Dzień przed eliminacyjnym meczem z Finlandią przed dziennikarzami zasiedli Jan Urban i Jakub Kamiński. Przełomowych zdań nie usłyszeliśmy, ale są kwestie, które warto zacytować.
![Urban: Zespół się dowartościował. Kamiński: Jesteśmy faworytem [KONFERENCJA]](https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/width=1920,quality=85,format=avif/2025/09/jan-urban-konferencja-scaled.jpg)
Kamiński ewidentnie znajdował się w dobrym humorze i trudno mu się dziwić. W Koeln zaczął sezon jako podstawowy zawodnik na skrzydle i ostatnio strzelił gola w wysoko wygranym meczu z Freiburgiem. W kadrze z Holandią wystąpił na „dziesiątce” i też wypadł przyzwoicie.
Teraz chce iść za ciosem. – Musimy wyjść na boisko i zagrać odważnie, z ambicją, z charakterem. Gramy u siebie. Nie oszukujmy się, jesteśmy faworytem tego meczu i od początku musimy to pokazać – powiedział „Kamyk”.
– Nie możemy jutro dać rywalowi nawet chwili wytchnienia – dodał z przekonaniem.
Jan Urban i Jakub Kamiński na konferencji przed meczem Polska – Finlandia
Jan Urban na wstępie zapewnił, że wszyscy są zdrowi i gotowi do gry. W tym kontekście były wątpliwości co do Przemysława Wiśniewskiego. Zapytany, czy myślał ewentualnie o zmianie bramkarza, od razu odpowiedział, że nie.
Więcej miał do powiedzenia w kontekście Roberta Lewandowskiego i tego, że w Rotterdamie nie mógł się on wykazać w ofensywie. – Są mecze, gdy już przed spotkaniem wiesz, że przeciwnik będzie dominował i częściej posiadał piłkę. To nie są fajne mecze dla napastnika, bo dociera do niego niewiele piłek. Wtedy jego rola mocno się zmienia i musi popracować w defensywie. Pod tym względem nikt nie może mieć zastrzeżeń do Roberta. Moim zdaniem w defensywie pracował znakomicie. Nie mogliśmy otwarcie zagrać z Holandią, bo wtedy na pewno byśmy przegrali – podkreślił selekcjoner.
A czego spodziewa się jutro na Stadionie Śląskim? – Możemy jutro zagrać tak jak z Holandią, ale na tle Finlandii taki mecz wyglądałby zupełnie inaczej. Wiemy, o co gramy, ale Finlandia też. Wystarczy rzucić okiem na tabelę. Musimy być przygotowani również na to, że Finlandia rozegra otwarte spotkanie. Mogą sobie pomyśleć, że nas remis nie interesuje, bo mamy jeszcze inne mecze i chcemy tutaj wygrać. Jeśli tak będzie, czeka nas bardzo widowiskowe spotkanie. Jeśli nie, będziemy musieli atakować pozycyjnie, co nie jest łatwe. Chciałem powiedzieć, że nad tym pracowaliśmy, ale na praktykę nie ma dużo czasu. Pokazaliśmy zawodnikom trochę rzeczy, nieskomplikowanych, żeby były łatwiejsze do zastosowania przez drużynę – nie ukrywał Urban.
Frekwencja ostatecznie powinna dopisać i wynieść około 50 tys. widzów. Remis z Holandią przyspieszył sprzedaż biletów.
– Kibic zawsze będzie oglądał reprezentację Polski. Jedna z reklam mówi, że kibicem jest się zawsze i tak jest. Czasem popsioczy, ale na mecz i tak przyjdzie. W tym przypadku kibic widzi jakieś nowe otwarcie. Zawsze jest nią zmiana trenera, do tego dobre spotkanie i dobry wynik z takim rywalem jak Holandia. To sprawia, że ktoś chce to oglądać. Zespół zdaje sobie sprawę z tego, że to był dopiero pierwszy mały kroczek. Trzeba to potwierdzać dalej. A z Holandią potrafiliśmy się odgryzać. Czasami remisujesz praktycznie nie wychodząc z własnej połowy, ale to nie było takie spotkanie. Zawsze, gdy mieliśmy możliwość zdobycia terenu i pójścia do przodu, robiliśmy to, co bardzo mnie cieszy. To znaczy, że drużyna przyjmuje rady, które jej dawaliśmy – stwierdził selekcjoner.
I dodał przy innym pytaniu: – Bardzo często mieliśmy czterech zawodników w polu karnym Holendrów, było do kogo zagrać. Już wcześniej powiedziałem, że oczekuję od piłkarzy odwagi i za nią nie będę nikogo karcił. Oczywiście są strefy na boisku, gdzie ryzyko powinno być większe lub mniejsze, ale widać, że chłopaki to na swój sposób łapią i chcą być odważni. Taki wynik z takim rywalem na pewno ich dowartościował i pokazał, że można.

Matty Cash odbiera gratulacje po pięknym golu z Holandią.
„Nie mam obaw przed wystawieniem piłkarza z Ekstraklasy”
Na razie zapowiada się na pewną stabilizacją personalną w kadrze, ale Jan Urban nie traktuje jej wyłącznie w kategoriach pozytywnych. – Z jednej strony, stabilizacja jest ważna, z drugiej chciałbym mieć ból głowy, bo kilku chłopaków się fajnie pokazało. Dziś stabilizacja polega na tym, że wybór jest ograniczony. Chciałbym jednak, żeby był większy, by była większa rywalizacja o przyjazd na zgrupowanie. To zawsze pomaga – przyznał.
Ostatnio wiele wniosły wejścia zawodników z naszej rodzimej ligi, czyli Pawła Wszołka, Kamila Grosickiego i Bartosza Kapustki. Czy to sygnał, że piłkarze z Ekstraklasy będą mogli liczyć na jeszcze więcej powołań?
– Zależy, czy ci zawodnicy grają na naprawdę wysokim poziomie i jaki mam wybór na ich pozycji z piłkarzy grających za granicą. Dziś ten wybór nie jest duży, co zwiększa szanse zawodników z Ekstraklasy. Cieszy mnie to, że swoją szansę – w krótkim czasie, ale jednak – wykorzystali. Można odczuć, że wszyscy są zadowoleni z wejścia naszych ligowców. A czy będzie ich więcej? Może tak być, nie mam obaw przed wystawieniem piłkarza z Ekstraklasy czy młodego chłopaka, ale zależy to głównie od bogactwa wyboru – podsumował Urban.
Trzeba się spodziewać kolejnego występu Kamila Grosickiego, któremu historycznie zawsze się dobrze grało z Finami. – Grosik jest w dobrej dyspozycji i należy z tego skorzystać. Nie można patrzeć na PESEL, tylko na aktualną dyspozycję. Dziś Kamil jest w kadrze, jutro może go nie być, ale żyjemy dniem dzisiejszym – zakończył selekcjoner.
Fot. FotoPyK/Newspix