Reklama

Łukasz Piszczek chce być trenerem. „Inspiracją był De Zerbi”

Szymon Janczyk

Opracowanie:Szymon Janczyk

11 sierpnia 2025, 10:32 • 3 min czytania 13 komentarzy

W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Łukasz Piszczek składa jasną deklarację — chce być trenerem. Nie tylko na poziomie trzecioligowego KS Panattoni Goczałkowice-Zdrój, projektu, w który angażuje się od lat. Na jego przykładzie opowiada jednak, czym kieruje się w pracy trenerskiej.

Łukasz Piszczek chce być trenerem. „Inspiracją był De Zerbi”

Łukasz Piszczek trenerem KS Panattoni Goczałkowice-Zdrój jest od obecnego sezonu, jednak to dla niego powrót do dawnej roli. Były reprezentant Polski prowadził ten zespół, zanim został asystentem Nuriego Sahina w Borussii Dortmund. Obaj zostali szybko zwolnieni z klubu i nasz rodak wrócił do trzecioligowca, w którym znów trenuje i gra. Obecnie prowadzi zespół wspólnie z Przemysławem Gomułką, którego możemy kojarzyć z drugoligowej Olimpii Elbląg.

Reklama

Łukasz Piszczek chce być trenerem. Opowiada o kulisach pracy

Jak wygląda praca Łukasza Piszczka w trzeciej lidze? Kadra KS Panattoni Goczałkowice-Zdrój liczy trzydziestu dwóch zawodników, z czego czternastu to młodzieżowcy. Trzecioligowiec ma też drużynę rezerw w piątej lidze, w której mają się ogrywać juniorzy. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Piszczek pochwalił się szerokim, kompetentnym sztabem szkoleniowym.

W mniejszym projekcie fajne jest to, że możesz bardzo wiele próbować. I ja to robię w Goczałkowicach. Za nami z Przemkiem Gomułką bardzo dużo rozmów, godzin spędzonych na FaceTime i analizowaniu meczów. Ciągle szukamy, co możemy ulepszyć, jak chcemy to zrobić, jak chcemy być intensywni w treningu, w meczu, jak chcemy budować ataki. Z tego rodzi się coś, co mam nadzieję, w przyszłości zafunkcjonuje na wyższym poziomie. Najpierw rozmawiamy we dwóch, co chcemy zrealizować w tygodniu, jak to ma wyglądać. Jego rola polega na tym, żeby ułożyć ze sztabem rzeczy pod trening.

Łukasz Piszczek twierdzi też, że treningi w trzecioligowcu są wymagające, ale „normalne”, dostosowane do tego, co sam zna z boiska.

Teraz ktoś pyta, czy w Goczałkowicach trenujemy intensywnie? Jeśli chodzi o warunki trzeciej ligi, możliwe, że tak. Ale ja znam to z wyższego poziomu i dla mnie to są normalne treningi. I jeśli ktoś mówi, że jest za mocno, to odpowiadam: nie, jest normalnie. Piłka nie jest aż tak skomplikowana. Owszem, są różne niuanse taktyczne, kluby, które idą w określony model gry i mówią: albo tak, albo w ogóle. Wiem, że zawodnik potrzebuje trochę swobody. Jeśli widzę, że on sam czuje z boiska pewne rzeczy i to przynosi efekt, nie będę go hamował.

Poznaliśmy także inspirację trenerską Łukasza Piszczka.

Dla mnie w Goczałkowicach taką inspiracją był De Zerbi. Podobało mi się, jak grało jego Brighton, używał często pauzy. Zawodnik trzymał piłkę pod podeszwą i czekał, aż przeciwnik zdecyduje się doskoczyć do niego w pressingu. To było przygotowanie do ataku, bo mógł później zagrać piłkę między formacjami.

WIĘCEJ O ŁUKASZU PISZCZKU NA WESZŁO:

fot. Newspix

13 komentarzy

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Niższe ligi

Reklama
Reklama