Reklama

Grzegorz Lato honorowym prezesem PZPN. „Nie chciałem się starać o prezesurę”

Aleksander Rachwał

Opracowanie:Aleksander Rachwał

30 czerwca 2025, 13:22 • 3 min czytania 19 komentarzy

Na trwającym Walnym Zgromadzeniu Delegatów PZPN podjęto decyzję o przyznaniu tytułu honorowego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej dwóm byłym szefom federacji – Grzegorzowi Lacie i Michałowi Listkiewiczowi. Świeżo po wyborze Lato był gościem programu na żywo w WeszłoTV, w którym odniósł się do przyznanego mu wyróżnienia.

Grzegorz Lato honorowym prezesem PZPN. „Nie chciałem się starać o prezesurę”

Wyróżnienie jedno z licznych, specjalnie to do mnie nie dociera czy mam się cieszyć, czy nie. Jest taka moda na dawanie honorowych tytułów, jestem honorowym obywatelem Kutna, Mielca, więc tych wyróżnień jest trochę – ocenił były prezes PZPN.

Reklama

Lato wspomina swoje czasy w PZPN. „Namówili mnie wojewódzcy prezesi”

Grzegorz Lato sterował Polską piłką przez jedną kadencję w latach 2008-2012. Jak sam wspomina, decyzja o nieubieganiu się o reelekcję wynikała z kwestii prywatnych.

– Nie było problemów. Moja żona powiedziała „stop”. Już jako piłkarz byłem rzadkim gościem w domu. W związku z tym nie startowałem i nie starałem się o żadne głosy. Chodziło o rodzinę, żebym w końcu usiadł w domu przed telewizorem – stwierdził były wybitny reprezentant Polski.

Były działacz odsłonił też nieco kulisów wyborów w PZPN.

– Nie chodziło to, czy wygrałbym z Bońkiem czy nie, kwestia jest taka, że już raz go pokonałem. Nawet nie chciałem się wtedy starać o prezesurę. Namówili mnie wojewódzcy prezesi. Była taka, a nie inna polityka, ja byłem jedynym, do którego nie można było się przyczepić. Zbyszek Boniek chyba dostał najmniejszą liczbę głosów, przegrał nawet z Kręciną – opowiada były prezes PZPN. – My już rok przed końcem kadencji podjęliśmy z żoną decyzję, że nie będę dalej walczył o kolejną. Wyjeżdżałem w poniedziałek rano do Warszawy, wracałem w piątek po południu i w poniedziałek znowu wyjeżdżałem. I ona miała rację, bo to też była medialna nagonka – wspomina Lato.

Świeżo upieczony honorowy prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej przyznał, że wybór Cezarego Kuleszy na kolejną kadencję mu odpowiada.

Mam pełne zaufanie do Czarka Kuleszy, znamy się od lat, jeszcze z jego czasów w Jagiellonii. Wiemy, że chcielibyście jako dziennikarze wybrać prezesa, ale wybiera piłkarska rodzina. Trzeba zaakceptować to, co jest, choć jest problem z wynikami pierwszej reprezentacji. U nas wszyscy się znają na piłce, każdy ma swoje zdanie – uważa Lato.

A jak były prezes ocenia brak konkurencji dla urzędującego sternika polskiej piłki?

Były słuchy, że wystartuje ktoś z Poznania, ale to trzeba przekalkulować, czy opłaca się wystartować. To nie jest prosta sprawa, trzeba trochę pojeździć po Polsce. Jak startowałem na prezesa to objechałem Polskę dwa razy wzdłuż i wszerz. O start poprosili mnie wojewódzcy prezesi, bo nie było na mnie haka. Zebrałem wszystkich, musieli się dogadać, kto będzie w zarządzie. Zarząd w dużej mierze decyduje o większości spraw, choć wiadomo, że prezes ma coś do powiedzenia. Co trzeba było przepchnąć, to się przepchnęło. Nie obiecywałem stołków za poparcie, sami się dogadali. Na wiceprezesa zaproponowałem Rudka Bugdoła, co zostało przyjęte – stwierdził Grzegorz Lato.

WIĘCEJ NA WESZŁO O WYBORACH W PZPN:

Fot. Newspix

19 komentarzy

Zainteresowany futbolem od kiedy jako 10-latek wziął wolne w szkole żeby zobaczyć pierwszy w życiu mecz reprezentacji Polski na mistrzostwach świata. Na szczęście później zobaczył też Ronaldo wygrywającego mundial, bo mógłby nie zapałać uczuciem do piłki. Niegdyś kibic ligi hiszpańskiej i angielskiej, dziś miłośnik Ekstraklasy i to takiej z gatunku Stal Mielec – Piast Gliwice w poniedziałkowy wieczór.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama