Reklama

Czy przekładanie meczów ma sens? Tylko dwie wygrane na czternaście prób

Wojciech Górski

04 sierpnia 2025, 08:48 • 7 min czytania 3 komentarze

Jagiellonia Białystok przełożyła wczorajsze spotkanie z Motorem Lublin, podobny manewr za tydzień stosują Lech Poznań i Raków Częstochowa, z „dżokera” skorzystała w tym sezonie też Legia Warszawa. Trudno mieć pretensje o to, że nasze eksportowe kluby chcą zmaksymalizować swoje szanse na awans w europejskich pucharach. Martwić może jedynie, że na razie przekładanie spotkań nie okazuje się szczególnym gamechangerem. Z ostatnich 14 spotkań w Europie po ligowym odpoczynku, kluby Ekstraklasy wygrały zaledwie… dwa. I to oba z zespołami z Kazachstanu. Ale awans potrafiły wywalczyć już w co drugim przypadku.

Czy przekładanie meczów ma sens? Tylko dwie wygrane na czternaście prób

Wczoraj, o godzinie 17.30 miało odbyć się spotkanie Motoru Lublin z Jagiellonią Białystok. No właśnie, miało – bo się nie odbyło. Zarządzający Jagiellonią uznali, że to dobry moment, by skorzystać z prawa przysługującemu pucharowiczom i wykorzystać ten czas na przygotowanie się do wyjazdowego meczu 3. rundy eliminacji Ligi Konferencji z Silkeborgiem.

Reklama

Z podobnego założenia wyszły Lech Poznań i Raków Częstochowa. Choć te w trzeciej kolejce Ekstraklasy zagrały lub zagrają, pauzę robią sobie w czwartej – przekładając odpowiednio mecze z Piastem Gliwice i Zagłębiem Lubin. Wcześniej na takie rozwiązanie zdecydowała się Legia Warszawa, przekładając mecz z Piastem między pojedynkami z Aktobe i Banikiem Ostrawa.

I żeby było jasne – to żadna krytyka zespołów, mających szansę na grę w europejskich pucharach. Wręcz przeciwnie: stworzenie im jak najlepszych warunków skutkuje korzyściami dla całej ligi, co widzimy po krajowym rankingu i profitach z niego płynących.

Jeżeli pucharowicze mają prawo przekładać spotkania, trudno się dziwić, że z niego korzystają. Z ciekawości przyjrzeliśmy się jednak, jakie skutki przynosi takie rozwiązanie. I okazuje się, że… niekoniecznie ma ono wpływ na to, jak radzą sobie później nasze eksportowe drużyny. Z ostatnich 14 meczów, rozegranych po ligowej pauzie, polskie ekipy wygrały tylko dwa. A regularnie wymierne korzyści z przekładania spotkań potrafiła czerpać niemal tylko Legia Warszawa.

Liga dla pucharowicza. Przekładanie na zawołanie [CZYTAJ WIĘCEJ]

Legia Warszawa. Cztery awanse na pięć dwumeczów „z przełożeniem”

Od sezonu 2022/23, a więc przez cztery ostatnie sezonu (licząc z obecnym) polskie kluby przełożyły 14 spotkań, by lepiej przygotować się do europejskich eliminacji. Jak już wcześniej napisaliśmy – wygrały tylko dwa z następujących po nich pojedynków w Europie. To triumf Legii nad kazachskim Ordabasy 3:2 w sierpniu 2023 roku i odniesione rok wcześniej zwycięstwo Rakowa nad Astaną (1:0), zresztą też z Kazachstanu.

Mała liczba zwycięstw nie oznacza, że niektóre z pozostałych rezultatów nie były satysfakcjonujące. We wspomnianym okresie polskim klubom udało się awansować w siedmiu z czternastu przypadków, a więc dokładnie w połowie. Czy to dużo, czy mało – ocenę zostawimy wam. Ale najpierw warto przyjrzeć się kontekstom, w jakich do gier po przekładanych meczach dochodziło.

Prym w skutecznym przekładaniu meczów wiedzie Legia, której choćby w tym sezonie ostatecznie opłaciło się przełożenie meczu z Piastem przed spotkaniem w Ostrawie. Tam stołeczna drużyna zremisowała 2:2, ratując remis w końcówce, co okazało się solidnym fundamentem przed rewanżem w Warszawie. Wygrana 2:1 dała awans do kolejnej rundy.

W sezonie 2023/24 skuteczne okazały się zagrywki Legii przed wspomnianym rewanżem z Ordabasy (2:2 w pierwszym meczu, wygrana 3:2 w rewanżu), a także w dwumeczu decydującym o awansie do fazy ligowej Ligi Konferencji. W pierwszym meczu Wojskowi zremisowali 3:3 z Midtjylland, zrobili sobie przerwę przed rewanżem, a w nim zremisowali 1:1 i wyeliminowali Duńczyków w rzutach karnych. Ostatecznie – działanie okazało się więc skuteczne.

Jeśli cofniemy się jeszcze wcześniej – do sezonu 2021/22, a więc rok przed rozpatrywanym dotychczas okresem, znajdziemy przekładane mecze legionistów, które pomogły im wyeliminować Bodo/Glimt w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów (3:2, 2:0), ale na nic zdały się w przypadku 3. rundy i dwumeczu z Dinamem Zagrzeb. Wówczas, po remisie 1:1 w Zagrzebiu, w rewanżu to Chorwaci wygrali 1:0.

Dwumecz z Dinamem jest jedynym w ciągu pięciu ostatnich lat, przy którym Legia korzystała z opcji przełożenia ligowego spotkania i nie zdołała wywalczyć w nim awansu. W pozostałych czterech przypadkach meldowała się w kolejnej rundzie.

5:0 w pierwszym meczu i… pauza przed rewanżem

Często z funkcji korzystania z przepisowego „dżokera” korzystał też Raków Częstochowa. Ot, choćby w omawianym właśnie sezonie 2021/22. Częstochowianie uznali wówczas, że odpuszczą zarówno mecz 4. jak i 5. kolejki ligowej, by do obu spotkań ostatniej fazy eliminacji Ligi Konferencji podejść w pełni sił. Rywalem był belgijski Gent i choć w pierwszym spotkaniu udało się wygrać 1:0, to w rewanżu rywal odrobił straty z nawiązką, odprawiając Raków z wynikiem 0:3.

W ostatniej fazie eliminacji Raków przekładał też ligowy mecz przed rewanżowym starciem z Kopenhagą (sierpień 2023 roku), którego stawką był awans do Ligi Mistrzów. Częstochowianie musieli odrobić jednobramkową stratę z pierwszego meczu. Choć było blisko, skończyło się na remisie 1:1 i „spadku” do Ligi Europy.

Wcześniej, w eliminacjach LM rewanżowe 1:1 po przełożonym meczu Ekstraklasy potrafiło przynieść Rakowowi awans – tak było w starciu z Karabachem. Wówczas jednak częstochowianie lecieli do Azerbejdżanu z zaliczką 3:2 z pierwszego meczu.

Dwumecz z Karabachem był jednym z dwóch, w których Raków w ostatnich latach świętował awans po przekładaniu spotkań. Wcześniej udało się to w 2022 roku z Astaną, gdy ekipa Marka Papszuna wygrała rewanżowe spotkanie 1:0. Pytanie tylko, czy przekładanie było potrzebne, bowiem w pierwszym meczu Raków wygrał aż 5:0 i awans miał już w kieszeni.

W równie niepotrzebnych ostatecznie okolicznościach już w lipcu 2022 roku swoje ligowe spotkanie przekładał Lech Poznań. Kolejorz u siebie pokonał 5:0 Dinamo Batumi i raczej trudno założyć, by dodatkowy mecz w weekend miał popsuć mu plany awansu. A tak, przerwa niespodziewanie wyhamowała rozpędzoną lokomotywę. Lech nie wygrał czterech kolejnych spotkań, remisując 1:1 w rewanżu z Dinamem, przegrywając z Wisłą Płock (1:3) i z Vikingurem (0:1), a następnie remisując z Zagłębiem Lubin (1:1).

Miesiąc później, w ostatniej fazie eliminacji LK, Lech raz jeszcze postanowił dmuchać na zimne. Mimo wygranej 2:0 w pierwszym meczu z Dudelange postanowiono przełożyć spotkanie poprzedzające rewanż w Luksemburgu. Ostatecznie z pozytywnym skutkiem – Kolejorz bohatersko zremisował 1:1, broniąc zaliczki z pierwszego spotkania.

Bolesne zderzenia w Europie

Lechowi przekładanie spotkań ligowych nie zawsze wychodziło jednak na zdrowie. Przykład? Sezon 2023/24 i dwumecz ze Spartakiem Trnawa. Kolejorz w pierwszym meczu wygrał 2:1 ze Słowakami, lecz pauza w weekend nie okazała się motorem napędowym. W rewanżu poznaniacy przegrali 1:3 i pożegnali się z rozgrywkami. Co gorsza, w przełożonym spotkaniu ligowym też roztrwonili przewagę: wygrywali już 3:0 z Jagiellonią Białystok, by ostatecznie tylko zremisować 3:3.

A skoro już przy negatywnych przykładach jesteśmy – tych niestety możemy wymienić całkiem sporo. Jasne, porażki z klubami pokroju Bodo/Glimt czy Gentu nie są niczym wstydliwym, ale gdy poświęcasz im pełną uwagę, przekładasz poprzedzający mecz ligowy, a później jesteś przez rywala deklasowany – to jednak boli.

Taki ból musieli przeżyć piłkarze Jagiellonii w zeszłorocznym boju o Ligę Mistrzów. W trzeciej rundzie eliminacji najpierw przegrali z Norwegami 0:1, by – po przełożeniu meczu z Motorem Lublin – w rewanżu dostać lanie aż 1:4. Jeszcze gorzej poszło Pogoni Szczecin, która w 2023 roku napaliła się na dwumecz z KAA Gent, przekładając spotkanie ligowe jeszcze przed pierwszym meczem. Ten wystarczył do rozstrzygnięcia losów awansu. Portowcy przegrali 0:5.

Bez powodzenia w zeszłym roku podobny manewr stosował Śląsk Wrocław, przekładając ligowe spotkanie przed pierwszą grą z St. Gallen. Dzisiejszy I-ligowiec przegrał 0:2, a kilka miesięcy później uległ także 1:2 Radomiakowi w przełożonym spotkaniu Ekstraklasy.

Do listy niepowodzeń, choć już bez większego wstydu, moglibyśmy dopisać jeszcze porażki Lechii Gdańsk i Rakowa Częstochowa z 2022 roku. Pierwsi po remisie 0:0 z Rapidem Wiedeń postanowili odpocząć przed rewanżem – przegrywając go jednak 1:2. Drudzy, znów przegrali dwumecz w ostatniej rundzie eliminacji. Tym razem byli o krok od awansu do Ligi Konferencji, wygrywając pierwsze spotkanie ze Slavią Praga 1:0. Przed rewanżem odpuścili spotkanie ligowe, ale tylko po to, by przegrać w Pradze 0:2 i po dogrywce stracić szanse na awans do europejskich pucharów.

CZYTAJ WIĘCEJ O PIŁCE NOŻNEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

3 komentarze

Uwielbia futbol. Pod każdą postacią. Lekkość George'a Besta, cytaty Billa Shankly'ego, modele expected Goals. Emocje z Champions League, pasja "Z Podwórka na Stadion". I rzuty karne - być może w szczególności. Statystyki, cyferki, analizy, zwroty akcji, ciekawostki, ludzkie historie. Z wielką frajdą komentuje mecze Bundesligi. Za polską kadrą zjeździł kawał świata - od gorącej Dohy, przez dzikie Naddniestrze, aż po ulewne Torshavn. Korespondent na MŚ 2022 i Euro 2024. Głodny piłki. Zawsze i wszędzie.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama