Pucharowy pocałunek śmierci odchodzi do lamusa — polskie kluby w ostatnich latach coraz lepiej łączą ligę z pucharami. Lech i Jagiellonia osiągały ćwierćfinał w Europie oraz podium Ekstraklasy w tym samym roku. W Poznaniu pamiętają, jak to się robi i mają konkretny plan na powtórzenie tego scenariusza.

Lech Poznań – zapowiedź sezonu 2025/2026
Przygotowanie się do sezonu, w którym musisz łączyć ligę z pucharami to nie błahostka. Zwłaszcza gdy nie zdarza się to każdego roku, co — niestety — dotyczy aktualnego mistrza Polski. Wiadomo, że wiedza w klubach zostaje, lecz w dwa lata zmienia się wszystko dookoła. Lech Poznań, w porównaniu z ostatnim meczem sezonu, w którym John van den Brom połączył podbój Europy z medalem na krajowym podwórku, wygląda zupełnie inaczej.
Nowy sztab szkoleniowy to jedno, spójrzmy na zakres zmian w zespole:
- duet innych bramkarzy,
- jeden podstawowy obrońca wciąż gra w Poznaniu, żaden z ławki nie załapał się do obecnej kadry,
- środkowy pomocnik też został jeden, w dodatku kontuzjowany na kilka miesięcy,
- nowe skrzydła, inny atak (nie grał Ishak).
Żadna z osób, które zasiadały wtedy na ławce rezerwowych, nie pomoże Lechowi w walce o Ligę Mistrzów, więc obecny skład trzeba odpowiednio nastroić i przygotować do rywalizacji, która oznacza ponad trzydzieści gier jesienią. Czyli cały zeszły sezon upchnięty w kilka miesięcy. Spytaliśmy w Poznaniu, jak zamierzają to przetrwać.
Tomasz Rząsa o Lechu Poznań w Europie: Nie zabraknie odwagi [WYWIAD]
Jak Lech Poznań przygotowuje się na łączenie Ekstraklasy i europejskich pucharów?
Zdrowie to podstawa. Jak przetrwać długi sezon z jak najmniejszą liczbą kontuzji?
Po pierwsze — zdrowie, czyli prewencja. W Lechu zdają sobie sprawę, że chwilę po tym, jak ogłoszono wielomiesięczną pauzę Daniela Hakansa i Patrika Walemarka (obaj stracą w zasadzie całą rundę) — co zresztą dopiero otwiera listę poważnych urazów, bo na trzy miesiące wypadł Radosław Murawski, natomiast na dwa Bartłomiej Barański — w historię o trwającej od dawna pracy nad minimalizowaniem ryzyka kontuzji, ciężko uwierzyć, ale ruch wyprzedzający wykonano dawno temu. Opisując mistrzowski sezon Lecha, zwróciliśmy uwagę na poszerzenie sztabu medycznego o osobę, która miała za zadanie indywidualnie pracować z zawodnikami, zwiększyć wytrzymałość ich mięśni i pomóc w powrocie do gry.
— Chcemy położyć większy nacisk na indywidualne przygotowanie fizyczne, ogólnie iść mocniej w indywidualizację, żeby zawodnicy byli lepiej przygotowani personalnie. Potrzebujemy większej kontroli. Będą korekty w sztabie szkoleniowym, dziale medycznym i fizycznym — wyjaśniał w rozmowie z Weszło Tomasz Rząsa, dyrektor sportowy klubu.
Z Lecha w poprzednim sezonie płynął przekaz, że „muszą uczyć się piłkarzy, poznawać ich, zdobywać wiedzę, żeby okiełznać kwestię urazów”. To, że Hakans czy Walemark wypadli z gry na długo, wciąż jest następstwem poprzedniego sezonu i podkręcenia obrotów — w Poznaniu mówią, że nigdy nie trenowali tak ciężko, tak intensywnie, jak wtedy. Rząsa twierdzi, że „średnia intensywność w mikrocyklu treningowym wzrosła o 15-20% w porównaniu do poprzedniego sezonu. Podobnie jest w meczach”.

Lech Poznań i Legia Warszawa oddały najwięcej strzałów po odbiorze piłki w wyniku wysokiego pressingu
Coś takiego musiało dotknąć piłkarzy najbardziej podatnych na kontuzje. Dyrektor sportowy Lecha mówił nam, że „piłkarze eksplozywni zawsze są bardziej narażeni na kontuzje, one w pewnym momencie muszą się pojawić”. Ali Gholizadeh końcówkę rundy grał na blokadach, praktycznie nie trenował, stawiano go na nogi tylko na mecze. Zaraz po sezonie przeszedł operację, powoli wraca do zdrowia. Walemark to grał, to nie grał, Radosław Murawski też borykał się z kłopotem jeszcze przed finiszem ligi.
Każdy z nich był traktowany zachowawczo i leczony, ale w końcu zapadła decyzja — trzeba to zrobić jak należy, nawet jeśli oznacza to operację i dłuższą przerwę. Stąd też obawy o zdrowie Arkadiusza Recy, które przekreśliły szanse na jego transfer. Stąd pieczołowite sprawdzanie nowych nabytków i podkreślenia przy ich transferach, że nie są podatni na kontuzje, że praktycznie takowych nie mieli. Mądry Polak po szkodzie, lecz przynajmniej szanse na kolejne problemy są znacznie mniejsze.
Trener siłowy od pracy indywidualnej też się jednak przyda. W zasadzie przydaje, bo piłkarze bardzo chwalą pracę z nim. Świetną robotę wykonał na przykład zdaniem Gisliego Thordarsona, który wiosną wiele z nim pracował. Organizmy muszą się po prostu przyzwyczaić, przystosować do kolejnego roku funkcjonowania na wysokiej intensywności.
Logistyka robi różnicę. Jak planować pracę w ciągłej podróży?
Wpływ na zdrowie ma także sposób podróży oraz czas spędzony na regeneracji. Logistyka to temat, który spędza sen z powiek pucharowiczom, zwłaszcza świeżakom w tym temacie. Jagiellonia Białystok konsultowała się z Lechem, pytała o rady w tym zakresie, gdy przed rokiem startowała do Europy z pozycji mistrza Polski, czyli takiej, która w zasadzie przesądza, że jesień spędzisz w rozjazdach. Część rzeczy wdrożono w życie, część była nowa. Klub z Podlasia na przykład bardzo często wybierał środek lokomocji w postaci pociągu — szybki, komfortowy, mniej męczący dla piłkarzy, tak uważano.
Lech Poznań to Kolejorz, lecz drużyny mknącej na spotkania ligowe w wagonie raczej nie zobaczymy. Słyszymy, że mistrz Polski zostaje przy autokarach oraz samolotach. Przeloty nie będą jednak standardem, dotyczą najdalszych tras, najbardziej skomplikowanych terminów, gdy chodzi o to, żeby redukować czas spędzony w podróży. Trzeba pamiętać, że samolot oznacza wygodę, ale stanowi też pewien koszt. Wiadomo, w Poznaniu liczyć potrafią, nikogo o tym przekonywać nie musimy.
Czartery, zachcianki i maksymalny komfort. Jak się organizuje wyjazdy w europejskich pucharach?
Z lotami jest też jednak pewien problem, zwłaszcza w nadchodzących tygodniach. Lech Poznań, grając w europejskich pucharach, zawsze rozważa dwa scenariusze — szybki powrót do domu lub nocleg i regenerację, czasem też trening, na miejscu. Wiele zależy od tego, co czeka zespół w lidze. Wyjazd czy mecz domowy? Latem warunki dyktuje jednak lotnisko w Poznaniu, bo powroty tuż po końcowym gwizdku oznaczają zwykle lądowanie w środku nocy. Tymczasem Ławica ma zabukowany kalendarz i nie ma już opcji przyjmowania samolotów o tej porze.
Na Islandii Lech zabawi więc od wtorku do czwartku, podobnie będzie pewnie w kolejnych rundach, w zależności od rywala. Spotkań ligowych, które mistrz rozegra w domu po pucharowym meczu, przekładać nie będzie trzeba, ale już wyjazdowe mecze stoją pod znakiem zapytania — czas odgrywa wtedy największą rolę, dobrze będzie skorzystać z prawa przysługującego zawodnikom.
Plan działania na resztę jesieni jest prosty — jak najwięcej czasu spędzić w Poznaniu. Gdy tylko znany będzie dokładny termin rozegrania spotkania, każda podróż będzie planowana z dwu- lub trzytygodniowym wyprzedzeniem. Na miejsce, na rekonesans, udadzą się przedstawiciele klubu, którzy zbadają warunki oraz możliwości. Trzeba pamiętać, że Lech sporo rzeczy robi na własną rękę. Ekstraklasa pokazała na przykład bardzo ciekawe kulisy pracy klubowego kucharza. Na posiadanie własnego szefa kuchni nie każdy klub w lidze może sobie pozwolić.
Bycie panem własnego losu to coś, na czym mistrzom Polski najmocniej zależy.
Grać tak, żeby znów zdobyć mistrzostwo Polski
Niels Frederiksen „odgrażał się” konkurencji po zdobyciu mistrzostwa Polski — za rok będziemy jeszcze silniejsi. Na boisku głównym celem Lecha Poznań będzie utrzymanie intensywności oraz sposobu gry w obliczu wielokrotnie większej liczby spotkań. Europa to jedno, tam nie zawsze będzie się dało dominować, grać wysokim pressingiem. W Ekstraklasie będzie to jednak warunek nienegocjowalny, to dla tego dane motoryczne są coraz ważniejsze w procesie transferowym Lecha.
Intensywność podniosą głównie ruchy ofensywne. Luis Palma i Pablo Rodriguez są na poziomie obecnych zawodników Lecha lub nawet lepszym. Zmianą na plus ma być także środkowy pomocnik Timothy Ouma, który „dużo biega, jest intensywny, zawsze wraca, nie zatrzymuje się na boisku”. Lekko przymknięto natomiast oko na dane fitness obrońców.
Lech Poznań sięga po wychowanka Realu Madryt! [NEWS]
Roberta Gumnego i Rasmusa Carstensena, którego zastąpił, dzieli pod tym względem przepaść na korzyść Duńczyka. Joao Moutinho jest ciut gorszy od Michała Gurgula. Mateusz Skrzypczak to poziom motoryczny bardziej Antonio Milicia niż Aleksa Douglasa. Oczywiście każdy z nich łapie się w widełki, spełnia podstawowe wymagania, ale wiadomo — zawsze powinno się szukać jeszcze lepszych opcji, co akurat w tym przypadku niekoniecznie było możliwe.
Gorszy Carstensen, dobry transfer. Robert Gumny w Lechu Poznań
Dział naukowy Lecha Poznań zdiagnozował jednak jeszcze jeden problem, który trzeba dopieścić, żeby puchary nie zamieniły się w pocałunek śmierci i żeby przerodziły się w kolejny sukces w lidze, który zagwarantuje ciągłość gry w Europie. To stałe fragmenty gry. Analizując postawę Jagiellonii oraz Legii w poprzednim sezonie, wysunięto wniosek, że gdy zmęczenie fizyczne oraz mentalne z powodu natężenia liczby spotkań osiąga taki poziom, stałe fragmenty gry często przesądzają o tym, czy zdobędzie się punkty w meczu.
Kolejorz najlepiej bronił SFG, lecz wiosną odnotował spadek w tym zakresie. Jeśli chodzi o ofensywę — nie ma o czym mówić, był najsłabszy w lidze. Zresztą: w minionych trzech sezonach ani razu nie pojawił się w czołówce Ekstraklasy pod względem kreowania sytuacji czy też wykorzystywania ich po ofensywnych stałych fragmentach gry. W sztabie zatrudniono więc nowego fachowca, który skupi się głównie na tym elemencie. Lech drugą Puszczą Niepołomice nie zostanie, ale może urwie dzięki temu kilka punktów, które okażą się cenne w końcowej tabeli.
Wygląda na to, że w Poznaniu — niezależnie od tego, jak skończy się sezon — będą mogli powiedzieć: zrobiliśmy naprawdę wiele, chyba nawet wszystko, żeby wejść na wyższy poziom.
Lech Poznań blisko transferu! Znamy szczegóły, padnie nowy rekord ligi? [NEWS]
Transfery przychodzące w letnim okienku:
- Pablo Rodriguez (Lecce, 1,3 miliona euro)
- Mateusz Skrzypczak (Jagiellonia, 0,9 mln euro)
- Leo Bengtsson (Aris Limassol, 0,8 mln + bonusy euro)
- Joao Moutinho (Spezia, bez odstępnego + bonusy)
- Robert Gumny (Augsburg, bez odstępnego)
- Luis Palma (Celtic Glasgow, wypożyczenie z opcją wykupu)
- Timothy Ouma (Slavia Praga, wypożyczenie bez opcji wykupu)
Bengtsson tak dobry jak Walemark? “Lech pytał nas o niego już rok temu” [SYLWETKA]
Transfery wychodzące w letnim okienku:
- Maksymilian Pingot (Górnik Zabrze, 0,2 mln euro)
- Dino Hotić (Ajman Club, kwota nieznana)
- Filip Bednarek (Sparta Rotterdam, bez odstępnego)
- Maksymilian Dziuba (Śląsk Wrocław, wypożyczenie)
- Filip Dagerstal (szuka klubu)
Najlepsza wiadomość przed sezonem:
Lech Poznań jest przygotowany na wszystko, na zapleczu klubu od dawna szykowano się na różne scenariusze na boisku i poza nim, intensywność gry wdrożona przez Nielsa Frederiksena była już pewnym przetarciem przed tym, co czeka klub w pucharach.
Najgorsza wiadomość przed sezonem:
Transfery zrobiono, lecz stosunkowo późno, tuż przed startem ligi, co utrudnia sprawę zwłaszcza w formacji ofensywnej, która mocno się rozsypała. Lech na początku sezonu może mieć problemy z rozpędzeniem się i łapaniem punktów.
SZYMON JANCZYK
ZAPOWIEDZI SEZONU EKSTRAKLASY NA WESZŁO:
- Jagiellonia na placu budowy, ale w rękach solidnych majstrów
- Kluczowy sezon Legii. Albo powrót na właściwe tory, albo przeciętność
- Filip Stolijković zastąpi Cracovii Kallmana? Szybki, lecz nieskuteczny
- Czas na huczne 75-lecie. Motor chce dalej piąć się w tabeli
- Nie ma Bergiera, nie ma Repki. Kto będzie strzelał gole dla GKS-u?
- Szybcy i wściekli. Radomiak chce zaskoczyć ligę analizą danych
- Piast Gliwice z nowym pomysłem na siebie. “Musimy zadbać o finanse”
- W Koronie pojawił się uśmiech. Jak wiele zmienia sprzedaż klubu
- Brosz Budowniczy. Czy Termalica będzie zespołem na miarę Ekstraklasy?
- Poważny transfer i nadzieja na utrzymanie. Wisła Płock chce zostać w elicie
- Czy Arka stała się gotowa na Ekstraklasie? „Utrzymanie to cel minimum”
- Zakładnik upragnionej wielkości. Zeljko Sopić pod wielką presją
- Trzeba posypać głowę popiołem: John Carver nie okazał się przebierańcem
- Brak jakości i spójnego planu. Zagłębie Lubin na liście do odstrzału
fot. Newspix