W środę ruszają w Szwajcarii czternaste mistrzostwa Europy kobiet w piłce nożnej. Pierwszy raz w historii zagrają na nich reprezentantki Polski. Trafiły do prawdziwej „grupy śmierci”, w której skazane są na porażkę. Ale może dzięki temu bez niepotrzebnej presji będziemy cieszyć się z każdego zdobytego punktu, a nawet każdej strzelonej bramki, celebrując święto kobiecej piłki w całej Polsce. Choć nie obrazimy się, jeśli ekipa Niny Patalon choć raz sprawi w finałach sensację, a tą byłoby wygranie meczu czy nawet choćby remis.

Szanse reprezentacji Polski kobiet w finałach Euro 2025
Do eliminacji do trzech pierwszych finałów mistrzostw kontynentu, jakie organizowała UEFA, Polki nawet nie przystąpiły. Dopiero jesienią 1989 roku rozegrały pierwszy mecz kwalifikacyjny, przegrany z Francją 1:3. W kolejnej edycji zanotowały najgorszy bilans spośród dwudziestu trzech drużyn. Dopiero w 1994 roku udało się nam zdobyć pierwszy punkt dzięki remisowi z Rosjankami, ale aż dwadzieścia cztery kraje zanotowały lepsze od nas wyniki.
W 1995 Biało-Czerwone zanotowały pierwsze zwycięstwa, ale tylko dzięki temu, że UEFA podzieliła kontynent na elitę i resztę, która musiała walczyć o prawo gry w barażach. Kiedy w końcu dostaliśmy się do lepszej części drabinki, nie potrafiliśmy wygrać tam w 2003 roku żadnego spotkania.
W kolejnych edycjach Polki regularnie zajmowały lokatę w okolicach dwudziestego miejsca w hierarchii europejskiego futbolu, które nie dawało szans nawet na grę w barażach o awans do dwunasto-, a ostatnio szesnastozespołowych finałów.

Żelazna kurtyna europejskiego futbolu kobiecego
Czy były to wyniki na miarę potencjału naszego kraju? Z jednej strony wydawać by się mogło, że nie. Z drugiej: nasi piłkarze nie zakwalifikowali się na żaden z dwunastu pierwszych turniejów finałowych o mistrzostwo Europy i to mimo tego, że w międzyczasie byli przecież w czołówce nie tyle kontynentalnej, ale wręcz światowej. Dziewczyny próbowały bez sukcesu „tylko” dziesięć razy, a więc są pod tym względem lepsze.
Niezbędne jest w tym miejscu wyjaśnienie: Polki radziły sobie dotąd wcale nie gorzej od pozostałych reprezentacji naszej części kontynentu. Trzeba bowiem wiedzieć, że w kobiecej piłce reprezentacyjnej obowiązywała do niedawna prawdziwa „żelazna kurtyna”.
Parafrazując Winstona Churchilla. Od Szczecina do Triestu zapadła żelazna kurtyna dzieląc nasz kontynent. Reprezentacje leżące na wschód od tej linii tylko sporadycznie dotąd urywały choćby punkt krajom z zachodu.
W 2021 podsumowywałem eliminacje Euro 2022:
Kraje leżące na zachód od linii na mapie zagrały 95 meczów w fazie grupowej eliminacji kobiecego Euro2022 z krajami po wschodniej stronie tej linii. Wygrały 91 z nich, zremisowały 3, przegrały 1. Bilans goli to… 447-21(!) dla zachodu.
Tylko niebieskie kraje zagrają w #Euro2022 https://t.co/V63wCqQdbZ pic.twitter.com/yMiQdLpCHQ— AbsurDB (@DbAbsur) October 26, 2021
Kraje leżące na zachód od linii na mapie zagrały 95 meczów w fazie grupowej eliminacji kobiecego Euro 2022 z krajami po wschodniej stronie tej linii. Wygrały 91 z nich, zremisowały 3, przegrały 1. Bilans goli wyniósł… 447-21(!) dla zachodu. Jedyne wyniki grup eliminacyjnych, na prawie sto rozegranych spotkań, które łamały tę zasadę, to wygrana Ukrainy z Irlandią, remis Grecji z Irlandią, Chorwacji ze Szwajcarią oraz Polek z Hiszpankami.
W europejskich eliminacjach ostatniego mundialu sytuacja była identyczna i znów na około setki takich meczów zachód przegrał jeden: Niemki z Serbkami 2:3.
Kwalifikacje do tegorocznego Euro odbyły się w nowym formacie Ligi Narodów. W Dywizji A grały spoza zachodu tylko Czeszki i Polki, a jedyne zwycięstwo odniosły nasze południowe sąsiadki z Hiszpankami. We wszystkich grupach Dywizji B czołowe lokaty bez wyjątku zajęły reprezentacje z zachodu, które przegrały ze wschodem tylko jeden mecz (Węgry-Szwajcaria 1:0).
Nina Patalon przełamuje klątwę
W barażach o awans na Euro nastąpiło przełamanie odwiecznej zasady. Po raz pierwszy w historii drużyna spoza zachodniej Europy inna niż Rosja awansowała na kobiece Euro eliminując w decydującym meczu zespół z zachodniej Europy! Dokonały tego Polki dwukrotnie wygrywając z Austriaczkami.
Przed nami zadanie przełamania kolejnej klątwy i zostanie pierwszym w historii krajem spoza zachodu, który wyjdzie z grupy w finałach Euro, ale o to będzie piekielnie trudno.
Dotąd z grupy wychodziły: Szwedki, Dunki, Niemki, Angielki, Włoszki, Norweżki, Hiszpanki, Finki, Holenderki, Francuzki, Islandki, Austriaczki i Belgijki. Na trzy pierwsze zespoły trafiliśmy w tegorocznym turnieju finałowym. Poza fazę grupową dotarły zatem dotąd wszystkie poważne kraje zachodniej Europy poza Portugalią, Irlandią i Szwajcarią i żaden zespół pozostałej części kontynentu.
A przecież w męskim Euro w czołowej ósemce bywali Chorwaci, Rumuni, Polacy, Ukraińcy, Turcy, Węgrzy, Serbowie, Rosjanie, Czesi, czy Grecy. Wiele z tych nacji dokonywało tego w ostatnich latach, gdy wydawałoby się, że przepaść finansowa między klubami obu części Europy się pogłębiła. W kobiecej piłce jest ona mniejsza, a mimo tego sportowa różnica jest olbrzymia. To Polki stają się dziś forpocztą sukcesów dla naszej części kontynentu. Bez wielkiej przesady, są na nie zwrócone oczy dużej części naszego kontynentu.

Młode Polki odnoszą sukcesy
Przyczyną olbrzymiej różnicy poziomów między dwoma stronami Europy jest chyba powszechność gry w piłkę nożną wśród dziewczynek. Jeszcze piętnaście lat temu było to w Polsce zjawisko dziwne, nietypowe, czasem wytykane palcami. Zmiany zaczęły zachodzić około dekady temu i dziś mamy już na Euro tego efekty w dorosłej kadrze, a przede wszystkim w reprezentacjach młodzieżowych.
Drużyna do lat dziewiętnastu świetnie pokazała się na niedawnym Euro na Podkarpaciu, gdzie zremisowała z Włoszkami po fenomenalnym rajdzie Weroniki Araśniewicz i rozgromiła 5:0 Szwedki. A trzeba pamiętać, że za rok dziewczyny zagrają w finałach mistrzostw świata.
Siedemnastolatki w zeszłym roku po brązie mistrzostw Europy zagrały w ćwierćfinale mistrzostw świata. Warto wymienić przykładowe reprezentacje, z jakimi się na tej drodze mierzyły: Norwegia, Szkocja, Dania, Hiszpania, Portugalia, Belgia, Anglia, Francja, Japonia czy Brazylia. Podobna ścieżka naszej męskiej reprezentacji, także młodzieżowej, mogłaby się zakończyć ciężkim knock-outem.
Na przykład takim, jaki na ostatnim Euro U-21 sprawiła nam Portugalia, Francja, a nawet Gruzja.

Fatalne losowanie
Mimo dobrych wyników drużyn młodzieżowych i wielkiego sukcesu, jakim jest awans do finałów Euro dorosłej kadry, jest ona jedną z drużyn typowanych do najszybszego odpadnięcia w finałach.
Najwyższym miejscem, jakie zajmowały Polki w rankingu FIFA jest dwudziesta siódma lokata, która od dwóch dekad jest dla nas pułapem nie do przeskoczenia. Dokładnie do tej pozycji dotarliśmy w 2005, 2006, 2007, 2008 i 2010 roku za każdym razem nie mogąc jej poprawić. Obecnie zajmujemy… dwudziestą siódmą pozycję. By myśleć o awansie wyżej, potrzebne jest zdobycie w grupie choć jednego punktu.
Problem w tym, że mierzymy się w niej z drugimi w Europie Niemkami, czwartymi Szwedkami i siódmymi Dunkami. To tak, jakby męska kadra trafiła na Francję, Holandię i Włochy… Swoją drogą – zarówno Polki, jak i Polacy zajmują obecnie osiemnastą lokatę w kontynentalnej hierarchii.
Jak to możliwe, że trzy tak dobre drużyny spotykają się z w grupie z ekipą Ewy Pajor? Koszyki Euro 2025 były tworzone nie na podstawie rankingu FIFA, a według wyników eliminacji. Niemki swoją grupę wygrały, Dunki były drugie tylko za Hiszpankami, Szwedki zajęły trzecie miejsce, ale przegrały tylko z Francuzkami, zaś z Angielkami dwukrotnie zremisowały.
Kiedy przed grudniowym losowaniem analizowałem wszystkie możliwe sześćdziesiąt cztery grupy, do jakich mogły trafić Polki, trudniejsze było tylko pięć z nich: z Hiszpanią lub Niemcami z pierwszego, Anglią z drugiego oraz Szwecją lub Holandią z trzeciego koszyka. Wystarczy przypomnieć, że na każdym dotychczasowym Euro, któreś z naszych grupowych rywalek zdobywały medal.
To w sumie i tak lepiej, niż faceci, którzy na Euro 2024 dostali… najtrudniejszą z dwustu szesnastu możliwych grup eliminacyjnych.
Taki wynik losowania oznacza, biorąc pod uwagę ranking, że nasze gwiazdy mają około 6% szans na wygranie z Niemkami, 8% – ze Szwedkami i 14% z Dunkami. Jeżeli uwzględnić kursy bukmacherskie, jest nawet nieco gorzej – z zachodnimi sąsiadkami mamy 3% szans, a z Dunkami – 12%. W ocenie meczu ze Szwedkami obie metody się nie różnią.
Nasze szanse na wyjście z grupy to około 7%. Choć trzeba zaznaczyć, że nawet w najłatwiejszej możliwej grupie (Szwajcaria, Islandia, Belgia) wynosiłyby tylko 22%. Swoją drogą to właśnie taką jako wymarzoną wskazała przez losowaniem selekcjonerka Nina Patalon, co świadczy o tym, że jej orientacja w sile drużyn jest znacznie większa od trenerów męskich kadr, którzy w przeszłości mieli na ten temat zdanie sprzeczne z realną hierarchią.
W tej sytuacji wyliczone przez Optę 14,6% wydaje się niezwykle optymistycznym założeniem. Choć i tak mniejsze od Polek szanse na wyjście z grupy mają tylko Walijki.
𝐖𝐡𝐨 𝐖𝐢𝐥𝐥 𝐖𝐢𝐧 𝐔𝐄𝐅𝐀 𝐖𝐨𝐦𝐞𝐧’𝐬 𝐄𝐮𝐫𝐨 𝟐𝟎𝟐𝟓? 🏆
Women’s Euro 2025 is about to take centre stage in Europe, but who are the favourites to lift the trophy come the end of July?
We look at the Opta supercomputer’s pre-tournament predictions.
— Opta Analyst (@OptaAnalyst) June 26, 2025
Po co grać?
Ktoś nierozumiejący sportu mógłby zapytać: po co w ogóle grać? Szansa, że nasza kadra zdobędzie choćby cztery punkty wynosi przecież tylko 10%. Prawdopodobieństwo zdobycia dokładnie trzech oczek to 16%, dwóch – 7%, a jednego punkciku – 29%. Najbardziej prawdopodobny dorobek naszych reprezentantek to trzy porażki. Jednak szanse na to to „zaledwie” 38%. Ciekawostka: wygranie wszystkich trzech spotkań jest tak mało spodziewane, że za każdą złotówkę postawioną na taki rezultat można zarobić 2392 złote.
Jeżeli ktoś uważa trzy porażki za oczywisty scenariusz w wykonaniu naszej drużyny, za postawione sto złotych może otrzymać z powrotem 162 złote. Jako pierwsze zadanie należy zatem przed ekipą Ewy Patalon postawić po prostu choćby jeden remis. Zachowując wszelkie proporcje, będzie to sukces moim zdaniem porównywalny z wyjściem z grupy na męskim Euro.

Ewa Pajor 14 lat temu w meczu el. ME U-17 z Anglią
Mimo wszystko podchodzę do tego turnieju z bardziej pozytywnym nastawieniem, niż do jakichkolwiek występów naszej męskiej kadry w ostatnich latach. Piłkarze nigdy na żadnym turnieju nie mieli mniej niż 20% szans na wyjście z grupy, zatem zawsze byli w co najmniej trzy razy lepszej sytuacji od naszych piłkarek przed Euro 2025. Atmosfera wokół kadry męskiej po ostatnich kłótniach jest na poziomie dna. Kibicom wydawało się, że w tej sytuacji można będzie się przerzucić na młodych polskich piłkarzy, ale ci niestety także zawiedli.
W tej sytuacji oczy wielu kibiców piłki zwracają się ku kadrze Niny Patalon, jako ostatniej, która mogłaby przynieść nieco radości. Nie chodzi tu nawet o wygranie grupy, czy nawet wyjście z niej. Chodzi o potwierdzenie, że można stworzyć grupę polskich zawodników, a w tym wypadku – zawodniczek, które z orzełkiem na piersi będą walczyły do upadłego i pokazywały, że wbrew wszelkim przeciwnościom można schodzić z boiska z uniesioną głową.
Nasze piłkarki, by to udowodnić nie muszą koniecznie wygrywać meczów w Szwajcarii. Nie widzę potrzeby wywierania na nich presji. Niech się bawią, ale każdy, kto zakochał się w kobiecej piłce – nieważne czy piętnaście lat temu, czy wczoraj, w głębi duszy ma nadzieję, że procenty tym razem nie będą miały znaczenia, a Polki sprawią niespodziankę, która usadowiłaby damski futbol na kompletnie innym szczeblu hierarchii zainteresowania mediów, kibiców i sponsorów w Polsce, a przede wszystkim – dałaby paliwo tysiącom młodych piłkarek w całym kraju.
CZYTAJ WIĘCEJ O EURO 2025 NA WESZLO:
- Nie grała w piłkę przez 659 dni. Paulina Dudek: Czułam ciągły ból [WYWIAD]
- Świat zachwyca się Ewą Pajor. “Najbardziej zabójcza napastniczka”
- Walka o swoje i leczenie depresji psychodelikami. Bramkarka kadry i jej specyficzny świat
- Nina Patalon: „Piłka nożna to najbardziej kobiecy ze sportów”
Fot. Newspix.pl