Reklama

Trener, Inżynier, artysta. Niezwykłość Manuela Pellegriniego

Szymon Janczyk

28 maja 2025, 15:30 • 11 min czytania 8 komentarzy

Skończył studia inżynierskie, chciał odbudować Chile po trzęsieniu ziemi. Zamiast tego buduje drużyny, które wspominamy z nostalgią. Nazywają go Inżynierem lub uroczym panem. Pokochał Polskę, zwiedził nawet Bydgoszcz. Przed snem czyta przez godzinę, po porażkach odpływa, słuchając muzyki z dawnych lat. Manuel Pellegrini powtarza, że do sukcesu prowadzi ciężka praca, więc ciężko pracuje od blisko czterdziestu lat. Zamiast na emeryturę, zmierza po historyczny sukces z Realem Betis. Oto jego historia.

Trener, Inżynier, artysta. Niezwykłość Manuela Pellegriniego

To nie sen, to nie cud, to efekt ciężkiej pracy – powiedział Manuel Pellegrini, gdy Villarreal ograł Inter w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Z pewną dezaprobatą odnosił się do tych, którzy do znudzenia opowiadali o nich, jak o kopciuszku. Wyznaje etos pracy, ciężkiej pracy, więc czuł, że opisywanie sukcesu w taki sposób odbiera uznanie tym, którzy na nie zasługują.

Reklama

Nie jesteśmy tu po to, żeby ludzie podkreślali, jacy jesteśmy fajni, bo pochodzimy z małej wioski jak Asterix i Obelix. To solidny, stabilny projekt, który wymagał wieloletniej pracy, olbrzymich przygotowań – wkładał do głów, zachwalając oddanie rodziny Roig, która sprawiła, że La Ceramica była oglądała futbol z poziomu największych w Europie.

Architekt. Fernando Roig, ojciec sukcesu Villarreal

Przypomniałem sobie o tych słowach, gdy we Wrocławiu słuchałem, jak Manuel Pellegrini odpowiada na porównanie jego finałowej konfrontacji z Chelsea do biblijnego starcia Dawida z Goliatem. Zaznaczył dokładnie to, co lata temu w Villarreal: że pierwszy w historii europejski finał Realu Betis to “efekt wielkiej, ciężkiej pracy”.

W tym właśnie Manuel Pellegrini stał się ekspertem. Małe kluby czyni dużymi, zagruzowanych piłkarzy ponownie stawia na piedestale, w sposób wzorcowy usuwa usterki. Od czterech dekad pracuje na tytuł jednego z bardziej niedocenianych szkoleniowców w świecie futbolu.

Uroczy pan, Inżynier, specjalista od najlepszych sezonów. Historia Manuela Pellegriniego

Bydgoszcz, to tam przyłapano Manuela Pellegriniego w lipcu minionego roku. Spacerował w dresie po uliczkach miasta, w trakcie swoich wielkich polskich wakacji. Jak sam stwierdził, zjechał kawał Polski. Od Wrocławia przez Kraków po mniejsze miasteczka.

Podobała mi się architektura, a także kościoły – zdradził, gdy wraz z Realem Betis przyjechał do Warszawy.

Pellegrini poznał więc Polskę dobrze, żal jednak, że pewnie nie słyszał powiedzonka o Pucharze Pasztetowej, jak nazywał Puchar Ekstraklasy Franciszek Smuda. Spodobałoby mu się, pasowałoby do niego jak ulał, bo wyspecjalizował się w zdobywaniu trofeów niższej kategorii, na które niektórzy nawet nie zerkają.

Puchar Intertoto, Copa Mercosur, Copa Interamericana. W tym ostatnim sławniejszemu Sao Paolo FC nie chciało się nawet grać, szkoda było im czasu i zachodu na kopanie się po czołach z Saprissą, potentatem z Kostaryki. Oddali miejsce Chilijczykom z Universidad Catolica, Pellegrini pokornie szansę przyjął, wygrał.

Nie ma dla niego trofeów nieistotnych, sukcesów niewiele znaczących. Ma zresztą osobliwą definicję sukcesu samego w sobie, bo nie uważa, że wygrywa tylko ten, kto wstawia puchar do gabloty.

Nie mogę udawać, że wygram mistrzostwo Hiszpanii lub Ligę Mistrzów. Jeśli chcesz zdobywać tytuły z Betisem, Malagą czy Villarreal, to będzie to trudne, ale jeśli osiągasz najlepszy sezon w historii klubu, musisz być bardzo zadowolony – tłumaczył hiszpańskiej prasie.

Transparent o trenerze Manuelu Pellegrinim

Manuel Pellegrini – uroczy pan. Transparent kibiców Manchesteru City

Jeśli coś wychodzi mu lepiej niż sięganie po nieoczywiste tytuły, to właśnie to. Wykręcanie najlepszych wyników w danym miejscu, wciąganie klubów takich jak Real Betis, Malaga czy Villarreal na karty historii. Jego drużyny zawsze wspomina się z nostalgią, dodawały magii elitarnym rozgrywkom.

Malaga była o krok od półfinału Ligi Mistrzów. Zdaniem Pellegriniego została przekręcona, bo “ktoś nie chciał ich w Europie”. Nad klubem wisiały już finansowe problemy i wykluczenie z pucharów w następnym roku, lecz Malaga miała na widelcu Borussię. Niesamowity powrót BVB przykrył błędy arbitra, które rozwścieczyły zwykle spokojnego trenera.

Juergen Klopp kiedyś wygrał ze mną po tym, jak sędziowie uznali bramkę z siedmiometrowego spalonego. Nie ma prawa narzekać na ich pracę – odgryzał się nawet po latach, gdy rywalizował z Kloppem w Anglii.

Przegranych witało w Maladze pięć tysięcy kibiców, którzy koczowali na lotnisku do białego rana, byle tylko podziękować bohaterom, dzięki którym przeżyli najlepsze chwile w kibicowskim życiu.

Villarreal z Pellegrinim dotarł do półfinału i ćwierćfinału Champions League, był wicemistrzem Hiszpanii. Z Juanem Romanem Riquelme na kierownicy grał piękny, dostojny futbol, pokazał światu skalę talentu Diego Forlana. Trener twierdził, że to “kwestia zaufania”, bo gdy zaczynał pracę, nikt nie dawał wiary, że może tak wiele osiągnąć.

To przykład tego, jak właściciel powinien zarządzać klubem. Musisz wybrać styl, znaleźć trenera, który będzie go realizował i rozwijał młodych graczy, umieścić go w drużynie o tej samej mentalności. Byłem tam szczęśliwy, bo dzięki podejściu władz klubu łatwo było tam pracować – mówił sam zainteresowany.

Pep Guardiola i Manuel Pellegrini

Pep Guardiola i Manuel Pellegrini. Guardiola twierdził, że Real Madryt Pellegriniego zasłużył na mistrzostwo Hiszpanii

Fernando Roig wspierał go tak mocno, że gdy Riquelme popadł w konflikt z trenerem, prezydent – mimo deklaracji Pellegriniego, że ten może podać się do dymisji, żeby oszczędzić idola trybun – nakazał Juanowi się pakować i wracać do Buenos Aires.

Gdy Jonathan Wilson wychwalał go na łamach “Guardiana”, cytował Juanmę Lillo, byłego trenera Realu Sociedad, który złościł się na to, że w futbolu zbyt często dobrze ocenia się tylko zwycięzców, twierdził, że “atakujemy to, co skończyło się źle, a nie to, co zostało źle zrobione”, bo “nikt nie patrzy na proces”.

W Sevilli nikt jednak nie powie o Manuelu Pellegrinim złego słowa, nawet jeśli historyczny finał przegra. Przekonuje mnie do tego Alejandro Fernandez z Mundo Betis.

Jeśli zdobędziemy trofeum, będzie to najlepszy sezon w historii Realu. Jeśli nie wygramy to… w sumie też – uśmiecha się chłopak zdecydowanie zbyt młody, żeby pamiętać Betis Wojciecha Kowalczyka.

Inżynier z Chile znów to zrobił, znów sprawił, że w ponad stuletniej historii klubu najlepszy okres to ten, w którym za sterem siedział właśnie on.

Mistrzostwo z City, rekord z Realem. Manuel Pellegrini w wielkich klubach

Nietaktem byłoby jednak snuć opowieść o Manuelu Pellegrinim przez pryzmat klubów z “wiosek Asteriksa i Obeliksa”. Fakt, że latami budował ich sukcesy, z których najlepiej go pamiętamy, ale to człowiek sprawdzony także na wielkiej scenie. River Plate poprowadził do mistrzostwa Argentyny, z Manchesterem City sięgnął po mistrzostwo Anglii.

Jeśli czegoś mi brakuje, to tylko mistrzostwa Hiszpanii. Wygrywałem wszędzie, gdzie pracowałem, ale nie tam. Żałuję, że nie zrobiłem tego z Realem Madryt – przekonywał w jednym z wywiadów.

Roczny pobyt w Madrycie nie zakończył się jednak porażką. W zasadzie zakończył się ogromnym sukcesem. Zespół Pellegriniego pobił rekord punktów Realu w lidze hiszpańskiej – zdobył ich 96 w 38 meczach. Miał jednak pecha, bo trafił na najlepszą w dziejach Barcelonę, która przegrała tylko raz. Hołd oddał mu jednak sam Pep Guardiola.

Jestem wielbicielem Manuela Pellegriniego, to niezwykły trener. Jego Real Madryt zasługiwał na mistrzostwo Hiszpanii – komplementował kolegę po fachu.

Florentino Perez pozbył się go po roku. Rzekomo planował to od momentu, gdy dowiedział się, że może sprowadzić do klubu Jose Mourinho – stołeczna Marca utorowała mu drogę, narzekając na styl pracy Inżyniera. Sam Pellegrini gorzko wspominał pracę w Realu, projekt nowych Galacticos.

Byłem zdania, że należy zatrzymać w klubie Sneijdera i Robbena. Sprzedano ich, sprowadzono wiele gwiazd, ale czas pokazał, że miałem rację. W tamtym roku spotkali się i w finale mistrzostw świata, i w finale Ligi Mistrzów. Real podpisał najlepszych piłkarzy, ale nie jest dobrze mieć orkiestrę dziesięciu gitarzystów, gdy brakuje pianisty. Ktoś musi zagrać na pianinie – obrazował problemy Realu.

Manuel Pellegrini i Cristiano Ronaldo

Manuel Pellegrini wspomina, że Cristiano Ronaldo to „najłatwiejszy do prowadzenia piłkarz”

W Manchesterze City słyszał, że jest “zbyt miły, żeby cokolwiek wygrać”. Uszył wyborną ripostę, zostając pierwszym i jedynym do tej pory trenerem spoza Europy, który sięgnął po mistrzostwo Anglii. Rzekomą słabość przekuł w siłę, na trybunach wisiały transparenty nazywające go “Uroczym panem”, od gitarzysty The Smiths, kibica City. Wszyscy doceniali jego spokój i kulturę.

Pellegrini znów jednak był tylko forpocztą dla trenera marzeń. Manchester czekał na Pepa Guardiolę, Manuel od początku o tym wiedział. Na wstępie usłyszał, że dostanie tę pracę, jeśli tylko Guardiola się na nią nie zdecyduje. Pep wybrał wtedy Bayern, Inżynier miał tylko zrobić podbudowę pod jego styl i filozofię. To on kształtował choćby Kevina de Bruyne, który stał się filarem sukcesów następcy Pellegriniego.

Nie czuł żalu, lecz wdzięczność. Rozumiał sytuację i geniusz kumpla po fachu. Fakt jednak, że rozstania z wielkimi nigdy nie były w jego przypadku łatwe. Nawet w River Plate było gorąco, bo derbowa porażka z Boca Junior sprawiła, że kibice szturmowali salę konferencyjną, żeby się z nim rozliczyć.

Jeśli przegrywasz z Boca Juniors, musisz zaakceptować tego konsekwencje, reakcję. Dobrze wiesz, że będziesz cierpiał – bagatelizował to wydarzenie.

Zdecydowanie najlepiej czuje się na prowincji albo tam, gdzie może pracować w ciszy, spokoju i cieniu. Tylko to pasuje do jego złożonej, arcyciekawej osobowości.

Transparent kibiców o Manuelu Pellegrinim

Cichy, spokojny, skuteczny. W Manchesterze wciąż świetnie wspominają Manuela Pellegriniego

Budować, nie niszczyć. Sztuka futbolu według Manuela Pellegriniego

O futbolu, który preferuje Manuel Pellegrini, napisano wiele. On sam przyznaje, że zachowawczy, defensywny styl, kompletnie go nie grzeje; że nie kupiłby biletu na mecz zespołu, który gra w ten sposób. Może dlatego pochwalił Jagiellonię Adriana Siemieńca, która chciała być proaktywna nawet przy widocznej różnicy klas.

Moje drużyny myślą o budowaniu, nie o niszczeniu. Nie lubię tych, którzy biorą niszczenie za priorytet. To mnie nudzi, nie chciałbym oglądać tego rodzaju piłki nożnej – tłumaczył Pellegrini.

Złościł się, że trenerzy nie powinni nawet myśleć o tym, żeby ograniczać piłkarzy takich jak David Silva. Mają prowadzić zespoły tak, żeby artyści futbolu czarowali, bo w ten sposób okazujesz szacunek kibicowi. Wyjątkowo ceni piłkarzy świetnie wyszkolonych technicznie, chce budować wokół nich drużynę.

Oni sprawiają, że gra jest łatwa. Tracą dwie czy trzy piłki na rok. Najtrudniejszą rzeczą w piłce nożnej jest oddanie piłki zawodnikowi w koszulce tego samego koloru – rozważał, pytany o podejście do pracy.

Bazuje na budowaniu relacji z szatnią. Wymaga od podopiecznych trzech spraw: szacunku, zaangażowania i najlepszego możliwego występu. Prowadzi długie rozmowy z tymi, których prowadził, szukając plusów i minusów. Zawodnicy twierdzą, że jest wyjątkowo uczciwy i rzetelny, potrafi zmienić czyjąś karierę.

Pellegrini uważa, że najważniejsze są ciężka praca i nauka. Pseudonim Inżynier wziął się przecież od tego, że już jako piłkarz ukończył studia na kierunku inżynieria lądowa. Przeciągnął naukę o półtora roku, ale zawziął się, żeby zdobyć dyplom. Nie wiązał swojej przyszłości z piłką. Chciał zawiesić buty na kołku i zająć się wymarzonym zawodem. Karierę zakończył w nietypowych okolicznościach.

Gdy w meczu pucharowym chciałem sięgnąć piłki i przeskoczył mnie siedemnastolatek, pomyślałem, że najwyższy czas dać sobie spokój z grą. Tym chłopakiem był Ivan Zamorano. Gdybym tylko wiedział, ile on osiągnie, jak daleko zajdzie, nie przejąłbym się tym zdarzeniem i pograłbym kolejne dwa lata – żartował, wspominając ten moment.

Manuel Pellegrini założył małą firmę, kupił się i zaczął budować domy. Chciał pomóc w projekcie odbudowy Chile po trzęsieniu ziemi w Algarrobo. Jego życie zmienił Fernando Riera, wybitny trener, który przekonał go do pracy w zawodzie. Pellegrini znów zaczął mozolną edukację, wybierając się do Europy.

Chciałem zrobić kursy w Anglii, Francji i Włoszech, żeby nauczyć się jak najwięcej. Musisz się przygotować do pracy, próbować wielu rzeczy. Na końcu wszyscy w klubie muszą mieć przekonanie, że trener to najlepiej przygotowana osoba w budynku – wyjaśniał w “The Independent”.

Manuel Pellegrini z mistrzostwem Anglii

Manuel Pellegrini – pierwszy trener spoza Europy, który zdobył mistrzostwo Anglii

Manuel Pellegrini zostanie najstarszym trenerem, który wygrał europejski puchar?

Odwiedził szkołę w Coverciano i akademię FA w Lilleshall. Angielskiego uczył się, wciągając książki Enid Blyton. Do teraz namiętnie czyta, traktując to jako higienę umysłu. Gdy pytano go o ulubionych piłkarzy, odparł, że ciekawsze będzie wymienienie najlepszych autorów. – Gabriel Garcia Marquez, Julio Cortazar, Paulo Neruda, Isabel Allende – wyliczał.

Na lekturę przeznacza zawsze godzinę, tę ostatnią przed snem. Jeśli nie czyta, słucha muzyki, studiuje historię, uczy się języków. Ucieka od futbolu zwłaszcza po porażkach, wtedy zanurza się w rytmach dawnych hitów.

Chciałbym grać na pianinie. Albo śpiewać. Gdybym miał drugie życie, nie poświęciłbym go ani piłce nożnej, ani inżynierii, tylko muzyce. Uwielbiam w niej szczególnie okres lat 60. i 80. – przekonuje.

Twierdzi jednak, że inżynieria bardzo pomogła mu w pracy trenera, bo “wymaga, uczy logicznego myślenia, stosowania pewnej kolejności, zarządzania grupą” i sprawia, że docenia się czyjeś kwalifikacje.

Dlatego zawsze wymagam od siebie więcej, staram się dowiedzieć czegoś nowego. W pozytywny sposób zazdroszczę ludziom, którzy robią coś lepiej ode mnie – uważa Pellegrini.

Uczciwie będzie stwierdzić, że wielu takich nie ma. On sam tylko się uśmiecha, gdy przypomina sobie, jak po porażkach narzekano na jego wiek, wytykano mu, że jest zbyt stary, został w tyle. To było dekadę temu, lecz dziesięć lat później nikt nie ma prawa na niego narzekać.

Jeśli wygra finał Ligi Konferencji, zostanie najstarszym trenerem w historii, który zdobył międzynarodowe trofeum. Wyprzedzi legendarnego Raymonda Goethalsa o niespełna miesiąc.

Nie przestanę trenować, będę to robił, dopóki będę miał siłę. Nie przejdę na emeryturę, futbol musi pozbyć się mnie sam – żartuje sam zainteresowany.

I bardzo dobrze. Szkoda byłoby stracić tak intrygującą, genialną postać, prawdziwy wzór do naśladowania.

WIĘCEJ O FINALE LIGI KONFERENCJI WE WROCŁAWIU:

Z WROCŁAWIA SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

8 komentarzy

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Hiszpania

Hiszpania

Kiedy skończyła się perfekcja? Anatomia kryzysu jedenastek Lewandowskiego

Wojciech Górski
15
Kiedy skończyła się perfekcja? Anatomia kryzysu jedenastek Lewandowskiego
Reklama
Reklama