięciu sezonach:
- 24/25 – dziewięć punktów straty do lidera, który został mistrzem; strata na koniec sezonu: szesnaście punktów;
- 23/24 – siedem punktów straty do lidera; strata na koniec sezonu: cztery punkty;
- 22/23 – pięć punktów straty do lidera, który został mistrzem; strata na koniec sezonu: dziewięć punktów;
- 21/22 – trzynaście punktów straty do lidera, który został mistrzem; strata na koniec sezonu: trzydzieści jeden punktów;
- 20/21 – lider tabeli po 13. kolejce i mistrz Polski na koniec rozgrywek.
Legii Warszawa tylko raz udało się częściowo odrobić straty do najlepszego zespołu w lidze na dalszym etapie rozgrywek, ale nawet wtedy nie wystarczyło to do realizacji celu. Nie pomógł fakt, że był to jedyny sezon w ostatnim pięcioleciu, w którym lider na etapie trzynastej serii gier nie sięgnął po mistrzostwo. Jagiellonia Białystok wyprzedziła wtedy Śląsk Wrocław, ale nie startowała do pogoni ze stratą dziesięciu oczek.
Miała na koncie tylko punkt mniej.
W praktyce okazuje się, że jeśli pozwolisz rywalom tak odjechać, to marzenie o mistrzostwie pozostanie mrzonką. W sezonie, w którym Legia Warszawa wygrała ligę po raz ostatni, podobną stratę do niej miał na tym etapie sezonu Śląsk Wrocław. WKS miał do lidera dziewięć punktów i choć poprawił miejsce w tabeli (wówczas szóste, na koniec ligi czwarte), to strata i tak tylko się powiększyła — urosła do dwudziestu jeden punktów.
Działacze ze stolicy będą pewnie próbowali to wyprzeć, zakrzyczeć, że to nie tak, że bezsensem jest rozmowa o ostatecznych rozstrzygnięciach na tym etapie ligi. Mają argument w postaci mitycznego zaległego meczu, który sprawia, że optymiści dopisują sobie wirtualne trzy punkty w tabeli. W porządku, tyle że zaległy mecz ma też do rozegrania Jagiellonia Białystok, która mogłaby dzięki niemu przeskoczyć Górnik Zabrze, więc nawet wyimaginowane punkty nie będą w tym przypadku pomocne.
Zresztą — dziesięć czy siedem: to zdaje się sprawa poboczna. W końcu siedmiopunktowej straty też nikt nie zdołał ostatnio zamienić w skuteczną pogoń za mistrzostwem Polski.
Dla Legii Warszawa mamy więc złe wiadomości. Wszystko wskazuje na to, że znów nie wyszło. Drugi raz z rzędu odzyskanie tytułu to raczej głośne hasło, które na sztandarach niesie kolejna stołeczna rewolucja, niż realna walka o sukces w lidze. Nie pomogło nawet to, że w tym roku klub przeznaczył na wzmocnienia gigantyczne pieniądze. Znów zawiodło to, co w Legii zawodziło wiele razy: rekrutacja — czy to trenera, czy zawodników.
Może by tak, dla odmiany, zająć się budową solidnych struktur i fundamentów, wyznaczyć filozofię działania klubu? Byłoby chyba prościej. I pewnie też taniej.
*Piłkarskie emocje to świetny moment, by poznać bonusy bukmacherskie na start, które oferują różni polscy bukmacherzy.
WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA NA WESZŁO:
- „Na Legię mam silvera, Lech nie zadzwonił nawet na 100-lecie” [WYWIAD]
- Kibice Legii z flagą o Wołyniu. Pomogła Wisła Kraków
- UWAGA: bronimy Dariusza Mioduskiego. Wyniki Legii to nie jego wina
SZYMON JANCZYK
fot. FotoPyK