Reklama

Pereira i Tudor przegranymi po prawej stronie defensywy, wypadli z podium

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

01 czerwca 2024, 14:30 • 5 min czytania 26 komentarzy

Bieda. Bieda wśród prawych obrońców/wahadłowych w Ekstraklasie. Z wyjątkiem Pawła Wszołka z rundy jesiennej, nie było w tym sezonie zawodnika na tej pozycji, który ewidentnie wyróżniałby się na tle całej ligi. Kilku dotychczasowych kozaków miało słabszy okres i w efekcie nawet samo sporządzenie listy dziesięciu nazwisk stanowiło problem.

Pereira i Tudor przegranymi po prawej stronie defensywy, wypadli z podium

Poza tymi, których wyróżniliśmy, w jakikolwiek sposób braliśmy pod uwagę jeszcze tylko Jana Grzesika i Martina Konczkowskiego. Pierwszy jednak w barwach Radomiaka obniżył loty względem tego, co pokazywał w Warcie Poznań. Drugi natomiast miał mocną pozycję w Śląsku do 11. kolejki, później był już ciągle rotowany i do końca sezonu jeszcze raptem dwa razy rozegrał 90 minut. Jacek Magiera na jego pozycji żonglował nazwiskami, wystawiając Patryka Janasika, Tommaso Guercio czy Łukasza Bejgera. A nawet wtedy, gdy Konczkowski grał regularnie, przeważnie był co najwyżej poprawny.

Ranking otwiera Michal Sacek. O nie! Kolejny obrońca Jagiellonii na pierwszym miejscu, a przecież straciła ona więcej goli niż dziewięć innych zespołów w Ekstraklasie… Znów jednak wracamy do tego, że defensywa „Jagi” przy niezwykle odważnym stylu gry, jaki zaszczepił drużynie Adrian Siemieniec, w większości przypadków i tak funkcjonowała bardzo dobrze. Sacek w ofensywie jest znacznie mniej widoczny niż Bartłomiej Wdowik (choć w drugiej części sezonu wyraźnie nabrał pewności siebie w wypadach do przodu), w wyprowadzaniu piłki nie daje tyle, co Dieguez, ale zapewnia niezbędną równowagę. Ma najwięcej odbiorów spośród wszystkich zawodników bez podziału na pozycje (66), jest drugi po Romanie Jakubie wśród obrońców w liczbie stoczonych pojedynków (317) i pierwszy wśród obrońców jeśli chodzi o pojedynki wygrane (199).

Ranking – najlepsi prawi obrońcy/wahadłowi Ekstraklasy 2023/2024

Adrian Siemieniec sezon na prawej obronie zaczął Dominikiem Marczukiem, w dwóch następnych meczach wystawił na niej Pawła Olszewskiego, ale dopiero przesunięcie Czecha ze środka pola na prawą stronę defensywy sprawiło, że dostał to, czego chciał. Od tamtej pory Sacek stał się absolutnym pewniakiem w składzie i praktycznie nie schodził z boiska. Pauzować musiał w Zabrzu za żółte kartki i wtedy bez powodzenia zastępował go Dusan Stojinović. Nie ukrywamy: początki Sacka w nowym wydaniu nie do końca nas przekonywały. Potencjalnie można go było nawet wymieniać jako najsłabszy punkt żelaznej jedenastki Jagiellonii. Z czasem były piłkarz Sparty Praga okrzepł i rozwinął skrzydła, choć nadal po części znajduje się na szczycie listy dzięki słabości swoich konkurentów.

Realnie do rozważenia w kontekście pierwszej lokaty był jeszcze tylko Linus Wahlqvist. Szwed z Pogoni Szczecin chętnie uczestniczy w atakach – zaliczył cztery asysty, za to nie grzeszył skutecznością. Przy xG wynoszącym 3.62 nie zdobył żadnej bramki. Generalnie swoją charakterystyką pasuje do założeń Jensa Gustafssona. W defensywie reprezentant Szwecji także sprawia solidne wrażenie – na pewno solidniejsze, niż mający skłonności do przysypiania Leonardo Koutris. Większe pretensje do niego można było mieć do niego głównie po domowym 3:3 z Wartą i przede wszystkim po wyjazdowym meczu w Kielcach, gdy ośmieszał go Jacek Podgórski. Jeżeli Pogoń latem chce kogoś spieniężyć, Wahlqvist może być jednym z głównych kandydatów.

Reklama

Jak wspominaliśmy, Paweł Wszołek jesienią potrafił brylować na wahadle Legii. Nie jest to piłkarz efektowny, lubujący się w pojedynkach, nie imponuje techniką, ale umie korzystać ze swojej szybkości i ma wyczucie, kiedy i gdzie należy wbiec. Trzy gole i sześć asyst z pierwszego półrocza imponowało. Od pewnego momentu jednak odnosiło się wrażenie, że został zajechany i musi grać bardziej ekonomicznie, żeby wytrzymać trudy kolejnych meczów. Wiosną nie nastąpiło pozytywne odbicie. Wszołek błysnął z Pogonią i Lechem, w pozostałych przypadkach był przeciętny, a chwilami wręcz słaby. Dodatkowy minus za czerwoną kartkę z Piastem po rzeźnickim faulu, w wyniku czego odpoczywał z Górnikiem i Jagiellonią. Pod koniec sezonu Goncalo Feio eksperymentował z ustawianiem go w ataku, ale na dłuższą metę ten wariant chyba nie ma przyszłości.

Joel Pereira i Fran Tudor to mali przegrani tego sezonu. W ubiegłym roku otwierali ranking na swojej pozycji, przerastając co najmniej o klasę resztę ekstraklasowej konkurencji. Teraz nie załapali się nawet na podium. Pereira na tle całego Lecha i tak był niezły, gol i sześć asyst to ciągle są więcej niż przyzwoite liczby, lecz za często Portugalczyk zawodził w tyłach. Do tego Mariusz Rumak wiosną miał z nim jakiś problem i regularnie sadzał na ławce, co koniec końców się nie obroniło. Tudor kilka razy zmagał się z urazami, a z powodu problemów kadrowych Dawid Szwarga chętnie łatał nim dziury na środku obrony, co ograniczało możliwości Chorwata w wykazywaniu się w ofensywie. Po raz pierwszy na polskiej ziemi rozegrał on sezon bez ligowego gola. Na własne życzenie: z Radomiakiem zmarnował rzut karny.

Arkadiusz Pyrka był niezmienialny w Piaście Gliwice, grał niemal wszystko. To jego drugi sezon w roli prawego obrońcy i proces poznawania tej pozycji można uznać za zakończony. Olbrzymim niedosytem w jego przypadku są konkrety ofensywne. Samemu powinien przynajmniej dwa razy wpisać się na listę strzelców (xG 2.10), a raptem dwie asysty wręcz szokują, gdy widziało się, jak często i jak łatwo wypuszczał się do przodu, tworząc potencjalne zagrożenie pod bramką rywala. Jest on szósty w Ekstraklasie w kluczowych podaniach (56), dziesiąty w dośrodkowaniach (148), szósty w dośrodkowaniach celnych (49) i szósty w udanych dryblingach (44). Gdyby w Piaście przez cały sezon na szpicy grał specjalista w swoich fachu, 21-latek mógłby wyglądać w liczbach znacznie efektowniej. Podobnie jak w przypadku Mosóra, uważamy, że powoli nadchodzi u Pyrki czas na krok do przodu w karierze.

Otar Kakabadze początek rozgrywek stracił przez kontuzję. Gruzin do regularnego grania wrócił dopiero w październiku i nie miał problemów, żeby posadzić na ławce kapitana Cornela Rapę. Wkrótce będzie reprezentował Ekstraklasę na Euro 2024, życzymy powodzenia. Poza pierwszym tygodniami, gdy cały Górnik kompletnie zawodził, Boris Sekulić był w miarę w porządku, choć gdyby nie kontuzja Dominika Szali, wiosną pograłby znacznie mniej. Bartosz Kopacz jesienią był stoperem, a wiosną prawym obrońcą, więc na tej pozycji go klasyfikujemy. Z przodu daje mało, za to stosunkowo rzadko mocniej rozczarowuje w defensywie.

Reklama

Łukasz Gerstenstein jest już tu naprawdę z braku laku, ale wolimy nagrodzić kilka jego przebłysków, niż wstawiać za nazwisko słabiutkiego wiosną Grzesika.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Fot. FotoPyK/Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

26 komentarzy

Loading...