W świecie futbolu niewiele jest gorszych kontuzji. Jeśli zrywasz więzadło krzyżowe w kolanie, musisz liczyć się nie tylko z długą, nawet roczną przerwą, ale też uszczerbkiem na jakości piłkarskiej czy pewności siebie. Na szczęście mamy dziś mocno rozwiniętą medycynę, a zerwanie ACL-a to tak „popularny” uraz, że proces powrotu w najlepszych klubach jest trochę jak regulaminowy zjazd do boksu – dokładnie wiesz, czego się spodziewać. Szkopuł w tym, że w przypadku Władysława Koczergina ten klub, czyli Raków, musi słono zapłacić. I nie chodzi o składki zdrowotne.

“Klub ACL”. Epidemia, która (z)niszczy futbol
Dopiero zaczęły się letnie przygotowania, a Marek Papszun może już cierpieć na ból głowy w związku ze stratą kluczowego zawodnika. Kto oglądał częstochowian w ostatnich trzech latach, ten wie, ile znaczy pomocnik mający na koncie 133 mecze w ekipie wicemistrza Polski.
Władysław Koczergin a duży problem Rakowa. Co traci wicemistrz Polski?
Koczergin, nie licząc pierwszego roku w Polsce, gdy imponował na przykład strzałami z dystansu i bazował na efekcie świeżości, rzadziej niż inni pomocnicy w lidze bywa piłkarzem efektownym. Ale jest za to niezwykle efektywny w pracy mniej dostrzegalnej dla kibica. Mimo corocznych zmian w drużynie Rakowa i pionie sportowym, które nastąpiły zwłaszcza przy okazji sezonu z Dawidem Szwargą za kierownicą, Ukrainiec nie tracił na znaczeniu. To o czymś świadczy. Zresztą wystarczy spojrzeć na suche liczby:
- 2022/2023 (mistrzostwo Polski): 2979 minut, 12 goli i 4 asysty
- 2023/2024 (Raków grał w LE ze Szwargą): 3611 minut, 8 goli i 4 asysty
- 2024/2025 (wicemistrzostwo): 2748 minut, 5 goli i 5 asyst
Władysław Koczergin w sezonie 24/25 na tle ligi (źródło: StatsBomb)

Mieć środkowego pomocnika, który dopasuje się profilem do ofensywnej lub defensywnej gry, a w dodatku zagwarantuje 10-15 goli i asyst, to naprawdę duża wartość. Ba, był nawet taki moment w 2023 roku, kiedy uznawaliśmy Ukraińca za czołowego zawodnika na swojej pozycji. W naszym rankingu Weszło po sezonie Ekstraklasy 2022/2023 wylądował wtedy tuż za Jesperem Karlstromem i było to miejsce absolutnie zasłużone.
Pod względem najważniejszych liczb Koczergin ostatnio może nie imponował. Ale gdy wgłębimy się w bardziej szczegółowe statystyki, wyjdzie nam, co traci Raków co najmniej do końca 2025 roku. To głównie tzw. deep progressions, open play xG assisted i dribble&carry OBV. Upraszczając fachowe współczynniki, chodzi o zdobywanie terenu na boisku, udział w kreowaniu akcji zespołu i umiejętność transportowania piłki przy nodze. W tych elementach na tle całej Ekstraklasy Koczergin mocno się wyróżnia. A w zwiększaniu szansy na gola poprzez dryblingi i prowadzenie piłki ociera się o wybitność (jak na pomocników w Polsce).
Wyrobiony status i przyszłość Berggrena to kluczowa sprawa w dramacie Koczergina
W tym samym czasie, czyli latem 2022 roku, do Rakowa przyszedł również Gustav Berggren. Przydatność Szweda można rozdzielić na dwa etapy, a pierwszym z nich był okres, gdy oglądał Koczergina przede wszystkim z ławki. Potrafił grać na podobnie wysokiej intensywności, mógł wcielać się tak samo w pomocnika box-to-box. Ale Marek Papszun wolał właśnie Ukraińca oraz innych: Papanikolau czy Ledermana. Hierarchię nieco wywrócił dopiero Dawid Szwarga, czyniąc z Berggrena postać istotną dla środka pola.
Wspominamy o tym dlatego, że kontuzja Koczergina powoduje spore zwarcie w planach na najbliższe miesiące. Nie tylko Rakowa, ale też szwedzkiego pomocnika. Poprzedni sezon, znowu z Papszunem na pokładzie, udowodnił, ile obaj zawodnicy dają razem. Nie twierdzimy, że stworzyli najlepszy duet w linii pomocy w Ekstraklasie, ale jak wyciągasz jednego, tracisz sporo. Gdyby nagle zniknęło dwóch, mówilibyśmy o brawurowym przemeblowaniu. To ważne o tyle, że przecież Szwed szykował się ostatnio do odejścia. Ale wobec kontuzji kolegi z zespołu trudno sobie wyobrazić, żeby Raków na to pozwolił.
Gustav Berggren vs Władysław Koczergin w sezonie 24/25 (źródło: StatsBomb)

Powyższe dane dowodzą, że obaj panowie mogli się fajnie uzupełniać. Berggren też jest ekspansywny w swojej grze, choć bliżej mu do klasycznej „ósemki” niż do „dziesiątki”, w którą z kolei potrafi wcielić się Koczergin. Na najbardziej prestiżowe mecze Rakowa w ostatnich latach, czyli starcia w Lidze Europy, jeden grał niżej, drugi wyżej, a obok najczęściej biegał Papanikolau. No, chyba że trzeba było opcji bardziej ofensywnej. Wówczas Koczergin był cofany, żeby zrobić miejsce dla Nowaka, Cebuli, Yeboaha czy Kittela. Papszun w minionym sezonie podtrzymał ten trend, utrzymując Berggrena jako bardziej defensywnego pomocnika, z Koczergina czyniąc pomocnika-hybrydę. To dawało Rakowowi uniwersalność taktyczną.
Ten model prawie dał Rakowowi mistrzostwo Polski. Obaj piłkarze równie dobrze mogliby zmienić barwy, bo pokazali dużą jakość na boiskach nie tylko Ekstraklasy. O ile jednak Koczergin raczej nigdzie się nie wybierał, wokół Berggrena krążyły w maju dość mocne plotki – o transferze do Niemiec. Szwed spędził w Rakowie już trzy lata i za rok kończy mu się kontrakt. Niech to wybrzmi, jak wielowątkowy jest dramat Koczergina, skoro może się okazać, że w Częstochowie nie zarobią na Szwedzie choćby złotówki, paradoksalnie przez uraz Ukraińca. Klub zapłacił za pomocnika Hacken pół miliona i spokojnie mógłby dzisiaj zacząć licytację od 2 mln euro (wycena Transfermarktu: 3 mln). Teraz jednak staje się to prawie niemożliwe, no chyba że…
Raków może zalepić dziurę, choć nie musi. Wkrótce dowiemy się, jak zareaguje
Raków pójdzie va-banque. To mały prawdopodobny scenariusz, ale nie można go tak całkowicie wykluczyć. To znaczy: w buty Koczergina spróbuje wejść na przykład Karol Struski, ex-pomocnik Arisu kupiony za milion euro. Natomiast Berggren odejdzie, bo biznes transferowy musi się kręcić. Do tego Raków szybko ściągnie innego pomocnika w ramach zastępstwa. Najlepiej już wyskautowanego, może z Ekstraklasy.
Jest to jednak – jak już wspomnieliśmy – opcja obarczona sporym ryzykiem. Nie pamiętamy czołowych zespołów z ostatnich lat, które w tak krótkim okresie dokonywały gruntownej wymiany środka pola. Okej, Raków lubi wytyczać ścieżki dla innych i podejmować niepopularne decyzje transferowe. Ale to co innego niż reakcja na zdarzenie kryzysowe.
Czy mówimy o problemie o podobnej skali do absencji Iviego Lopeza, który też zerwał więzadło krzyżowe w 2023 roku po znakomitym sezonie? Nie do końca. Aczkolwiek to też nie półka Kamila Pestki, który tak samo borykał się z konsekwencjami ciężkiego urazu, ale nie był w gronie najważniejszych zawodników. Co jednak znamienne, Raków znowu traci piłkarza na dużą część sezonu przez komplikacje z kolanem.
Tylko w ciągu dwóch ostatnich lat boisko na gabinety lekarskie w związku z urazem więzadeł zamienili Ivi Lopez, Kamil Pestka, Srdjan Plavsić i teraz Władysław Koczergin. W przypadku Pestki w Częstochowie mogą się bronić, że 26-latek miał „naznaczoną” książeczkę zdrowia jeszcze w Cracovii. Ale później, gdy miał wracać do gry, słyszeliśmy o nieoczekiwanych przeszkodach tak jak przy przeciągającym się powrocie Iviego Lopeza. Oby podobnie nie było z Koczerginem. W innym razie stworzy się narracja, że w Rakowie nie radzą sobie optymalnie z kontuzjami ciężkiego kalibru. Jeszcze za wcześnie, żeby cokolwiek przesądzać i wysyłać sztab medyczny do wymiany, ale zaczyna zapalać się lampka ostrzegawcza.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Znów się zaczyna: Legia chce przełożyć mecz o Superpuchar Polski
- Przyklepane. Były klub wykupi bramkarza od ligowego rywala [NEWS]
- Nowy gracz Pogoni Szczecin ocenił Ekstraklasę. “Poziom rośnie”
Fot. Newspix