Reklama

Kacper Urbański na zakręcie. Czy ten kozak jeszcze wróci?

Antoni Figlewicz

06 lipca 2025, 15:31 • 8 min czytania 34 komentarzy

Co się dzieje ze złotym dzieckiem reprezentacji Polski, nadzieją na lepsze jutro, piłkarzem, wokół którego mieliśmy budować kadrę na kolejne lata? Kacper Urbański i stan jego kariery w ostatnich miesiącach idealnie zgrywają się z kondycją naszej drużyny narodowej, co zresztą może być w jakiś sposób ze sobą powiązane. Próżno też szukać we włoskich mediach zachwytów nad naszym rodakiem, a wcześniej można się było cieszyć z kolejnych pochlebnych recenzji jego występów. Nie ma już nominacji do nagród, nie ma popisowych zagrań, nie ma nawet gry, bo i z nią był ostatnio wielki kłopot. Nie ma niczego, jak w pięknym śnie świętej pamięci Krzysztofa Kononowicza.

Kacper Urbański na zakręcie. Czy ten kozak jeszcze wróci?

Studium tego – miejmy nadzieję, że jednak chwilowego – zjazdu jest bardzo przykre, bo mówimy o naprawdę utalentowanym chłopaku, który cieszył swoją grą wszystkich wokół. My naprawdę zachwycaliśmy się, że mamy w niezłej drużynie z poziomu Serie A młodziaka, który nie tylko nosi tam fortepian, ale i z rzadka ma okazję na nim zagrać. Stało się jednak najgorsze. Najpierw Urbański stracił miejsce w składzie Bologni, która przecież była prawdziwą rewelacją nie ostatniego, a jeszcze poprzedniego sezonu ligi włoskiej. Potem w sumie odbił się Polak od najsłabszej w stawce Monzy, do której został na jakiś czas wypożyczony.

Reklama

Teraz klub z miasta mortadelli znowu chciałby go wypożyczyć, a może i nawet sprzedać. A chętnych na 20-latka nie ma co szukać na najwyższym poziomie, zgłaszają się kluby z Serie B. Dobrze o tyle, że Palermo i Sampdoria, które według najnowszych doniesień włoskich mediów chcą Urbańskiego u siebie, to zespoły o jakiejś sensownej historii i nie takie znowu anonimowe dla statystycznego polskiego kibica. Bo trzeba zrobić naprawdę wszystko, żeby Kacper Urbański nie przepadł, żeby nie zniknął nam z radarów i zdołał się odbudować. Tak zwyczajnie szkoda by było jego niewątpliwego talentu.

Kacper Urbański w kadrze. Wyrzut sumienia Michała Probierza?

Stoję dalej przy swoim stanowisku z marca – selekcjonerowi reprezentacji Polski brakło konsekwencji w najbardziej oczywistym przypadku z oczywistych. Michał Probierz nieraz wyciągał pomocną dłoń do kadrowiczów, wielokrotnie dawał im nawet zagrać w pierwszym składzie, choć w klubie ich sytuacja była trudna, a w porywach nawet beznadziejna. Wspierał przede wszystkim Modera, pomagał Kiwiorowi, dał pole do popisu Kamińskiemu, który też na początku roku nie miał za wielu szans w Wolfsburgu.

Ale gdy przyszło co do czego i pomocną dłoń można, a zgodnie z prezentowaną przez trenera Probierza filozofią nawet trzeba było wyciągnąć do Urbańskiego, pomocnik rozdawanego zwykle na prawo i lewo wsparcia nie dostał. Daleki jestem od tezy, że reprezentacja Polski powinna spełniać rolę futbolowego Caritasu, ale odrobina konsekwencji jeszcze nikomu nie zaszkodziła. A jej brak już tak, co widzimy także analizując aktualne położenie Urbańskiego i zastanawiając się nad przyczynami powstania tego ostrego zakrętu w jego karierze.

Tu jeszcze słowa trenera Probierza podczas jednej z konferencji prasowych reprezentacji Polski, w której przecież w pewnym momencie Urbański grał wręcz pierwsze skrzypce: – Wierzę, że Kacper będzie łapał kolejne występy i wejdzie na wyższy poziom. Przed tym sezonem już mu powiedziałem, że czeka go bardzo trudna runda. On w pewnym momencie wyskoczył, ale musi potwierdzać swoją jakość.

Akurat przyznać trzeba byłemu już selekcjonerowi, że chyba trafił z tą bardzo trudną rundą…

Reprezentacja pomocnej dłoni. Ale dla Urbańskiego to nie [CZYTAJ WIĘCEJ]

I jeszcze jedno – nie jest winny Michał Probierz temu, że 20-latek gra gorzej, grał gorzej w marcu i w ogóle ma za sobą trudny sezon. To tylko przykład, od którego wyjdziemy dalej do przykrej konkluzji.

Urbański i w kadrze, i w klubie zwyczajnie spłonął jak asteroida w ziemskiej atmosferze. Szybko i jasnym płomieniem.

Kacper Urbański zaliczył w karierze parę naprawdę dobrych występów

Kacper Urbański w Bologni. Odstawiony na boczny tor

Może być po prostu tak, że trener Vincenzo Italiano to, jak to się mówi, antypolak i zwyczajnie uwziął się na naszego rodaka, w dodatku kompletnie bez powodu. Spodziewam się jednak, że problem nie leży tylko w przeprowadzonej latem zmianie trenera Bologni, choć nie da się ukryć, że szkoleniowiec o wybitnie włoskim nazwisku nie jest znany z dobrej współpracy z młodymi piłkarzami. Italiano znany jest za to z tego, że ceni sobie piłkarzy wybieganych, zapieprzających po boisku jak małe parowozy – jego poprzednik, Thiago Motta, skupiał się raczej na typowo technicznych aspektach gry poszczególnych zawodników, co akurat premiowało Urbańskiego.

– Kacper to młody chłopak z rocznika 2004, który ma jeszcze bardzo dużo przed sobą. Musi się rozwijać, pracować i uczyć. Jest częścią kadry i musi walczyć o miejsce w składzie. Musi dawać z siebie wszystko. Kiedy dostawał szanse, zawsze robił wszystko, by zaprezentować się jak najlepiej. Widzieliśmy go przeciwko Monzy, gdzie trafił do siatki. W innych sytuacjach także mi się podobał. Mamy jednak dużą konkurencję w środku pola, dlatego wyczekuje swojej szansy – mówił Vincenzo Italiano pod koniec ubiegłego roku. A niewiele później zdecydował się wypożyczyć Polaka do Monzy.

Kłopoty Kacpra Urbańskiego. Dlaczego grał tak mało w Bolonii? [CZYTAJ WIĘCEJ]

Jaka jest na ten moment sytuacja Urbańskiego w Bologni? Cóż, status „to skomplikowane” nie będzie wystarczająco dosadnym, by opisać problem. W ubiegłym sezonie we wszystkich rozgrywkach Polak nie uzbierał nawet tysiąca minut, a i tak większość z nich nabił sobie już w barwach Monzy. Pod wodzą Italiano zaliczył co prawda 12 występów i to tylko do połowy stycznia, ale próżno szukać jakichś pozytywów – z siedmiu meczów ligowych tylko trzy Urbański zaczął w pierwszym składzie. Ostatni występ w Serie A przed wypożyczeniem zanotował wraz z końcem listopada. A potem było jeszcze siedem kolejek w Bologni, które nasz rodak przesiedział na ławce.

Są też jednak jakieś pozytywy, coś na kształt światełka w tunelu. Z absolutnie topowymi zespołami w Lidze Mistrzów Urbański zagrał – pojawił się w wyjściowej jedenastce na mecze z Liverpoolem, Aston Villą czy Benfiką. Coś więc chyba w sobie ma i nawet trener Italiano musiał przyznać, że Polak kryje w sobie spory potencjał. Tylko uznał ostatecznie, że owo „coś”, to zwyczajnie za mało.

Bologna nie wiąże już chyba z Polakiem przyszłości. A na pewno na to wygląda w ostatnich miesiącach

Kacper Urbański w Monzy. Wpadł jak śliwka w kompot

Miało być dobrze, a wyszło jak zawsze. Widząc swoje problemy w Bologni, Urbański szukał dla siebie szansy na regularną grę w cieniującej Monzy. Problem w tym, że gdy tylko przeniósł się do podmediolańskiego klubu, warunki momentalnie się zmieniły. Bo Polak przenosił się do zespołu, który prowadził wówczas trener Salvatore Bocchetti. Facet, który generalnie lubi ofensywną piłkę, stawia na wysoki pressing, umie jakoś wyeksponować piłkarzy kreatywnych, takich jak Urbański.

A już po trzech kolejkach dostał Urbański za szefa Alessandro Nestę, który kompletnie zmienił koncepcję.

– Dla niego kluczem jest niższe ustawienie defensywy, bliżej własnej bramki. Środkowy pomocnik u Nesty musi też twardo walczyć i bronić. Patrząc na mecze Urbańskiego, mam wrażenie, że to naprawdę dobry zawodnik, ale trzeba ustawić go wyżej i dać na boisku więcej swobody. Wtedy jego atuty uda się najbardziej wyeksponować. W Monzy pod wodzą Nesty jest to bardzo trudne – tłumaczył jakiś czas temu na Weszło, w rozmowie z Jakubem Radomskim, włoski dziennikarz Diego Marturano.

Urbański utknął we Włoszech. „Według Nesty jest zbyt delikatny” [CZYTAJ WIECEJ]

No i faktycznie Nesta niespecjalnie cenił sobie Urbańskiego, który w gruncie rzeczy szybko poszedł w odstawkę. Dla byłego obrońcy Milanu zagrał tylko w pięciu meczach z czternastu. Słaba to karta przetargowa, by móc teraz walczyć o miejsce w składzie zdecydowanie lepszego zespołu.

W Monzy Urbański miał się odbudować, ale wyszło, jak wyszło

Kacper Urbański w naszych głowach. Przecież to nie był przypadek…

Nie da się więc ukryć, że zachwyt niesamowitym Kacprem Urbańskim trwał dosyć krótko. Na koniec zatem krótkie kalendarium jego nagłego rozbłysku, który rozbudził apetyty nas wszystkich i dał nadzieję na to, że po odejściu absolutnych liderów reprezentacji Polski jeszcze będziemy mieli w kadrze jakichś kozaków. Zaczniemy od końca sezonu 2023/2024, bardzo przecież udanego dla Bologni, która wywalczyła awans do Ligi Mistrzów.

  • 5 czerwca 2024 – Kacper Urbański klasyfikowany w rankingu Golden Boy – załapał się na 43. miejscu (tego samego dnia trenerem Bologni zostaje Vincenzo Italiano),
  • 7 czerwca 2024 – jako 19-latek debiutuje w seniorskiej reprezentacji w meczu towarzyskim z Ukrainą, od razu notuje asystę, robi dobre wrażenie,
  • 16 czerwca 2024 – młody piłkarz Bologni jedzie na Euro 2024 i zaczyna mecz z bardzo silną przecież Holandią w pierwszym składzie,
  • 5 września 2024 – Urbański rozpoczyna z reprezentacją Polski zmagania w Lidze Narodów, zagra we wszystkich sześciu spotkaniach dywizji A,
  • 18 września 2024 – Polak debiutuje w Lidze Mistrzów w meczu z Szachtarem Donieck (0:0, na murawie Urbański spędził 12 minut),
  • 18 listopada 2024 – jak na razie ostatni występ 20-latka w reprezentacji Polski,
  • 11 grudnia 2024 – ostatni mecz Urbańskiego dla Bologni, też w Lidze Mistrzów, z Benfiką,
  • 28 stycznia 2025 – Polak na zasadzie wypożyczenia dołącza do AC Monza,
  • 27 stycznia 2025 – Kacper Urbański odkryciem roku na gali tygodnika „Piłka Nożna”,
  • 10 lutego 2025 – Monzę znowu obejmuje Alessandro Nesta, który nie widzi dla Urbańskiego miejsca na boisku,
  • 19 kwietnia 2025 – ostatni mecz Polaka w barwach Monzy, grał przez sześć minut z Napoli,
  • 27 maja 2025 – Urbański nie dostaje powołania ani do pierwszej reprezentacji, ani na na Euro U-21.

A teraz jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Urbańskiego chcą kluby z drugiego poziomu rozgrywkowego we Włoszech, a gdzieś przecież trzeba grać. Lepsza będzie chyba walka w okolicach środka stawki Serie B, niż grzanie ławy w Bologni. Polak ma jeszcze rok kontraktu, więc to też ostatni moment, w którym jego klub mógłby na nim zarobić jakieś pieniądze. Może nawet nie byle jakie – Urbański jest młody, jest utalentowany, pokazał, że potrafi. Czego chcieć więcej od potencjalnej nowej gwiazdy i to nie tylko polskiej piłki?

Wszyscy chcielibyśmy już po prostu, żeby mu się wiodło. Żeby to był tylko zakręt, a nie zjazd do bazy. Żeby Kacper Urbański nie okazał się gwiazdą jednego sezonu. A właściwie to kilku miesięcy.

CZYTAJ WIĘCEJ O KACPRZE URBAŃSKIM NA WESZŁO:

ANTONI FIGLEWICZ

Fot. Newspix

34 komentarzy

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama