Zazwyczaj trenerzy są pamiętani z powodu trofeów, które zdobyli. Stylu gry, który promowali. Generalnie — osiągnięć boiskowych, które budują ich kult. Michał Probierz to jednak przypadek szczególny. Jeśli zapadł komuś w pamięci, to głównie dzięki temu, co wyprawiał poza ławką trenerską.

Dwa lata gadki o odwadze nie przyniosły efektów. Dwadzieścia meczów Michała Probierza w roli selekcjonera reprezentacji Polski i nadal nie wiemy, o co temu człowiekowi chodzi. Mówi jedno, robi drugie, wychodzi trzecie. Nie, żebyśmy się tego nie spodziewali, w końcu przygotowało nas do tego parę sezonów telenoweli z Cracovią.
Śledzenie kariery trenerskiej Michała Probierza przygotowało nas też na to, że jego kadencję w roli selekcjonera zapamiętamy z fajerwerków, które prędzej niż później odpali. Nikt tylko nie zakładał, że puści z dymem cały magazyn z zaopatrzeniem na sylwestra.
Lewandowski rezygnuje z kadry! Wszystkie doniesienia w jednym miejscu
Michał Probierz. Trener znany ze wszystkiego, tylko nie z tego, jak trenuje swoje zespoły
„Pierdolnięcie sobie whisky”, sadzenie drzewka, opowieści o lotnisku, rzucanie fraszkami i gra w golfa. Wymieniając listę rzeczy, z którymi kojarzy się Michał Probierz, nie wspomnimy o jego trenerskich dokonaniach. Gdzieś w tle, pod koniec, ktoś pewnie przypomni, że to facet, który sięgnął po Puchar Polski, nawet dwukrotnie. Fakt, lecz bardzo szybko przykrył to eurowpierdolami najczystszej wody.
Irtysz Pawłodar wyjaśnił Jagiellonię, Malmö FF w parę sekund trafiło Cracovię.
Po latach okazało się, że nawet historyczne wyniki, sukcesy z Jagiellonią, zostały pobite. Debiutujący w zawodzie Adrian Siemieniec w swoim pierwszym pełnym sezonie w Ekstraklasie zdobył z zespołem mistrzostwo Polski w kapitalnym stylu. Potem przekuł to w niesamowite dokonania w Europie. Tymczasem pucharowe przygody Michała Probierza zawsze kończyły się w lipcu.
Poza Malmö — z nimi dostał w trąbę w sierpniu, ale tylko dlatego, że pandemia opóźniła start sezonu.
Nie zamierzamy robić z Michała Probierza kompletnej trenerskiej niedojdy. Ma w gablocie dwa trofea, zdobył dwa medale mistrzostw Polski. To nie takie nic, wielu polskich szkoleniowców może mu tego pozazdrościć. W gruncie rzeczy jednak osiągał wyniki typowe dla ligowego zespołu średniej półki. Nie rozgościł się na stałe w czołówce, jego styl może i jest charakterystyczny, rozpoznawalny, ale nie przynosi mu chluby.

Dośrodkowania były raczej obśmiewane niż wychwalane. Peter Hyballa szydził, że jego DAC Dunajska Streda gra z drużyną koszykarzy. Cracovia Probierza bardziej lubiła mieć piłkę w powietrzu niż przy nodze. Kolejna migawka z europejskich przygód selekcjonera i kolejna niezwiązana z osiągnięciami na boisku. Z pucharowego dwumeczu z DAC możemy pamiętać jeszcze to, że Probierz w swoim stylu obraził się na resztę świata, bo dziennikarze obejrzeli trening zza płotu i podali skład.
Potem oczywiście z DAC odpadł, ale z wymówką w postaci narodowej zdrady, która pokrzyżowała mu plany.
Skaza na karierze. Wszystkie niepowodzenia Probierza w Europie
Trener ligowych średniaków, chałturnik, miłośnik obcokrajowców
Z Cracovii Michała Probierza pamiętamy bardziej z roli wiceprezesa niż trenera. To znaczy z tego, że dostał tam pełnię władzy i ogromne zaufanie, co skończyło się ściąganiem absolutnie przeciętnych obcokrajowców za nieadekwatne do ich umiejętności pieniądze. Probierz przez wszystkie lata budowania zespołu z tak ogromnymi wpływami skonstruował twór, który nie tylko nie gwarantował kibicowi wrażeń wizualnych, lecz też nie osiągał wyników. Tylko raz skończył ligę ze średnią punktów wyższą niż 1,50/mecz.
On sam chciałby być twarzą dawania szansy młodym piłkarzom. Potrafi przypisać sobie odkrycie każdego, niedawno chwalił się nawet, że Oskar Repka wylądował u niego na testach, gdy wracał do Polski. Nic się z tym nie wiązało, ale wiadomo — on wiedział. Nawet na tym polu jednak poległ. Zamiast z debiutem Przemysława Frankowskiego czy Karola Świderskiego, kojarzy się ze „Starym Słowakiem”, synonimem przeciętnego obcokrajowca, który u niego występował.
“To trener na trudne czasy”, “chciał mnie zniszczyć”. Ciemna i jasna strona Michała Probierza
Probierz miał ponad dwadzieścia sezonów w profesjonalnej piłce, na najwyższym poziomie, żeby oczarować wszystkich projektami, które stworzył. Cracovia spadła mu z nieba, długi pobyt tam odkleił od niego łatkę trenera jednego klubu i chałturnika, który łapie robotę za robotą, byle utrzymać się na karuzeli. Tak przecież było po pierwszym epizodzie w Białymstoku, kiedy w dwa sezony obskoczył ŁKS, Aris Saloniki, Wisłę Kraków i GKS Bełchatów.
Gen dał o sobie jednak znać raz jeszcze, gdy został trenerem Bruk-Bet Termaliki Nieciecza, jednak pokłócił się z ludźmi zarządzającymi klubem i po dobie rzucił papierami. Ponownie więc nie zapisał się w pamięci trenowaniem, lecz pobocznym wątkiem, kolejną szopką, z nim w roli głównej.
Europa poznała Probierza poprzez garnitur, nie grę reprezentacji
Nie inaczej było przecież w reprezentacji Polski. Michał Probierz bardzo chciał, żebyśmy kupili, że jego kadra gra ofensywny i odważny futbol. Może i ktoś nabrałby się na test oka połączony z kłamstwem powtórzonym tysiąc razy, lecz wielkim nieszczęściem Probierza okazało się to, że ofensywę i odwagę w futbolu da się zmierzyć. Ludzie więc zmierzyli i Probierza faktycznie zapamiętali ze stylu, lecz w odniesieniu do mody i garniturów, które nosił na mistrzostwach Europy.
Podczas gdy inne zespoły potrafiły sprawić niespodziankę, zaskoczyć świat, pokazać faktycznie ciekawy i odważny futbol, naszym największym powodem do dumy został dobrze ubrany trener. Jak zwykle: wątek poboczny, nic pozytywnego związanego z tym, jak jego zespół grał w piłkę.
Trela: Lewy selekcjoner. Ostatnia (?) przysługa Roberta Lewandowskiego
Zresztą — takich mniej lub bardziej błahych sytuacji pozaboiskowych w kadrze było więcej. Michał Probierz oryginalny bywał tylko wtedy. Powołania ogłaszał po nocach, listę na Euro zaprezentował na polu golfowym. Trenerzy lubią przenosić presję z zespołu na siebie poprzez różne sztuczki, ale w przypadku Probierza nie wyglądało to jak zdejmowanie presji, lecz jak konieczność bycia w centrum uwagi, budzenia kontrowersji, niepohamowana chęć do pójścia w zwarcie w każdej możliwej sytuacji.
Cechował się tym od zawsze, nie chodzi tylko o kontakty z mediami. Michał Trela przytomnie przypomina, że odebranie Robertowi Lewandowskiemu opaski kapitańskiej to dla selekcjonera nie jest pierwszyzna. Kapitanów obalał w Cracovii, w szatni Wisły Kraków wpadł w konflikt z Arkadiuszem Głowackim i Radosławem Sobolewskim. Wojenki Probierza może nie były tak efektowne i głośne jak Goncalo Feio, ale ma ich na koncie równie wiele, o ile nawet nie więcej.
Świat właśnie usłyszał o Michale Probierzu. Jak zwykle nie dzięki temu, co jego zespół zrobił na boisku
Niezależnie od tego, co jeszcze osiągnie z kadrą Michał Probierz, na zawsze zapamiętamy go jako człowieka, który zakończył reprezentacyjną karierę Robertowi Lewandowskiemu. Tej łatki nie oderwie, nie wymaże. W ten sposób świat o nim usłyszał — gdy kolejni dziennikarze cytowali słowa najlepszego polskiego piłkarza w historii. „Nie zagram w kadrze, dopóki jest w niej Michał Probierz”.
Strona Probierza na Wikipedii zyska trochę wyświetleń, więc selekcjoner może żałować, że nie ma na niej wielu powodów do chwały.

Znów zwyciężył gen destrukcji trenera. Owszem, Lewandowski postąpił trochę zbyt pochopnie, choć — patrząc na reakcje — i tak mniej osób oburzyło się tym, że stawia całą kadrę niżej od trenera, rozumiejąc jednak, że stawia ją niżej od akurat takiego trenera. Możliwe zresztą, że Probierz nie zakładał takiej eskalacji i nie przewidział tego w swojej strategii. Że dzwoniąc do Lewandowskiego w niedzielny wieczór, żeby przekazać mu to, czego nie miał odwagi zrobić na starcie zgrupowania, albo potem, gdy spotkali się na żywo, myślał, że zdetronizowany kapitan owszem, obrazi się, lecz tylko na niego.
Kulisy konfliktu Lewandowski – Probierz. Otwarta wojna już w marcu
Całkiem prawdopodobne, że Probierz nie kalkulował idąc all in, że nie snuł scenariusza zwycięstwa z Finlandią, po którym środowisko powie: brawo trener. To nie w stylu Probierza, on idzie na żywioł, woli rozpętać burzę na dwa dni przed kluczowym meczem, konsekwencje zawsze dopadają go potem. Nawiązując do tytułu: kłótnik, paliwoda, któremu uroiło się zostać pańskim zięciem.
O rosnącym konflikcie pomiędzy selekcjonerem i Robertem Lewandowskim pisaliśmy jeszcze przed zgrupowaniem, lecz z czasem spływają kolejne szczegóły. Takie, jak to, że w marcu kapitan obsztorcował trenera i jego sztab za jakość pracy. Wystarczy spojrzeć na nazwiska współpracowników selekcjonera, żeby absolutnie nie dziwić się takiej reakcji. Znów, gdy przychodzi do futbolu, Probierz wyróżnia się tylko negatywnie.
Selekcjoner Michał Probierz na zawsze będzie już Frankiem Dolasem, który rozpętał drugą wojnę światową. Skoro tak lubi fraszki, to zacytujmy mu jedną, którą przypomniał jeden z twitterowiczów.
„Niejeden pojmie na własnym pogrzebie, że kąsał innych – a zjadł sam siebie”.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI NA WESZŁO:
- Lewandowski ma dość. Nic dziwnego, zmarnowaliśmy jego karierę
- Apel Kowala: Dymisja selekcjonera!
- Listkiewicz o zachowaniu Lewandowskiego: „Skandal. I to niewyobrażalny”
- Albo Probierz, albo Lewandowski. Selekcjoner pokazał, kto jest szefem [KOMENTARZ]
SZYMON JANCZYK
fot. FotoPyK