Reklama

Doznał ataku serca i otarł się o śmierć. Teraz zapewnił wygraną. “Materiał na film”

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

17 lutego 2025, 15:22 • 5 min czytania 5 komentarzy

Niedawno przeżywaliśmy dramatyczne sceny podczas meczu Fiorentiny z Interem Mediolan. Na murawę z powodu zatrzymania akcji serca osunął się Edoardo Bove. Podobne ciężkie chwile pół roku temu przeżywał Nabil Bentaleb. W niedzielę Algierczyk wrócił na boisko z wszczepionym defibrylatorem, strzelił gola i zapewnił Lille zwycięstwo nad Rennes.

Doznał ataku serca i otarł się o śmierć. Teraz zapewnił wygraną. “Materiał na film”

Ta historia doczekała się happy-endu.

Dużo trudniej będzie doprowadzić do niego Edoardo Bove. Włoska komisja lekarska nie dopuszcza zawodników do gry z defibrylatorem serca. We Francji takie obostrzenie nie występuje, dlatego Nabil Bentaleb mógł spełnić swoje marzenie, choć jeszcze latem nie wierzył, że w ogóle powróci do zdrowia.

Tragicznie zakończona gierka po sezonie

Wszystko zaczęło się w czerwcu zeszłego roku. Lille po sezonie przygotowało sesję roztrenowania dla zawodników. Część pojechała na zgrupowanie reprezentacji w związku z trwającym Euro 2024, pozostali natomiast odbywali mniej obciążające treningi. W gierce pięciu na pięciu Bentaleb stracił przytomność i został przewieziony do Szpitala Uniwersyteckiego w Lille. W trosce o zdrowie i poszanowanie prywatności klub nie poinformował, co było powodem tego nagłego omdlenia.

Radio RMC dotarło jednak do informacji, że 18 czerwca Bentaleb miał zawał serca. Już na boisku treningowym służby medyczne musiały wykonać masaż serca i użyć defibrylatora. W szpitalu natomiast wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej, z której wybudził się dopiero po przeprowadzeniu operacji. Wszczepiono mu kardiowerter zwany też defibrylatorem, którego zadaniem jest stabilizowanie czynności serca.

Reklama

Po tych wydarzeniach Algierczyk poważnie zastanawiał się nad zakończeniem kariery. W końcu, jak powiedział prezes Lille Olivier Letang, stwierdzone u zawodnika zapalenie mięśnia sercowego, co „wiąże się z ryzykiem nagłej śmierci”.

Pomoc od Eriksena

Futbol doświadczył już tragicznych momentów śmierci na boisku z powodu zatrzymania akcji serca. Najdramatyczniejsze sceny rozegrały się w Sewilli w 2007 roku, gdy Antonio Puerta zemdlał na murawie w meczu z Getafe. Dzięki interwencji Andresa Palopa i Ivicy Dragutinovicia zawodnik nie zakrztusił się językiem i dał radę zejść do szatni o własnych. Jednak nie na długo. Tam ponownie stracił przytomność, a niedługo później zmarł.

Piłka nożna zna jednak też szczęśliwsze zakończenia podobnie dramatycznych historii. Euro 2020 stanęło w cieniu omdlenia Christiana Eriksena. Duńczyk po wydarzeniach z meczu z Finlandią wrócił jednak do gry na najwyższym poziomie i dziś reprezentuje barwy Manchesteru United. To on pomógł Bentalebowi w odłożeniu planów zakończenia kariery i powrocie na boisko.

Rozmawiałem z nim. Bardzo mi pomógł. Konsultowałem się też z innym piłkarzem – Adam Lockerem. Pomogli mi, uspokajając mnie w niektórych kwestiach i ostrzegając, co się może wydarzyć – mówił podczas piątkowej konferencji prasowej.

Trener i drużyna wsparcie w powrocie

Po wydarzeniach z czerwca Bentaleb odpoczywał przez półtora miesiąca. Dopiero jesienią wrócił do lekkich treningów. Musiał przyzwyczaić się do życia z defibrylatorem. Na początku stycznia trener Bruno Genesio przekazał, że Algierczyk jest coraz bliżej powrotu na boisko.

Reklama

Widziałem się z nim i rozmawiałem dwa lub trzy dni temu. Jest w dobrym nastroju i pozostaje zmotywowany, by kontynuować karierę – przekazał Genesio 14 stycznia.

Bentaleb czekał jednak prawie miesiąc, by ponownie odbyć trening z całym zespołem. Była to podniosła chwila, a Algierczyk nie ukrywał łez, o czym powiedział na konferencji prasowej.

Trener przywitał mnie w wyjątkowy sposób i to było dla mnie niesamowicie ważne. Może oni nawet nie zdają sobie z tego sprawy, ale ich wsparcie dało mi ogromną energię. Zawsze wychodziłem z treningu pełen sił i wracałem do domu, aby dalej pracować nad sobą. Ćwiczyłem jak szalony, bo widziałem, jak oni dobrze się bawią, i przypominałem sobie, dlaczego kocham piłkę nożną. Kiedy jesteś tak daleko od wszystkiego, nie wiedząc, czy jeszcze kiedykolwiek zagrasz, to boli. To właśnie wizyty moich kolegów sprawiły, że chciałem pracować jeszcze ciężej – wyjaśnił 30-latek.

Komisja nie stanęła na przeszkodzie

Teraz na przeszkodzie powrotu na boiska Bentaleba mogła stanąć tylko francuska komisja lekarska. Nie ma jednak tak restrykcyjnych wytycznych jak jej odpowiednik we Włoszech, dlatego Algierczyk mógł wrócić do gry.

W świetle najnowszych badań i wyników testów medycznych komisja wydała pozytywną opinię i zatwierdziła możliwość wznowienia przez zawodnika kariery w piłce nożnej. Klub, jego zarząd, pracownicy i zawodnicy są bardzo szczęśliwi, że mogą podzielić się tą wspaniałą wiadomością – napisano w oświadczeniu Lille.

Bentaleb nie spodziewał się jednak, że tak szybko będzie potrzebny kolegom na boiskach Ligue 1. Nie minęły trzy dni od pierwszego treningu z zespołem i dwa od konferencji prasowej, na której w szczegółach opowiedział o swoim powrocie do gry, a szkoleniowiec skorzystał z jego usług w starciu z Rennes. 30-latek pojawił się na murawie na ostatni kwadrans, gdy telebim na stadionie Roazhon Park pokazywał bezbramkowy remis.

Materiał na film

Już trzy minuty później dobił strzał Chuby Akpoma, który zatrzymał jeszcze Brice Samba, czym dał prowadzenie Lille w starciu z Rennes. Bentaleb w euforii po zdobytej bramce przebiegł pół boiska, by osobiście wyściskać człowieka, który uwierzył w jego powrót, czyli Bruno Genesio. Do celebracji przyłączyli się pozostali zawodnicy Les Dogues i członkowie sztabu trenerskiego. Chwilę później Akpom strzelił drugiego gola, Lille wygrało mecz, a po spotkaniu Lucas Chevalier przekazał Algierczykowi nagrodę MVP potyczki na Roazhon Park.

To materiał na film – powiedział wyraźnie poruszony Genesio po meczu, po czym dodał. – Absolutnie na to zasłużył. To niesamowita i piękna historia. Gol Nabila przeniósł nas do siódmego nieba. Trudno to opisać…  Na pewno zapisze się w historii klubu. I oczywiście zostanie zapamiętany na zawsze przez Nabila.

Bentaleb wygrał już swój mecz życia. Teraz ma apetyt, by pomóc Lille w zajęciu miejsca na podium Ligue 1 i kontynuowaniu udanej przygody w Lidze Mistrzów. Jest też również kolejnym doskonałym przykładem, że nawet po tak skomplikowanych problemach zdrowotnych można wrócić do gry na najwyższym poziomie. Chcielibyśmy wierzyć, że jego śladem pójdzie Edoardo Bove.

WIĘCEJ O FRANCUSKIM FUTBOLU:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Azerowie już wiedzą, że lepiej było spalić pieniądze w piecu, niż dać je Santosowi

Paweł Paczul
10
Azerowie już wiedzą, że lepiej było spalić pieniądze w piecu, niż dać je Santosowi

Francja

Inne kraje

Azerowie już wiedzą, że lepiej było spalić pieniądze w piecu, niż dać je Santosowi

Paweł Paczul
10
Azerowie już wiedzą, że lepiej było spalić pieniądze w piecu, niż dać je Santosowi