Ekstraklasa ma to do siebie, że na co dzień nie zauważamy w niej takich rzeczy. A teraz, kiedy sezon już za nami, możemy docenić, że w całej stawce udało się uzbierać kilku naprawdę klasowych prawych obrońców, o których śmiało możemy powiedzieć, że są po prostu dobrymi piłkarzami. Nikt nie wcisnął się do naszego rankingu z braku laku, obecność każdego zawodnika w czołowej dziesiątce jest jak najbardziej uzasadniona. I nie było tak, że któryś z nich mógłby się jakoś specjalnie obawiać, że zostanie wygryziony. Ba! Nie zmieściliśmy tu ubiegłorocznego lidera listy, głównie dlatego, że stracił pół sezonu.
![Prawa obrona ma się naprawdę dobrze [RANKING]](https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/width=1920,quality=85,format=avif/2025/05/2c937d69-2ba7-41be-87bb-d8d2fc6da57f.jpg)
O kryteriach i subiektywnym podejściu za chwilę. Na początek wielkie brawa dla Joela Pereiry, który rozgrywki kończy z mistrzostwem Polski i tytułem jednego z największych kozaków tego sezonu. Grał po prostu doskonale, zanotował siedem asyst, sam strzelił dwa gole. Dostosował się bez problemu do dobrej formy całej ekipy Kolejorza i znalazł uznanie w oczach wszystkich. Nie udawajcie nawet, że w waszych nie – któż inny miałby wygrać w całym zestawieniu najlepszych prawych obrońców sezonu? My nawet przez chwilę nie kwestionowaliśmy w redakcji jego pozycji numer jeden w rankingu prawych obrońców – należała mu się ona jak psu buda, był zwyczajnie najlepszy w swojej kategorii, kropka. A to, że był krótki moment zastanowienia w sztabie szkoleniowym Lecha, czy aby Portugalczyk nie powinien przegrać rywalizacji z kolegą z zespołu…
To też zauważyliśmy, też doceniliśmy i też braliśmy pod uwagę, sami się przekonacie. W ogóle dużo rzeczy braliśmy pod uwagę i mimo wszystko zestawienie trochę się różni od tego ubiegłorocznego.
Joel Pereira w listopadzie: Zostaję w Lechu Poznań, ponieważ chcę walczyć o tytuły [WYWIAD]
Ranking Weszło – najlepsi prawi obrońcy Ekstraklasy w sezonie 2024/25
Sami wiecie, że boczni obrońcy są naprawdę różni. Tu tak naprawdę rozważa się klasycznych prawych obrońców, ale i ofensywnie usposobionych wahadłowych. I Jana Grzesika, którego rok temu z czystym sumieniem kwalifikowaliśmy na tę pozycję (i uplasował się poza czołową dziesiątką), a teraz nie wiadomo nawet, gdzie go upchnąć, żeby nie robić z logiki pani lekkich obyczajów. Najłatwiej byłoby wybrać go „Grzesikiem sezonu” i wtedy wszyscy zadowoleni – kibice, czytelnicy, sam Grzesik i my też, bo jeden problem z głowy.
Piłkarz Radomiaka pół sezonu zagrał jako skrzydłowy. Drugie pół jako boczny obrońca. Mniej więcej w ten sposób rozkłada akcenty Hudl StatsBomb i choć próbowaliśmy podeprzeć się jakoś statystykami, liczyliśmy, że one faktycznie uzasadnią obecność Grzesika w gronie prawych obrońców, to nie – nie może być za łatwo, a chłopa trzeba gdzieś przydzielić. Ostatecznie uznaliśmy, że można spokojnie uznać, że piłkarz Radomiaka jeszcze skrzydłowym nie jest, choć bardzo się stara.

Jan Grzesik gra naprawdę wysoko. Za rok pewnie znowu będziemy mieli w redakcji spore wątpliwości, gdzie go przydzielić… (źródło: Hudl StatsBomb)
Bez względu na to, w jakim miejscu na boisku widzielibyśmy Grzesika, ma on za sobą bardzo dobry sezon, w którym miał też zresztą bardzo duży wpływ na grę Radomiaka. Liczby nie kłamią – pięć goli, siedem asyst, ogromny wkład w wygrane z Pogonią czy Śląskiem. W tym drugim przypadku nawet dublet, ale wtedy właśnie grał Grzesik na skrzydle, bardzo, bardzo daleko od własnej bramki. Najwyżej oceniliśmy go jednak za mecz dziewiątej kolejki, starcie z Koroną. Dwie asysty, wielki udział w efektownej wygranej 4:0, kapitalny mecz. Generalnie Grzesik zasłużył sobie na miejsce tuż za plecami Pereiry, choć porównywanie jego gry z występami trzeciego w zestawieniu Linusa Wahlqvista to, uwierzcie, zadanie karkołomne.
Mocna paka w czołowej piątce. Naprawdę mocna
Jeśli zapytacie losowego trenera w Ekstraklasie, czy chciałby u siebie w kadrze Linusa Wahlqvista, pewnie nie za długo będzie się zastanawiał nad odpowiedzią. Wysoki, stały poziom to na tej pozycji często gwarancja sukcesu. Zerkamy sobie na oceny, które wystawiliśmy Szwedowi na przestrzeni całego sezonu i w naszym roboczym arkuszu rzuca się w oczy przede wszystkim całe mrowie „piątek” i „szóstek”. Dowód na solidną robotę i bycie po prostu bardzo pewnym punktem drużyny.
W całym sezonie Wahlqvist dorobił się tylko jednej „dwójki” – za niedawny mecz z Radomiakiem, w którym cały zespół Portowców spisał się co najwyżej kiepsko. To jednak tylko jeden taki drobiazg, maleńka rysa na niemal nieskazitelnym wizerunku prawego obrońcy Pogoni. Chłop utrzymuje sezon po sezonie miejsce na pudle, jako jedyny. Dobra robota!
Nie znaczy to jednak, że plasujący się tuż za jego plecami Paweł Wszołek nie jest maszyną. Oj nie… Ten to naprawdę potrafi znaczyć dla swojego zespołu bardzo wiele. W tym sezonie zawodnik Legii pokazał po raz kolejny, że jest jednym z czołowych graczy w lidze i to nawet pomimo gorszej dyspozycji całego zespołu. Nie mogliśmy nie brać pod uwagę faktu, że chłop rozegrał w sumie 49 spotkań we wszystkich rozgrywkach, nawet jeśli wystawiamy tylko oceny za występy w Ekstraklasie. To gdzieś siedzi z tyłu głowy i jest jasne, że musi budzić uznanie. Mimo sporych obciążeń Wszołek wypadł tylko z czterech ligowych spotkań i w większości swoich meczów dowoził.

Piąteczka z trenerem Feio. To se ne vrati
Zdarzały mu się może wahania formy, ale nie chodzi o to, żeby gorsi piłkarze tłumnie meldowali się nad lepszymi w rankingu najlepszych piłkarzy, nie? A Paweł Wszołek to po prostu dobry piłkarz, w czołówce łapać się musi.
Ranking polskich prawych obrońców. Wszołek wysoko! [SPRAWDŹ]
Witamy pana, panie Wasielewski!
Dzień dobry w świecie, w którym boczny obrońca beniaminka zasługuje na miejsce w czołowej piątce na swojej pozycji. Za Marcinem Wasielewskim naprawdę udane miesiące i wielkim grzechem byłoby umieszczenie go gdzieś niżej. Ta nominacja dla świeżaka nie jest też efektem dobrej gry całej drużyny z Katowic. Choć może pośrednio…
Bez mocnej GieKSy nie byłoby pewnie mocnego Wasielewskiego, ale nikt nie jest w stanie udowodnić, że skonstruowanie tej tezy w drugą stronę będzie dalekie od prawdy. Prawy obrońca zakończył u nas sezon z najwyższą średnią not w całej linii defensywnej katowiczan. Gdyby spojrzeć na całą drużynę – tylko Oskar Repka jest od niego wyraźnie lepszy. Wasielewski zdał też test oka, który jednoznacznie zdradzał kilka faktów na jego temat:
- jest w naprawdę dobrej formie,
- raczej nie nawala, a przynajmniej nie tylko on,
- to solidny piłkarz,
- no i nie boi się się grać ofensywnie, co często skutkuje problemami w obronie, ale i bardzo dobrymi statystykami z przodu (dwa gole, sześć asyst).

Marcin Wasielewski ma za sobą bardzo udany sezon. Na miejsce w czołowej piątce naprawdę sobie zapracował
Beniaminkowie na schwał. GieKSa i Motor najlepsze od 14 lat [CZYTAJ WIĘCEJ]
Czołówka trzyma się mocno, ale dalej nie jest dużo gorzej
Drugą część naszego rankingu otwiera obrońca Rakowa Częstochowa. Sam fakt, że mówimy o drużynie, która straciła najmniej goli już powinien działać na korzyść Frana Tudora, ale jego gra na przestrzeni całego sezonu niezbyt nas przekonywała. A na pewno nie na tyle, by Chorwat wyprzedził któregokolwiek z piłkarzy plasujących się wyżej. Na korzyść zawodnika Medalików działała bez wątpienia wysoka średnia not wystawianych przez nas na przestrzeni całego sezonu i spory udział w grze wicemistrzów Polski, którzy bez niego wyszli na boisko tylko cztery razy. Na niekorzyść… też się trochę tego znajdzie, a nawet nie trzeba szukać zbyt daleko. Czerwona kartka w meczu z Jagiellonią mogła pozbawić ekipę spod Jasnej Góry mistrzostwa Polski, to ten wybryk o największym ciężarze gatunkowym.
Raków zagrał z Jagiellonią w siatkówkę. Przegrał mecz i… tytuł? [RELACJA]
Biorąc pod uwagę, jak mocna jest cała stawka, byliśmy nawet bliscy umieszczenia Tudora jeszcze niżej i jesteśmy niemal pewni, że spokojnie byśmy taką decyzję obronili. A to dlatego, że za jego plecami plasują się Otar Kakabadze i Rasmus Carstensen. Pierwszy – uznana w Ekstraklasie firma i zawodnik, który zwykle nie schodzi poniżej pewnego poziomu. W tym sezonie też nie zszedł i grał naprawdę bardzo dobrze, trudno się tak naprawdę czepiać Gruzina za cokolwiek. Szczególnie jeśli przyjmiemy, że gra Cracovii była w tym sezonie obarczona pewnym ryzykiem i Kroczek uznawał raczej, że póki strzela się gole, to można też ich sporo tracić.

Otar Kakabadze miejsce siódme może dostawać w naszym rankingu z urzędu
Drugi – tu by można było długo opowiadać. Spokojnie dało się ułożyć ranking prawych obrońców, w którym Joel Pereira i Rasmus Carstensen okupują dwa pierwsze miejsca. Duńczyk przyszedł do Poznania zimą, ale nie przeszkodziło mu to w udowodnieniu, że jest świetnym piłkarzem. Oglądasz go na boisku i widzisz jakość. Cud, miód i orzeszki. Piłkarz Lecha jest w rankingu tak nisko chyba tylko z jednego powodu.
Za mało go było w tym sezonie. Ledwie piętnaście występów, z czego trzy w niewielkim wymiarze czasowym. Takich piłkarzy chcemy oglądać i tacy piłkarze powinni trafiać do Ekstraklasy, ale dajcie nam ich więcej. To proste, naprawdę.
Wojtuszek do zadań specjalnych, Zwoźny do zadań zwykłych
Jeśli zapytacie nas, na jakiej pozycji może grać Norbert Wojtuszek, odpowiemy krótko:
Tak.
Piłkarz Jagiellonii jest tak wszechstronny, że Adrian Siemieniec, a wcześniej trener Urban, mogą go spokojnie rzucać po boisku a on i tak się obroni. Dla Górnika Wojtuszek zagrał w tym sezonie jako skrzydłowy. Bo mógł, bo czemu nie. Potem pełnił rolę prawego obrońcy, choć poprzedni sezon spędził w Tychach głównie jako defensywny pomocnik. W Białymstoku miał więc łatać dziurę po Michale Sacku i… podołał. Wszedł w buty jednego z lepszych prawych obrońców w ekstraklasowej stawce, gościa, który też by się tu znalazł – i plasowałby się wysoko – gdyby tylko nie stracił połowy sezonu przez uraz. Nie da się wobec tego sezonu Wojtuszka przejść obojętnie, chłop wykonał kawał dobrej roboty, musiał się tu znaleźć.
Tak samo zresztą jak Hubert Zwoźny. Możecie pomyśleć, że piłkarz Korony trafia do tego zestawienia dlatego, że ktoś musiał zamknąć dziesiątkę i macie rację, ale tylko w części. Druga strona medalu jest taka, że 21-latek w Ekstraklasie nie istniał. Nic, zero, nie ma chłopa. Ten sezon zaczął jednak jako piłkarz pierwszego składu kielczan i choć w końcówce miał trochę problemów z łapaniem się do wyjściowej jedenastki, to i tak uznać należy, że się obronił. Ma końskie zdrowie, na boisku sporo pracuje, kiedy trzeba – jest, tak po prostu. Nie gra może na najbardziej ekscytującej pozycji, ale może właśnie dlatego należy doceniać u niego zwyczajnie dobrą grę. Nie strzelił gola, nie zanotował asysty, a i tak dwukrotnie załapał się do ekipy największych kozaków kolejki. Coś w sobie ma, w sam raz na zmieszczenie się w rankingu, który ulepiliśmy następująco:

Ranking Weszło, czyli najlepsi piłkarze Ekstraklasy w sezonie 2024/25:
ANTONI FIGLEWICZ
Fot. Newspix