Reklama

Lider gotowy na liderowanie. Jan Bednarek w końcu ma wszystko

Antoni Figlewicz

08 października 2025, 08:16 • 6 min czytania 24 komentarzy

Z reprezentacją Polski jest tak, że wszelkie pochwały dla poszczególnych kadrowiczów szybko mogą się zestarzeć, w dodatku bardzo brzydko. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że Jan Bednarek od jakiegoś czasu pracuje sobie na coraz większe nasze zaufanie. Pisząc „nasze”, mam na myśli wszystkich kibiców Biało-Czerwonych, którzy w piłkarzu FC Porto dostrzec mogą w końcu jednego z liderów drużyny narodowej.

Lider gotowy na liderowanie. Jan Bednarek w końcu ma wszystko

Nasz rodak jest absolutnym pupilem portugalskich mediów. Wszyscy są pod naprawdę ogromnym wrażeniem jego gry, a tamtejszy dziennik „A Bola” celuje w wystawianiu mu po kolejnych spotkaniach Porto pięknych laurek.

Reklama

Był niemal nie do przejścia.

– Jest jak skała na środku obrony niebiesko-białych.

 Większość starć wygrywa.

FC Porto najwyraźniej w końcu znalazło prawdziwego mistrza defensywy.

Istna bednarkomania, a to wszystko na przestrzeni nieco ponad dwóch miesięcy, które Jan Bednarek spędził w Portugalii. Dwa miesiące wystarczyły, żeby kupić sobie serca tamtejszych kibiców i dziennikarzy. Pora na kolejny szturm, którego celem będą serca Polaków.

Czy Jan Bednarek przestał kojarzyć się z beznadzieją? A i owszem

Najpierw trzeba jednak było odczarować wizerunek Jana Bednarka, który jest winnym całego zła w poczynaniach defensywnych reprezentacji Polski. To nie takie łatwe, bo szukając jakichkolwiek pozytywów w jego grze nie mogliśmy się podeprzeć właściwie niczym. Jasne, grał w najlepszej lidze świata, mierzył się z rywalami z najwyższej półki, winnym kolejnych porażek Southampton nie był tylko on. Ale też trudno się było dopatrywać jakichś mocnych stron w jego karierze.

Utrzymywanie się przez lata na całkiem wysokim i aktualnie nieosiągalnym dla innych naszych stoperów poziomie? Nic to, skoro ciągle dostaje na tym poziomie w beret. A jak już gra szczebelek niżej, w Championship, to nie robi takiego wrażenia, bo tam umiał sobie radzić nawet pokierszowany przez kontuzje Krystian Bielik. Gość znany w kadrze z brzęczkowego „Krystian, próbuj” albo powrotu lekkim truchcikiem za kontrą Francuzów na mundialu w Katarze.

Tak patrzył na Bednarka kibic i miał pełne prawo uznawać, że nie ma do czynienia z jakimś kozakiem. Tak patrzył też na Bednarka dziennikarz, bo w gruncie rzeczy tak należało nań patrzeć. Taki był Jan Bednarek w Anglii. W najlepszym wypadku przeciętny, w najgorszym fajtłapowaty. Nie ma jednak wizerunku, którego nie da się zmienić.

Jan Bednarek w swoim ligowym debiucie w Portugalii

Jan Bednarek jest teraz na fali. Reprezentant Polski zbiera świetne noty w Porto

Ze zwycięstwem każdemu do twarzy. Polak już wcześniej dawał znaki

Wystarczy nawet mały pozytywny impuls i już wszystko wygląda inaczej. Tu jego rolę odegrał sam transfer do Porto – trochę zaskakujący, ale momentalnie uznany nad Wisłą za strzał w dziesiątkę. Bo klub fajny, jego cele w kraju i Europie też fajne, perspektywy roztaczające się przed zasiedzianym już w Southampton Bednarkiem równie fajne. Wszystko fajne i trudno się czegokolwiek czepić. A potem doszła do tego świetna gra.

My na Weszło zastanawialiśmy się, jak Bednarek, na pozór pechowy i przytłoczony w ubiegłym sezonie rolą chłopca do bicia, przekonał do siebie Portugalczyków i znaleźliśmy wówczas takie statystyki.

  • 4. pod względem przechwytów w całej lidze angielskiej,
  • 9. w statystyce bloków,
  • 13. pod względem wybić piłki.

Tak całkiem przyzwoicie, jak na piłkarza z absolutnie najgorszej drużyny w stawce. Nie trzeba też chyba dodawać, że pod względem każdej z tych defensywnych statystyk nikt w zespole nie wypadał od Bednarka lepiej. Znaki więc były, trzeba było w nie tylko uwierzyć.

Wygrana lekarstwem na wszystko

W odbiorze Jana Bednarka niesamowicie przydatna staje się nowa perspektywa, nazwijmy ją perspektywą zwycięską. Łatwiej zabłysnąć, gdy obok udanych interwencji nie występuje całe mrowie tych pechowych czy wręcz zawstydzających. A temu sprzyja też rywalizacja na nieco niższym poziomie i w roli zawodnika z jednego z najlepszych zespołów w lidze.

Porto Bednarka straciło w tym sezonie w lidze jednego gola. Jednego – w ośmiu meczach. Punkty zgubiło tylko raz, kiedy naprzeciwko stanął Jose Mourinho i jego słynna taktyka oparta na defensywie nie do sforsowania. Było jednak 0:0, bo Benfica i jej trener trafili na duet Polaków w linii obronnej Porto. Duet, w którym to Bednarek zdaje się na ten moment grać pierwsze skrzypce.

Widzimy więc teraz naszego najlepszego stopera przyjeżdżającego na zgrupowanie reprezentacji w glorii triumfatora, która wcześniej kompletnie się z nim nie kojarzyła. Dziwnie tak, ale też ciekawie, prawda?

Lider naszej defensywy teraz zdaje się mieć o wiele łatwiej. Kolejne dobre mecze w Portugalii pomagają mu zyskać pewność siebie.

Jan Bednarek w Portugalii. Lider, którego potrzebuje także reprezentacja

Opinie dziennikarzy to jedno, ale Jan Bednarek zalicza w Porto doskonały start poparty niezłymi liczbami. Na ten moment nie plasuje się w ścisłej czołówce ligi pod wieloma względami, ale już dlatego, że wcale nie musi. Czasem sporo zależy od tego, w jak dobrym klubie grasz. W Anglii Bednarek wykręcał defensywne statystyki jak Virgil van Dijk, a chyba nie musimy was przekonywać, że mimo całej sympatii do rodaka, jako lepszego z takiej pary należy wskazać Holendra.

Nie zmienia to faktu, że Polak robi swoje i kiedy trzeba, staje na wysokości zadania.

Statystyki Jana Bednarka w lidze portugalskiej:

  • 4,8 wybicia na mecz,
  • 0,9 bloku na mecz,
  • 1,5 przejęcia na mecz,
  • 0,1 błędu prowadzącego do strzału rywali,
  • 0,12 gola straconego na mecz.

Ponadto taki Fotmob wymienia Polaka w gronie pięciu najwyżej ocenianych obrońców w lidze. Podstrona Polaka na Flashscore niemal cała świeci się na zielono, co też zdradza, że i tam Bednarek dostaje wysokie noty. Podobnie jest na Sofascore. Nie są to najbardziej adekwatne źródła informacji o piłkarzu i jego formie, ale w dużym stopniu kształtują one opinię publiczną.

Czytaj: „pompują” Jana Bednarka w oczach kibiców. Ułatwiają uwierzenie w niego jako lidera reprezentacji Polski.

Jan Bednarek

Jan Bednarek jeszcze przez kilka lat może być filarem polskiej defensywy

Lepszego obrońcy nie mamy. Może teraz wchodzi na swój szczyt?

Niewiele czasu minęło w sumie od publikacji naszego corocznego rankingu polskich piłkarzy na poszczególnych pozycjach. W nim Paweł Paczul, któremu akurat przypadło w udziale omówienie środka obrony, trochę narzekał na całe zestawienie, ale koniec końców na szczycie umieścił właśnie stopera grającego aktualnie dla Porto.

Środkowi obrońcy. Ranking polskich piłkarzy za rok 2024 [SPRAWDŹ]

Jan Bednarek i jego sportowe ograniczenia to temat powszechnie znany, obudzonym w środku nocy da się wymienić, jakie błędy lubi popełniać – tu źle się ustawi, tam skiksuje, gdzie indziej nie nadąży. Tylko: co z tego? I tak jest najpewniejszym polskim obrońcą – pisaliśmy w grudniu ubiegłego roku. I to wszystko jest znana powszechnie prawda. Ale też jesteśmy w momencie, w którym kariera Bednarka otwiera się na całkiem nowy rozdział, taki, którego chyba jeszcze nie przerabialiśmy.

Można więc, na razie trochę na próbę, wyrzucić z pamięci te wszystkie nieudane interwencje, błędy czy pechowe zagrania, z którymi kojarzyliśmy Polaka do tej pory. Z tyłu głowy mieliśmy cały czas, że byle cienias nie trzymałby się w Anglii tak długo, nie zanotowałby w swojej karierze 184 spotkań na poziomie Premier League. Ale to był tył głowy.

Teraz odwróćmy trochę nasze myślenie, bo nowy rozdział to i nowe zasady. Z tyłu głowy trzymajmy te wszystkie kiksy, a na przodzie niech zostaną świetne, okraszone pięknymi pochwałami występy w Porto i imponująca jak na obrońcę rodem z Polski kariera zagraniczna. Z takim podejściem będziemy mogli zobaczyć w Janie Bednarku jednego z liderów reprezentacji Polski. Wreszcie mającego wszystko, by faktycznie się tym liderowaniem zająć.

CZYTAJ WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI NA WESZŁO:

Fot. Newspix

24 komentarzy

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama