Reklama

Chwalił go Sarri, komplementował Petrescu. Ermal Krasniqi odżyje w Legii?

Przemysław Michalak

27 sierpnia 2025, 19:13 • 8 min czytania 50 komentarzy

Gdy polski klub pozyskuje zawodnika, który przez ostatni rok rozegrał 45 meczów dla klubu pokroju Sparty Praga i dopiero co zaliczył siedem występów w fazie ligowej Champions League, teoretycznie jego odbiór na starcie powinien być pozytywny. W przypadku Ermala Krasniqiego i jego wypożyczenia do Legii Warszawa jest jednak inaczej. Wielu kibiców ma tu raczej więcej obaw niż nadziei. Dlaczego i czy faktycznie są one uzasadnione?

Chwalił go Sarri, komplementował Petrescu. Ermal Krasniqi odżyje w Legii?

Jednym z powodów są zapewne złe wspomnienia związane z Lirimem Kastratim. To też Kosowianin, także szybki skrzydłowy, również pozyskiwany wówczas z klubu, do którego przedstawiciele Ekstraklasy raczej dopiero aspirowali niż już znajdowali się na tym samym poziomie, czyli Dinama Zagrzeb. I Kastrati też w ciągu półtora roku pobytu w Dinamie pograł całkiem sporo (51 spotkań, 4 gole, 9 asyst).

Reklama

Oczekiwania były zatem duże, a w praktyce transfer okazał się niewypałem. Kastrati na początku zdobył zwycięską bramkę ze Spartakiem Moskwa i… na tym lista pozytywów z jego udziałem się skończyła. 1,3 mln euro wydane na tego piłkarza się nie spłaciło.

Ermal Krasniqi. Kim jest nowy piłkarz Legii Warszawa

Jest jednak nadzieja, że Krasniqi zapisze się przy Łazienkowskiej z bardziej chwalebnej strony niż jego poprzednik. Przede wszystkim mówimy o zawodniku zweryfikowanym w dłuższej perspektywie. Ledwie rok młodszy Kastrati dziś gra w lidze albańskiej, a wcześniej nie podbił ligi węgierskiej w barwach Fehervaru.

Krasniqi w jego wieku przechodził za 2 mln euro do Sparty z Rapidu Bukareszt. Wcześniej był także gwiazdą Cluj i FC Ballkani, z tymi klubami pokazał się w europejskich pucharach. Nie każdy może liczyć na to, że publicznie pochwali go taki trener jak Maurizio Sarri. Włoch w lutym 2023 komplementował Kosowianina przed dwumeczem Lazio z Cluj w 1/16 finału Ligi Konferencji.

 – Cluj ma w składzie 2-3 piłkarzy wysokiej klasy, w tym Krasniqiego. To bardzo silny zawodnik, grający na lewym skrzydle, gotowy na ważne mecze i wielkich rywali – mówił Sarri.

I faktycznie, Lazio nie miało łatwej przeprawy z Cluj. U siebie skromnie wygrało 1:0, na wyjeździe bezbramkowo zremisowało.

Ermal Krasniqi podczas meczu Lazio - Cluj

Ermal Krasniqi podczas meczu Lazio – Cluj.

Pochwały od Sarriego, morze komplementów od Petrescu

Krasniqi przez długi czas nieustannie szedł do przodu. Na szersze wody wypłynął w barwach Ballkani. Najpierw w sezonie 2021/22 w samej tylko kosowskiej ekstraklasie strzelił 16 goli. Potem jego drużyna przedarła się do fazy grupowej Ligi Konferencji, a nowy piłkarz Legii wydatnie w tym pomógł (2 bramki, 3 asysty). W grupie trafiał do siatki ze Slavią Praga (2:3) i Sivassporem (4:3, decydująca bramka w doliczonym czasie). W tym samym meczu z Turkami zaliczył także asystę. Jednocześnie nieustannie trzymał fason na krajowym podwórku, więc w Cluj nie czekali dłużej i już zimą 2023 wyłożyli za niego 300 tys. euro.

Tam miał świetny początek, stając się jednym z ulubieńców trenera Dana Petrescu. Były szkoleniowiec Wisły Kraków po remisie z Lazio rozpływał się nad swoim podopiecznym.

 – Krasniqi to bardzo dobry zawodnik. Jest na zupełnie innym poziomie. Nie sądzę, żebyśmy mieli dużo czasu, żeby z niego korzystać, bo za 2-3 miesiące może go już nie być. Gdyby strzelił dzisiaj gola, odszedłby dzisiaj. On może grać wszędzie, w każdej drużynie, bez problemu – komentował Petrescu, któremu przecież dopiero co skrzydłowego z Kosowa kupiono. Już wtedy włoskie media donosiły, że znajduje się on pod baczną obserwacją Sassuolo, Udinese, Genoi, Fiorentiny i Mallorki.

Włoski trener go nie cenił

Po wiośnie 2023 Petrescu jednak pożegnał malowniczy Kluż i podpisał kontrakt w Korei Południowej z Jeonbuk. Jego następca Andrea Mandorlini już tak entuzjastycznie na poczynania Krasniqiego nie patrzył. Przedstawiciel starej włoskiej szkoły trenerskiej zapewne nie mógł zaakceptować faktu, że do zalet tego piłkarza akurat dyscyplina taktyczna nigdy nie należała. Najlepszym rozwiązaniem byłaby letnia sprzedaż, a ponoć możliwości nie brakowało. Petrescu chętnie wziąłby go do nowego klubu, pojawiły się opcje z Arabii Saudyjskiej, ale koniec końców nikt nie wyłożył żądanych pięciu milionów euro. Obie strony musiały się więc ze sobą męczyć.

Ermal Krasniqi jako piłkarz Cluj

W rundzie jesiennej sezonu 2023/24 akcje Krasniqiego zmalały. Nie pomogła mu kontuzja mięśniowa, przez którą stracił kilka tygodni. W rumuńskiej ekstraklasie zdążył wtedy zaliczyć dwie asysty w dwunastu meczach.

 – Pierwsze sześć miesięcy było bardzo dobre, ale ostatnie sześć nie. Dla mnie najważniejszym czynnikiem była zmiana trenera. Po tym wydarzeniu nie miałem już okazji pokazać, na co mnie stać – mówił mediom w ojczyźnie, już po przejściu do Rapidu Bukareszt za milion euro. Mimo słabszego półrocza, jego nazwisko w Rumunii nadal sporo znaczyło, więc koniec końców Cluj na nim zarobił. Wcześniej media donosiły, że Kosowianina może wypożyczyć Bologna (z opcją wykupu za 5 mln euro). 

Świetne pół roku w Rapidzie

To działo się jednak w październiku. Przez kolejne trzy miesiące Krasniqi nie rozwinął skrzydeł, dlatego stanęło na transferze wewnętrznym.  Rapid tym bardziej nie żałował. Sprawy potoczyły się błyskawicznie w kierunku pożądanym przez klub i zawodnika. Krasniqi wiosną 2024 był chyba w jeszcze lepszej formie niż na początku w Cluj. W siedemnastu ligowych meczach strzelił sześć goli i dołożył trzy asysty.

Do zdecydowanych działań przystąpiła Sparta Praga. Łącznie przelała na konto Rapidu aż 7 mln euro. Dwa za Krasniqiego, pięć za napastnika Albiona Rrahmaniego.

Za naszą południową granicą nowy legionista furory nie zrobił, choć nie można przesadzać w drugą stronę. Mowa o zawodniku, który przez cały czas był stałym elementem rotacji. Pojawiał się na boisku w większości meczów. Łącznie uzbierał 45 spotkań i 1663 minuty. Przy jego sześciu golach i pięciu asystach daje to ofensywny konkret co 151 minut.

Ermal Krasniqi jako piłkarz Sparty Praga

Nie tak źle, ale oczekiwania były większe. Gdy Sparta ogłosiła wypożyczenie Krasniqiego do Legii, kibice w zdecydowanej większości nie zamartwiali się tym faktem.

Dlaczego zatem wyszło jak wyszło? Powodów znajdziemy kilka.

Gwiazdy na drodze do składu

Po pierwsze – Sparta Praga na skrzydłach miała już swoje gwiazdy w osobach znanego dobrze z Ekstraklasy kapitana Lukasa Haraslina i reprezentanta Serbii Veljko Birmancevicia. Dwa kluczowe ogniwa zespołu, wygryzienie któregokolwiek z nich od początku wyglądało na niezwykle trudne zadanie. Birmancević po drodze kilka razy zmagał się z problemami zdrowotnymi, co otworzyło Krasniqiemu furtkę do nieco częstszych występów w niektórych okresach.

Po drugie – reprezentant Kosowa jest niezły technicznie, ma atuty piłkarskie, ale to jednak klasyczny skrzydłowy. Czytaj: najlepiej się czuje, gdy jest trochę miejsca do pobiegania. A w Sparcie często nie mógł na to liczyć. „Bardzo szybki zawodnik, który pasowałby do drużyny grającej kontratakami. Nie wyrobił sobie jeszcze tutaj renomy, ponieważ w lidze gramy głównie przeciwko nisko ustawionym defensywom” – opisał go na portalu „X” jeden z czeskich kibiców. W tym kontekście w Legii problem często może być podobny. Kto wie, czy nie okaże się, że Krasniqi najbardziej przyda się w europejskich pucharach.

Bałkański kocioł nie pomagał

Po trzecie – nie było wielką tajemnicą, że w szatni Sparty nie panowała najlepsza atmosfera. Zespół przeżywał największy kryzys od lat, zajął dopiero czwarte miejsce w lidze. Wiele potencjalnie zapalnych kontekstów dało o sobie znać. Krasniqi i Rrahmani podobno nie czuli się najlepiej w bałkańskim kotle w Sparcie, która miała jeszcze w składzie wspomnianego Serba Birmancevicia oraz dwóch Albańczyków: Qazima Laciego i Indrita Tuciego.

Napięte relacje miały być widoczne szczególnie na linii Birmancević-reszta, co zresztą mogło być jedną z przyczyn obniżki formy dotychczasowego lidera drużyny. Kibice Sparty Praga publicznie go wsparli podczas meczu z Banikiem Ostrawa, wywieszając dobrze znany z polskich boisk transparent, że „Kosowo jest serbskie”. Czeskie media donosiły, że dochodziło w tym kontekście do kwasów w szatni. Sparta odcinała się od tych doniesień, lecz jej kroki w trwającym okienku transferowym pokazują, że coś mogło być na rzeczy. Klub zdecydowanie zmienił proporcje w zespole, pozostawiając jedynie Birmancevicia i Rrahmaniego, który świetnie zaczął ten sezon, strzelając już po trzy gole w czeskiej ekstraklasie i eliminacjach Ligi Konferencji. Krasniqi jest w Warszawie, a albański duet wysłano do Turcji – Laci został sprzedany do Rizesporu, Tuci z kolei powędrował na wypożyczenie do Kayserisporu (z opcją wykupu).

Swoją drogą, ciekawe, jak Krasniqi w Legii będzie dogadywał się z Serbem Radovanem Pankovem…

Ermal Krasniqi prezentuje koszulkę Legii Warszawa

Ermal Krasniqi prezentuje koszulkę Legii Warszawa.

Po czwarte – mimo przyzwoitej średniej minutowej w przełożeniu na gola lub asystę, Kosowianin powinien wycisnąć w Sparcie więcej. Nie raz i nie dwa nie wykorzystywał świetnych sytuacji, irytując kibiców. „Mam nadzieję, że w Warszawie będziesz jak najmniej gubił piłkę i niefortunnie ślizgał się w nieodpowiednich momentach, bo kiedy zapowiadała się naprawdę obiecująca okazja na gola, pech chciał, że ją marnowałeś” – napisała jedna z kibicek pod postem ogłaszającym wypożyczenie do Polski.

Nie trzeba będzie płakać za Morishitą?

Chłodna głowa na pewno nie należy do zalet tego zawodnika, mógłby częściej dostrzegać lepiej ustawionych kolegów. Nie przez przypadek zresztą w dotychczasowej karierze dwa razy częściej strzelał niż asystował.

Pozytywne punkty zaczepienia? Trener Edward Iordanescu doskonale go zna z rumuńskich boisk i jest do niego przekonany. To zawsze kluczowy aspekt, podobnie jak to, że Krasniqi momentalnie może wskoczyć do składu. Znajduje się w rytmie treningowym i meczowym. W nowym sezonie zdążył rozegrać pół godziny w czeskiej ekstraklasie, a dwa tygodnie temu zdobył zwycięską bramkę z Araratem Erywań w kwalifikacjach do LK.

Krasniqi ma szansę szybko być wrzuconym na wysokie obroty, bo dopiero co sprzedany został Ryoya Morishita, za którego przychodzi. I może właśnie startowo największym minusem Kosowianina jest to, kogo zastępuje, przez co częściowo złość kibiców Legii automatycznie częściowo kieruje się na niego. Nie pozostaje mu nic innego, jak pokazać na boisku, że niekoniecznie trzeba będzie tęsknić za Japończykiem.

Jego dotychczasowe losy to mimo wszystko więcej plusów niż minusów, dlatego bez większego ryzyka wpadki można stwierdzić, że będzie to ktoś lepszy niż Lirim Kastrati. A w jakim stopniu? To na razie niewiadoma.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. NewsPix/Legia Warszawa/Accredito

50 komentarzy

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama