Nasza młodzieżówka za moment rozpocznie zmagania na mistrzostwach Europy. W Woli Chorzelowskiej, gdzie reprezentacja Polski przygotowuje się do turnieju, który odbędzie się na Słowacji, spotkaliśmy się z Adamem Majewskim, selekcjonerem drużyny narodowej do lat 21. Trener wyjaśnił nam wybory kadrowe, opowiedział o procesie selekcji, formie poszczególnych zawodników oraz nadziejach związanych turniejem. Czego się spodziewać po Polakach?

Jak nastrój przed najważniejszą imprezą w życiu?
Mam nadzieję, że jeszcze ważniejsze przede mną, ale na ten moment faktycznie najważniejszą, najbardziej sympatyczną. Spełnienie marzeń, bo mówimy o reprezentacji Polski, w której sam kiedyś występowałem jako zawodnik. Samopoczucie jest bardzo dobre. Moje, drużyny, sztabu. Robimy wszystko, żeby optymalnie przygotować się do turnieju.
To ciężkie wyzwanie? Przygotowania, proces selekcyjny?
O przygotowaniach opowiem za tydzień, gdy dowiemy się, jaki będzie ich efekt. To specyficzne rozgrywki, mamy trzy mecze w tydzień, zawodnicy przyjeżdżają na różnym etapie. Ktoś kończył sezon wcześniej, ktoś grał do ostatniego momentu. Trzeba to zoptymalizować, ale to przyjemny problem.
Jest pan zadowolony z tego, w jakiej sytuacji zawodnicy przyjechali na zgrupowanie? Ile minut w sezonie zagrali?
Żaden trener nie będzie zadowolony, bo nigdy się nie zdarza, żeby wszyscy zawodnicy byli podstawowymi piłkarzami swoich zespołów. Jest konkurencja — większa, mniejsza. W trakcie eliminacji mierzyliśmy się z tym, że wielu zawodników nie grało. Druga runda była lepsza, był postęp, ale niektórzy zamienili się miejscami.
Ma pan zaufanie do tych, którzy grali mniej. Najwięcej mówi się o Arkadiuszu Pyrce.
Mam, bo ci zawodnicy wywalczyli awans. Nie mówimy o jednym meczu, lecz o całych eliminacjach. Na tej podstawie są oceniani. Jedni grali lepiej, inni gorzej, akurat Arek Pyrka cały czas grał na równym, dobrym poziomie. Miał specyficzną sytuację w klubie, ale dochodzi do tego aspekt konkurencji. Gdyby pojawili się lepsi zawodnicy, to byśmy się nad nimi zastanawiali. Takich za bardzo nie było widać. Powtarzalność i zaufanie są ważne, dlatego niektórzy spośród tych, którzy grali mniej, znaleźli się w kadrze na Euro. Mają potencjał, wiemy, czego się po nich spodziewać.

Adam Majewski podczas media day reprezentacji Polski U-21
Konkurencja była na środku obrony. Dlaczego na mistrzostwa Europy nie jedzie Jan Ziółkowski?
Zastanawiałem się nad tym do samego końca, rozmawiałem z Jankiem i innymi zawodnikami, którzy byli blisko — Janem Faberskim, Marcelem Krajewskim. Mamy wewnętrzną listę rezerwowych, bo w przypadku kontuzji można wymienić jednego zawodnika i jednego bramkarza. Postawiliśmy na sprawdzonych ludzi, bo trzeba oddzielić obserwację meczów ligowych od obserwacji meczów reprezentacyjnych. Niektórzy zawodnicy w klubie grali raz lepiej, raz gorzej, ale w reprezentacji grali dobrze. Naszym najważniejszym sprawdzianem było zgrupowanie w Turcji, gdzie zagraliśmy z dwoma zespołami, które są na mistrzostwach Europy — Danią i Ukrainą. Tam wszyscy zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. Nie chcieliśmy ryzykować, wprowadzać nowych ogniw, żeby skrócić czas przygotowań i nauki naszego sposobu gry, bo w klubach gra się w różnych ustawieniach.
Nie chcieliście nawet jeśli wiosna była wyjątkowo udana?
Patrzyliśmy globalnie pod względem jesieni, wiosny, predyspozycji do występów w reprezentacji Polski. Jana Ziółkowskiego oglądałem w meczu kadry U-20 z Anglią. Ocenialiśmy wszystkie aspekty przed podjęciem ostatecznej decyzji.
Najlepszy młody stoper w Polsce. Czy Jan Ziółkowski zrobi karierę?
Bright Ede — nie kusiło? Ostatnio sporo się o nim mówi.
Bardzo dużo się mówi, może być bardzo drogim zawodnikiem, ale to nie jest tak, że jak ktoś zagra dwa, trzy mecze na poziomie Ekstraklasy, to będziemy go powoływać do reprezentacji Polski. Powtarzalność i nawyki mają kluczowe znaczenie, bo na zgrupowaniu nie ma na to zbyt wiele czasu. Nie chodzi o sentyment, lecz o znajomość pewnych rzeczy. Bright był obserwowany, lista obserwowanych zawodników była zresztą bardzo duża. Część tych piłkarzy będzie stanowiła o sile następnej młodzieżówki. U nas, jak się prześledzi całą naszą drogę od eliminacji do Euro, i tak zostało sprawdzonych wielu młodszych zawodników.
Wspomniał pan o Janie Faberskim, który uchodzi za niedocenianego piłkarza na poziomie polskich młodzieżówek.
Mogę mówić tylko o swojej drużynie. Jan Faberski był podstawowym zawodnikiem zespołu U-19, co kolidowało z naszymi planami. Gdyby nie to, znalazłby się u nas znacznie wcześniej, ale wiadomo, że każda młodzieżowa reprezentacja poza szkoleniem piłkarzy dla pierwszej drużyny, gra na swój wynik, chce rywalizować z najlepszymi, żeby się rozwijać. W przypadku Michała Gurgula, Jana Faberskiego i kilku innych młodych zawodników, to nam kolidowało. Faberski w niedalekiej przyszłości będzie stanowił o sile młodzieżówki, może nawet pierwszej reprezentacji, jeśli zachowa chłodną głowę i nie dozna jakichś urazów. To dobry piłkarz, obserwowany, ale postawiliśmy na innych także pod kątem predyspozycji i tego, z kim będziemy się mierzyć.

Adam Majewski przed meczem Polska – Bułgaria
Na jakim poziomie funkcjonuje Faberski w piłce klubowej? Oglądał go pan, wie, jak wygląda Jong Ajax.
Obserwowałem mecze drugiej ligi holenderskiej, Jan był u nas na zgrupowaniu w Hiszpanii, był wtedy chory, ale zagrał bardzo dobre trzydzieści minut. To pokazało, że ma bardzo duży potencjał. Jeszcze pracując w piłce klubowej, interesowałem się zawodnikami z tego poziomu, więc wiem, że druga liga holenderska jest bardzo trudna. Sytuacja Jong Ajax jest specyficzna, bo grają tam bardzo młodzi chłopcy, dlatego zespół zajął siedemnaste miejsce, ale z ligi nikt nie spada. Tam są rotacje z meczu na mecz, żeby za bardzo tych chłopaków nie przeciążyć, bo to bardzo ciężki poligon doświadczalny. Jan Faberski wyglądał naprawdę dobrze. Całe życie był kojarzony z filigranowym zawodnikiem o słabszych warunkach fizycznych. Teraz to się zmieniło. Z tego, co wiem, pojedzie na obóz przygotowawczy z pierwszym zespołem Ajaksu.
Miś ma już głowę na karku. Jan Faberski coraz bliżej gry w Ajaksie
W ostatecznej kadrze na Euro Szymona Włodarczyka zastąpił Wiktor Bogacz. Dlaczego?
Szkoda, że były tylko trzy dni na podjęcie decyzji, bo gdyby rywalizacja mogła potrwać trochę dłużej, byłoby jeszcze lepiej, optymalnie. Szymona znamy bardzo dobrze, był na praktycznie każdym zgrupowaniu. Wiktor dwa czy trzy razy miał być powołany, ale odnawiał mu się uraz. Oglądałem spotkania MLS, wyglądali podobnie i na końcu postawiliśmy na zawodnika, który jest w rytmie meczowym, bo ten aspekt będzie miał duże znaczenie na mistrzostwach Europy. To zawodnik z rocznika 2004, który będzie miał okazję być częścią kolejnej młodzieżówki. Dziś jeszcze nieznany, ale nieprzypadkowo ktoś za niego zapłacił takie pieniądze. To piłkarz nieobliczalny, o bardzo dużych predyspozycjach motorycznych, które chcielibyśmy wykorzystać.
Patrzył pan na to, co może dać drużynie w tych trzech meczach? To silny napastnik, bardzo intensywny.
Przede wszystkim na to patrzyłem. Najpierw patrzymy na aspekt sportowy, potem na predyspozycje, następnie na funkcjonowanie w grupie, charakter czy podejście. To silny napastnik, ale przy okazji bardzo szybki. Mam nadzieję, że Wiktor to wykorzysta i sprawi nam przyjemną niespodziankę.
Wybitna jednostka. Jak Amerykanie kupili Polaka z 1. ligi za 2 miliony euro
Jaki jest sekret tego, żeby skrócić dystans między nami i naszymi rywalami pod kątem intensywności taktycznej czy motorycznej?
Jakby to wszyscy wiedzieli, to nie padałyby takie pytania. Temat rzeka, nie ma na to reguły. Najłatwiej powiedzieć, że trzeba mocniej i intensywniej trenować, żeby się dostosować do innych. Tak jest, ale trzeba mieć do tego stworzone warunki treningowe, budżetowe, wybierać z najlepszych, mieć jak największą konkurencję i móc sobie na to pozwolić. Niestety w polskich warunkach często jest tak, że niektórzy muszą grać, bo konkurencji brakuje. Możliwości budżetowe, żeby kadra była równorzędna, warunki treningowe, koncepcja długofalowa klubu, pomysł na trenera i realizacja tego pomysłu oraz wytrzymanie presji — taki jest klucz.
Na Euro zamierzamy się desperacko bronić?
Boisko zweryfikuje, mówić mogę wszystko. Jestem optymistą, ale realistycznym. Już w eliminacjach staraliśmy się nie dostosowywać do przeciwnika. Były mecze, w których świadomie się wycofywaliśmy, ale była to obrona zorganizowana, a nie rozpaczliwa. Na mistrzostwach poprzeczka wisi wyżej, drużyny są coraz lepsze. Chcemy patrzeć na siebie na tyle, na ile będziemy mogli, a potem na rywala, żeby wykorzystać jego słabości.

Adam Majewski podczas treningu kadry U-21 w Woli Chorzelowskiej
Który rywal najmocniej pana zaciekawił?
Nie podchodziłem do tego w ten sposób, tylko zadaniowo, bo z każdym musimy się zmierzyć. Na papierze najmocniejsza jest Francja, potem Portugalia, Gruzja i Polska. Patrząc na to, co się działo w ostatnich latach, jesteśmy na szarym końcu. Z jednej strony to dobrze, bo nie mamy presji i jedziemy po to, żeby się sprawdzić. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony na boisku, żeby nie skończyło się tylko na słowach w szatni. Żeby nie być rozczarowanym. Podejście zawodników, ich świadomość, są na wysokim poziomie. Mam nadzieję, że z Gruzją to potwierdzimy.
Gruzini chowają jakiegoś nowego Kwaracchelię?
Są dobrym zespołem. Ich reprezentacja to nie przypadek — pierwsza i młodzieżowa. Na poprzednich mistrzostwach młodzieżówka wyszła z grupy jako gospodarz. Gruzja się rozwija, trafiło się odpowiednie pokolenie i drugi raz z rzędu jest na turnieju. My jedziemy na niego pierwszy raz od kilku lat, żeby zdobywać doświadczenie. Nie mamy z tym problemu i nie mamy kompleksów, po prostu podchodzimy z pokorą.
Polski skaut oglądał gruzińską młodzieżówkę. „Byłem zaskoczony, że taki kraj ma takich piłkarzy”
Co poza doświadczeniem pana zadowoli?
Jak najlepszy wynik sportowy, bo na końcu oprócz tego, żeby mieć — daj Boże — swój styl, wytrzymać mentalnie, liczy się wynik, bo to mistrzostwa. Wrażenia artystyczne są fajne, ale jedzie się na nie po to, żeby zająć jak najwyższe miejsce.
WIĘCEJ O MŁODZIEŻOWEJ REPREZENTACJI POLSKI NA WESZŁO:
- Bóg, skrzypce i wartości. Historia Sławomira Abramowicza
- Bejger: Nie wyczytano mnie na treningu. To był znak, że czas odejść ze Śląska
- Cukrzyca, śmierć ojca i mentalność lidera. Czy Patryk Peda to przyszłość reprezentacji Polski?
- „Odpłynął, dostał burę”. Jak Mariusz Fornalczyk został czołowym skrzydłowym ligi
- Rakoczy: Probierz dobrze poukładał kadrę. Chciał, żebyśmy ryzykowali [WYWIAD]
- Bulterier bez twarzy Gattuso. Mateusz Kowalczyk w reprezentacji Polski
- Ile Antoni Kozubal da kadrze? „Jest jak Lobotka, świetnie może się dogadać z Zielińskim”
ROZMAWIAŁ SZYMON JANCZYK
fot. Newspix