Reklama

Siatkarze wrócili do Polski. „Dedykuję ten medal wszystkim krytykującym”

Jakub Radomski

01 października 2025, 08:52 • 6 min czytania 18 komentarzy

Jedna z kibicek na lotnisku przekonywała nas, że brąz mistrzostw świata siatkarzy to sukces, bo piłkarze czy koszykarze są daleko od takich wyników. Trener kadry Nikola Grbić nie ukrywał, że jest po turnieju lekko rozczarowany. A kapitan zespołu, Bartosz Kurek, zadedykował medal wszystkim tym, którzy ostro krytykowali drużynę. Siatkarze reprezentacji Polski wrócili do kraju z ósmego kolejnego turnieju, w którym sięgnęli po medal, i opowiedzieli o swoich wrażeniach z Filipin.

Siatkarze wrócili do Polski. „Dedykuję ten medal wszystkim krytykującym”

Gdy we wtorek po godzinie 12.00 weszło się na halę przylotów na Lotnisku Chopina, uwagę przykuła grupka kilkudziesięciu osób. Czekają na siatkarzy? Przecież oni mieli wychodzić w innym miejscu. Okazało się, że w tym samym czasie na lotnisku witano również złotych i brązowych medalistów mistrzostw świata w wioślarstwie. Po najcenniejszy medal sięgnęła dwójka podwójna (Mirosław Ziętarski i Mateusz Biskup), a po brąz – czwórka podwójna (Dominik Czaja, Piotr Płomiński, Jakub Woźniak i Konrad Domański). Przechodzę jakieś 100 metrów i widzę większą grupę. Na oko 250 osób, niektórzy w strojach reprezentacyjnych, niektórzy w klubowych. Wśród grupy fanów są też rodziny zawodników. Jest Anna, żona Bartosza Kurka, widzę też dziewczynę 20-letniego libero Maksymiliana Graniecznego.

Reklama

Nikola Grbić: „Mam nadzieję, że za dwa lata wygramy mistrzostwa świata siatkarzy”

Pani Małgorzata przyjechała na lotnisko, biorąc wolne w pracy. Mówi, że nie mogło jej tutaj zabraknąć, a siatkarze to jej ukochana drużyna. – Szkoda tego półfinału z Włochami. Myślę, że był do wygrania. Rywal prezentował się dobrze, ale nie wybitnie. Zabrakło niewiele – mówi w rozmowie z Weszło. Po chwili dodaje: – Ale ten brąz to też wielki sukces. Niech pan zobaczy, na jakim poziomie są nasi piłkarze. Koszykarze w ćwierćfinale Eurobasketu z Turcją nie mieli większych szans. A siatkarze wracają z medalem mistrzostw świata. Oni każdą imprezę w ostatnich latach kończą na podium.

Powiedziała prawdę. Reprezentacja siatkarzy Nikoli Grbicia z ośmiu ostatnich wielkich imprez przywiozła trzy złota, dwa srebrne medale i trzy brązowe.

W hali przylotów siatkarze zatrzymali się na chwilę. Zapozowali do zdjęć, niektórzy przytulili się z bliskimi, inni chwilę porozmawiali z kibicami. Były wywiady, ale bardzo krótkie. Godzinę później w położonym naprzeciwko hotelu Courtyard by Marriott Warsaw Airport rozpoczęła się konferencja prasowa brązowych medalistów. Były pytania, ale przede wszystkim głos zabrali Grbić oraz kapitan drużyny Bartosz Kurek.

Jestem lekko rozczarowany. To tylko brązowy medal, ale z drugiej strony to jest już normalne, że wracamy z dużych imprez z medalem. Mieliśmy w tym sezonie dużo problemów. Zmienialiśmy zawodników, w sztabie zostały tylko cztery osoby z zeszłego sezonu. Nie ma z nami niektórych graczy, którzy byli na igrzyskach w Paryżu. Niektórzy teraz debiutowali w ważnych rozgrywkach i na pewno doświadczenie, które zebrali, będzie ważne w przyszłości. Tej drużynie było się bardzo trudno pozbierać po półfinale z Włochami. Czasami przeciwnik gra swoje najlepsze mecze, czasami jedna, dwie wymiany odmieniają wynik seta i meczu. Wygraliśmy tylko brązowy medal, ale mam nadzieję, że za dwa lata uda nam się triumfować przed naszymi kibicami – powiedział serbski szkoleniowiec Polaków.

Reprezentacja Polski siatkarzy po przylocie do Warszawy

Reprezentacja Polski siatkarzy po przylocie do Warszawy

Kolejne mistrzostwa świata mężczyzn, w 2027 roku, odbędą się w naszym kraju. Podobnie jak w 2014 roku i – częściowo – w 2022.

Bartosz Kurek: „Zawsze jest ktoś, kto mi pomoże”

Rozmawialiśmy w drużynie o tym, jak bardzo byliśmy w szoku, że tak dużo kibiców przeleciało pół świata, żeby nas wspierać i dopingować. To był bardzo trudny sezon kadrowy, dla mnie i dla całego zespołu również. Kończymy go bardzo pozytywnym akcentem. W turnieju, w którym faworyci zawodzili, my swój poziom utrzymaliśmy. Wszystkim krytykującym, ostro oceniającym ten występ, dedykuję ten brązowy medal i mam nadzieję, że w przyszłości to będzie ten najgorszy z tych, które ta drużyna wygrywa – tak z kolei wypowiedział się Kurek.

Jeden z dziennikarzy poprosił kapitana kadry, by dokończył zdanie: „Ten medal będzie zawsze mi przypominał, że…” – Że mam na kogo liczyć. Że zawsze jest ktoś, kto mi pomoże. Że nie muszę robić wszystkiego sam – stwierdził Kurek, który z powodu urazu mięśni brzucha nie wystąpił w półfinale z Włochami (0:3) oraz w spotkaniu o brąz przeciwko Czechom (3:1). Zastępował go w ataku Kewin Sasak.

Adresatem jednego z pytań został Maksymilian Granieczny. Drugi libero został spytany o to, jak radzi sobie z nagłą, bardzo dużą sławą. 20-latek spojrzał na siedzącego obok Tomasza Fornala i tylko stwierdził, że radzi się w tych kwestiach starszego kolegi, bo on ma w tym większe doświadczenie.

Polscy siatkarze na konferencji prasowej

Polscy siatkarze na konferencji prasowej

Kamil Semeniuk: „Momentami opadały mi ręce”

My porozmawialiśmy o kulisach półfinału i meczu o brąz z przyjmującym kadry, Kamilem Semeniukiem, który świetnie prezentował się w kolejnych spotkaniach grupowych oraz w 1/8 finału i ćwierćfinale, ale w półfinale przeciwko Włochom jego ataki były kapitalnie podbijane przez przeciwników.

Jakub Radomski: Jak odbierasz ten brązowy medal? Dla ciebie to sukces czy jednak jest jakaś nutka rozczarowania?

Kamil Semeniuk, przyjmujący reprezentacji Polski: Na pewno to był pozytywny sezon, bo udało nam się zdobyć dwa medale w międzynarodowych turniejach: złoto Ligi Narodów i trzecie miejsce na mistrzostwach świata. Oczywiście celowaliśmy w inny kolor krążka na Filipinach, ale pamiętajmy o tym, o czym powiedział też nasz trener, że inne potęgi w tym turnieju odpadały znacznie wcześniej. Nie udało im się dotrzeć do fazy medalowej, a my to osiągnęliśmy. Złoto byłoby na pewno czymś wspaniałym, pięknym, ale chyba już do nas powoli dociera, że to jednak kolejna impreza z medalem. To zawsze fantastyczna pamiątka – mieć taką fizyczną rzecz w domu, przypominającą ci o turnieju.

Jak bardzo frustrowała cię w półfinale gra obronna Włochów? Mam wrażenie, że to właśnie ty byłeś zawodnikiem, którego ataki oni najczęściej podbijali w niesamowity sposób.

Co więcej mogłem zrobić? Czasami tak jest, że robię najlepszą robotę na boisku, wykonuję wszystkie elementy, jak tylko potrafię, atakuję najmocniej jak umiem, a po drugiej stronie siatki znajdzie się zawodnik, który będzie w stanie bronić moje ciosy po skosach, a i cały zespół przeciwnika jeszcze wyprowadza po tych obronach kontrataki dające im punkty. Momentami naprawdę opadały mi ręce, bo człowiek robił wszystko, żeby punktować, a oni potrafili nawet obronić piłkę plecami, w zasadzie nie wiadomo jak. To był po prostu dzień Włochów: w ich grze funkcjonowało wszystko, mieli też sporo szczęścia. Uważam, że wygrali z nami zasłużenie. Po prostu zagrali lepszą siatkówkę.

Co było najtrudniejsze w zmotywowaniu się przed meczem o brąz z Czechami? Wy w zasadzie musieliście to spotkanie wygrać, a oni mogli, bo i tak osiągnęli już największy sukces od kilkudziesięciu lat.

Fizycznie byliśmy na to spotkanie gotowi, nie było zbyt dużym problemem grać dzień po dniu. Było to jednak na pewno cięższe psychologicznie. Po drugiej stronie siatki czekała reprezentacja Czech, która, zwłaszcza jeżeli ktoś nie jest mocno zakorzeniony w siatkówce, nie robi wielkiego wrażenia. Ale jeżeli ktoś trochę się zna i np. oglądał ich wcześniejsze spotkania mistrzostw świata, to już by powiedział, że to nie będzie wcale takie lekkie zadanie, bo mieli historyczną szansę, by po 55 latach znów walczyć o medal mistrzostw świata. Oni wiedzieli, że mogą się fantastycznie zapisać w historii.

Czesi nie mieli nic do stracenia, a my musieliśmy wykonać cięższą pracę mentalną, żeby zmotywować się na to spotkanie i nie zlekceważyć przeciwnika. Nie mogliśmy pomyśleć, ze to tylko reprezentacja Czech. Na Filipinach to była naprawdę niezła drużyna, z którą trzeba było wygrać, choć było wiadomo, że nie będzie to łatwe. Na szczęście udało nam się to zrobić.

JAKUB RADOMSKI 

Fot. Newspix.pl 

WIĘCEJ O SIATKÓWCE NA WESZŁO:

 

 

18 komentarzy

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Polecane

Reklama
Reklama