Kibice Realu Madryt mogli zapomnieć, że od kilku lat na liście płac mają wśród Brazylijczyków nie tylko Viniciusa, Rodrygo, Endricka czy Militao. Absolutnie da się to zrozumieć, bo jeśli ktoś wiecznie ląduje na wypożyczeniach i na najwyższym poziomie ma problem z zaistnieniem, nie ma co zawracać sobie nim głowy. Tak jest w przypadku zawodnika, którego „Królewscy” oddali do Flamengo.

Kupiony za 30 mln euro w 2020 roku, a pięć lat później z przykulonym ogonem wraca do Brazylii. Chodzi o Reiniera, który był w gronie dużych talentów z tamtych stron świata, ale – delikatnie mówiąc – coś nie wyszło.
Reinier odchodzi z Realu – tak, my też jesteśmy „w szoku”
Real Madryt oficjalnie ogłosił, że rozstał się z 23-latkiem. Według doniesień hiszpańskich mediów zapewnił sobie 50% od następnej sprzedaży, ale bardzo mało prawdopodobne, że odzyska chociaż część zainwestowanych pieniędzy. Reinier był wysyłany do Granady, Frosinone, Girony i Borussii Dortmund. Ale w żadnym z tych klubów nie okazał się znaczącą postacią.
Brazylijczyk wpisuje się w przykład tej części swoich rodaków, którzy wyjechali do Europy, ale z czasem zostali negatywnie zweryfikowani. W jego przypadku była jakaś nadzieja, że uda się zaistnieć chociaż w drugiej lidze hiszpańskiej, ale Reinier z otoczeniem najwyraźniej doszli do wniosku, że najlepszy będzie powrót do Flamengo. Obecnie klub z Rio de Janeiro zajmuje pierwsze miejsce w tabeli. Drużynę prowadzi Filipe Luis.