Gdy już Borussia wytrzymała tę pierwszą falę huraganowych ataków, wydawało się, że uda jej się uratować przed laniem. Nic bardziej mylnego. Barcelona odczekała swoje, pozwoliła rywalom powierzgać, a w drugiej połowie dopełniła dzieła zniszczenia i dzięki niemal pełnej dominacji jest już jedną nogą w czołowej czwórce tej edycji Ligi Mistrzów. Trudno sobie wyobrazić, że mogłoby być inaczej, nawet jeśli historia nauczyła Blaugranę pokory…

Tylko czy po takim meczu faktycznie powinno się przykładać do pokory tak wielką wagę? Jeśli jesteś lepszy od swojego rywala w dosłownie każdym aspekcie gry i całkowicie zdominowałeś spotkanie, to śmiało możesz patrzeć w przyszłość i gotować się na realizację podobnego scenariusza w rewanżu. Borussia może miała swoje momenty, ale – niestety dla niej – jest zwyczajnie drużyną słabszą. I to było dziś widać.
Barcelona – Borussia 4:0. Koncert
Niko Kovac bardzo chciał dziś coś wymyślić. Realizatorzy regularnie pokazywali nam go naradzającego się ze sztabem szkoleniowym, ale co możesz poradzić w starciu z taką ofensywą. Nic tylko usiąść i zapłakać. Każdy z tego szalonego ofensywnego tercetu Dumy Katalonii zgarnął dziś swoje trafienie, Robert Lewandowski nawet dwa – swoją drogą to już 99 goli Polaka dla Barcelony! Ale dziś nie tylko o nim. Dziś trzeba głośno mówić o całej drużynie w granatowo-bordowych koszulkach.
Kozacy.
Po prostu. Tu ciężko coś więcej dodać, bo zapomnieliśmy już nawet o tym, że gdyby Serhou Guirassy nie zostawił butów do strzelania i głowy w Dortmundzie, to ten mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej. Nie ma znaczenia, że napastnik Borussii spartolił dziś ze dwie czy nawet trzy dobre sytuacje – nikogo to nie obchodzi, sorry. Razem z kolegami dostał dziś 0:4 w trąbę i to ten wynik idzie w świat, a nie jakieś zmarnowane okazje.
Raphinha złodziejaszek…
O tym za to się będzie mówić. Wziął i ukradł, taki jest pazerny na gole ten niesamowity Brazylijczyk. W tym sezonie Ligi Mistrzów strzela jak natchniony, lecz tym razem brakowało niewiele, by instynkt killera powiódł go ku wielkiej katastrofie. Ale już nie gdybajmy, nie powiódł.
Akcję na 1:0 wypracowali stoperzy Barcelony. Po dośrodkowaniu Fermina z rzutu wolnego piłkę dobrze zgrywał Inigo Martinez, potem, jeszcze lepiej odnalazł się Pau Cubarsi. Młodzian dziubnął w kierunku bramki i po chwili pędził już w kierunku trybun, by cieszyć się z gola.
Nie swojego. Raphinhi. Brazylijczyk trącił piłkę zmierzającą do bramki i niewiele brakowało, a dostałby niezłe lanie od Cubarsiego, pozostałych kolegów i – co chyba najbardziej niebezpieczne dla jego zdrowia – Hansiego Flicka. Do spalonego brakło tyle, co nic. Złodzieja goli przed katastrofą uratował łut szczęścia. Albo problem sędziów z dokładną oceną sytuacji.
BARCELONA PROWADZI Z BORUSSIĄ! ⚽🔥
Dobrze rozegrany stały fragment gry i Raphinha z najbliższej odległości umieścił piłkę w siatce!
📺 Transmisja meczu w CANAL+ EXTRA 1 i serwisie CANAL+: https://t.co/OFoz9m2gHf pic.twitter.com/OQRvstmJOK
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 9, 2025
…ale to co zabiera, oddaje z nawiązką!
Trochę to wyglądało, jakby w przerwie panowie porozmawiali sobie na temat tego zajścia w szatni. Nawet w formie żartu koledzy mogli zarzucić Raphinhi, że niepotrzebnie się pchał z girami, gdzie nie trzeba. Jak ukrócić takie docinki? Najlepszy sposób jest tylko jeden i Brazylijczyk widać dobrze go zna. Wszedł na drugą połowę, tuż po jej rozpoczęciu zanotował asystę.
𝐑𝐎𝐁𝐄𝐄𝐄𝐄𝐑𝐓 𝐋𝐄𝐖𝐀𝐍𝐃𝐎𝐎𝐎𝐎𝐖𝐒𝐊𝐈𝐈𝐈𝐈! ⚽😍
Powietrzna akcja Barcelony zakończona golem Polaka! 🇵🇱
📺 Transmisja meczu w CANAL+ EXTRA 1 i serwisie CANAL+: https://t.co/OFoz9m2gHf pic.twitter.com/IL8HjJ3bPj
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 9, 2025
Przy drobnej pomocy głowy Roberta Lewandowskiego. W tej akcji zgadzało się zresztą wszystko, choć początkowo można było zakładać, że Yamala poniosła fantazja. Miękka wrzutka, niemal pod linię końcową, bardziej dla żyrafy niż takiego Raphinhi. Zbyt wymyślne, nie? Wyszło jednak super, Raphinha sięgnął, odegrał wzdłuż linii do Lewandowskiego, a Polak upchnął piłkę w siatce.
Później Brazylijczyk dogrywał jeszcze do Yamala, tuż przed tym, jak ten zdobył gola ustalającego wynik meczu.
𝐋𝐀𝐌𝐈𝐍𝐄 𝐘𝐀𝐌𝐀𝐋! 💪 𝐓𝐎 𝐉𝐄𝐒𝐓 𝐍𝐎𝐊𝐀𝐔𝐓! 🥊
FC BARCELONA 4:0 Borussia Dortmund!
📺 Transmisja meczu w CANAL+ EXTRA 1 i serwisie CANAL+: https://t.co/OFoz9m2gHf pic.twitter.com/bEIvxbkTSC
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 9, 2025
Po drodze był też jeszcze jeden gol Lewandowskiego, nie zapominamy o nim, spokojnie. Dal naszego rodaka przygotowaliśmy specjalny fragment tego tekstu. O, akurat ten poniżej!
Lewandowski i kamień milowy. To już tylko jeden krok
Dzisiejszy dublet Polaka oznacza, że kolejne trafienie będzie dla niego już setnym w barwach Barcelony. Setnym. Niesamowite, naprawdę. Dziś cały zespół Barcelony rozegrał świetne zawody, ale to nasz rodak zgarnął dla siebie najwięcej tego, co napastnicy lubią najbardziej. Rzućcie sobie okiem, na tę jedną, jakoś przypadkiem pominiętą przez nas wcześniej bramkę.
𝐃𝐔𝐁𝐋𝐄𝐓 𝐑𝐎𝐁𝐄𝐑𝐓𝐀 𝐋𝐄𝐖𝐀𝐍𝐃𝐎𝐖𝐒𝐊𝐈𝐄𝐆𝐎! ✌️⚽ 𝐂𝐎 𝐙𝐀 𝐅𝐎𝐑𝐌𝐀 𝐏𝐎𝐋𝐒𝐊𝐈𝐄𝐆𝐎 𝐍𝐀𝐏𝐀𝐒𝐓𝐍𝐈𝐊𝐀! 🔥🔥🔥
Barcelona prowadzi z Borussią Dortmund już 3:0!
📺 Transmisja meczu w CANAL+ EXTRA 1 i serwisie CANAL+: https://t.co/OFoz9m2gHf pic.twitter.com/dxTrkB9sdK
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 9, 2025
Polak głównym aktorem w takim meczu – to zawsze cieszy, choć dzięki Lewandowskiemu trochę już przywykliśmy. Niech nam jednak jego wyczyny nie powszednieją nigdy. Trzeba się cieszyć, trzeba skakać z radości, że się naszemu wiedzie! I wieść będzie się dalej, bo wszystko, ale to wszystko wskazuje na to, że Barcelona zagra dla nas także w półfinałach.
A Borussia? W rewanżu nie ma już czego szukać. Nawet jak mogło coś wpaść i w końcówce Beier pokonał Szczęsnego, to sędziowie i tak odgwizdali spalonego. Znikąd nadziei. Nie z tą genialną Barceloną.
FC Barcelona – Borussia Dortmund 4:0 (1:0)
- 1:0 – Raphinha 25′
- 2:0 – Lewandowski 48′
- 3:0 – Lewandowski 66′
- 4:0 – Yamal 77′
CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW NA WESZŁO:
- Ancelotti na wylocie, media mówią o następcy
- Nam strzelać nie kazano. Rice na przekór tendencji
- Wspomnień czar. Jak “Lewangłupski” w BVB stawał się mężczyzną
Fot. Newspix