Dotąd prawdziwe kompromitacje polskich klubów miały miejsce raczej w lipcu bądź sierpniu. Kluby z krajów najniżej notowanych w Europie nie pozostawały w grze pod koniec października. Liga Konferencji dała jednak szansę nie tylko polskim klubom, ale także takim ekipom jak mistrz Gibraltaru. To dopiero trzeci przypadek w historii, gdy polski zespół przegrał z drużyną z kraju sklasyfikowanego poza pierwszą pięćdziesiątką rankingu UEFA. Niestety, po raz drugi pechowcem okazuje się być Lech Poznań.

Gibraltar sklasyfikowany jest na 54. miejscu w Europie. To nie jest poziom Azerbejdżanu, Mołdawii czy Kazachstanu. To także znacznie niższa półka nawet niż Wyspy Owcze czy Andora. Brytyjskie terytorium zamorskie wyprzedza w rankingu UEFA wyłącznie San Marino. W całej swej historii najwyższa lokata, na jaką się wdrapał, to 49. miejsce.
Lech przegrywa z mistrzem kraju spoza pierwszej pięćdziesiątki w rankingu UEFA
W całej swojej historii kluby z Gibraltaru zdołały wyeliminować jedynie przedstawicieli lig Andory, Estonii, San Marino, Luksemburga, Malty, Armenii, Kosowa, Łotwy, Irlandii i Irlandii Północnej. Owszem, Lincoln sensacyjnie wygrał dziewięć lat temu z Celtikiem, ale w rewanżu w Glasgow przegrał 0:3 i odpadł. W fazie zasadniczej: ligowej lub grupowej, tamtejsze zespoły nigdy nie zdobyły nawet punktu. Zresztą grał w niej tylko Lincoln cztery lata temu, gdy w sześciu meczach Ligi Konferencji strzelił łącznie dwa gole, czyli tyle samo, ile wczoraj władował Lechowi.
Mieliśmy w historii wiele kompromitujących wpadek w pucharach. Jednak w tych żenadach naszymi przeciwnikami były zespoły z lig zdecydowanie powyżej pięćdziesiątej lokaty w Europie. Islandzka liga, gdy Fylkir wygrywał z Pogonią, była na 33. pozycji, a gdy Stjarnan pokonywał Lecha – na 37.. Macedonia, gdy Cementarnica męczyła GieKSę, także była 37.
Przegrana Polonii Warszawa to nie to samo, co klęska Lecha Poznań
Gdy wstydziliśmy się, że Wisła nie potrafiła wygrać z Valerengą, norweska liga była na dwudziestym miejscu. Jednak przegrać z klubem poniżej pięćdziesiątej pozycji to prawdziwa rzadkość. Szczególnie, że tyle krajów należy do UEFA dopiero od 2001 roku.
Dokładnie na 50. lokacie była liga Czarnogóry, gdy w 2009 roku Polonia Warszawa po wygranej w Podgoricy 2:0 po bramkach Igora Kozioła i Tomasza Jodłowca, nieco odpuściła rewanż i przegrała na Konwiktorskiej 0:1. Jednak po pierwsze – Czarnogóra nie była poza pierwszą pięćdziesiątką, a po drugie: dopiero dołączyła wówczas jako samodzielne państwo do UEFA i rozpoczynała budowę rankingu od zera.
Porażka Lecha Poznań jest najpoważniejsza
Kto jednak był poza pięćdziesiątką?
Oba takie przypadki to sezon 2022/23 i nasze boje z Islandczykami. Tamtejsza liga była wtedy na 52. miejscu w rankingu UEFA – nawet za Gibraltarem! Mimo tego w Reykjaviku Lech przegrał z Vikingurem, a Pogoń z KR. Obie te porażki skończyły się jednak bez konsekwencji. Szczecinianie u siebie wygrali bowiem wcześniej aż 4:1, a Lech odrobił straty w rewanżu, po dogrywce, ostatecznie notując także rezultat 4:1.
Porażkę na Gibraltarze trzeba zatem traktować jako najpoważniejszą, bo w jej przypadku nie będzie rewanżu, by odrobić straty. W dodatku Kolejorz stracił aż dwa gole, a przeciwnicy dwukrotnie trafili w poprzeczkę!
Nasze drużyny zaliczyły zatem tylko trzy porażki z przedstawicielami tak nisko notowanych lig. Lech Poznań odpowiada za dwie z trzech takich kompromitacji. Mało tego: w obu przypadkach był aktualnym mistrzem Polski. Z kronikarskiego obowiązku: w obu meczach (choć wczoraj tylko w drugiej połowie) wystąpili Mikael Ishak i Joel Pereira.
Wstyd.
CZYTAJ WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ NA WESZLO:
- Frederiksen po klęsce Lecha: Trzeba o tym zapomnieć
- Bartosz Mrozek: Nie możemy szukać usprawiedliwień
- Lechu Poznań, wstydź się! Kompromitacja na Gibraltarze
Fot. Newspix.pl