Na łamach Prawdy Futbolu Roman Kołtoń przepytał Michała Probierza z bieżących spraw związanych z reprezentacją Polski. Selekcjoner nie powiedział tam niczego, co zmieniłoby polski futbol, ale w wywiadzie i tak pojawiło się kilka ciekawych wątków ciągniętych od poprzedniego roku.

Kołtoń na przykład zapytał Probierza, czy nie dało się znaleźć jakiegoś sposobu na mocne drużyny, z którymi Polska zanotowała bardzo słabe wyniki w drugiej części roku. Selekcjoner odparł: – No, najlepiej, mogliśmy stanąć z tyłu i nie próbować grać w piłkę. To jest zawsze najprostsze. Ja nie oceniam nigdy nikogo, zawsze mówię rzeczy prosto w oczy. Sytuacja jest taka, że namawiałem zawodników, także na EURO, żeby z tymi najlepszymi grać wysokim pressingiem, doskonalić to. Oni widzieli, że potrafimy to robić. Oprócz meczu z Portugalią u siebie, gdzie byli od nas zdecydowanie lepsi, choć paradoksalnie nawet to 1:5 było do pewnego momentu jednym z naszych lepszych meczów. […] Mieliśmy deficyt, wiemy, ilu zawodników było kontuzjowanych, jak musieliśmy kombinować w samej linii obrony. Mieliśmy w tym czasie kolosalne problemy.
I dodał w kontekście budowy kadry na przyszłość: – Chcemy każdy mecz wygrać. Ktoś może zarzucić, że coś w danym momencie trzeba dopasować do zespołu. Ale był taki okres, trzeba pamiętać, gdy trenerzy mieli mecze towarzyskie. My natomiast musimy działać na żywym organizmie. Samo moje przyjście było chyba w najtrudniejszym momencie. Ludzie zarzucają, że coś było za Santosa, takie sytuacje i takie, ale trzeba pamiętać, że wtedy reprezentacja grała czwórką. Analizowaliśmy, jak to może wyglądać dalej. W każdym razie namawialiśmy, żeby z każdym grać o zwycięstwo. Nie chodzi tylko o to, żeby wyjść na boisko. Te wszystkie mecze do tej pory to duży kapitał dla piłkarzy. Wierzę w to, że ta kadra się napędzi i awansujemy na mundial bezpośrednio.
Selekcjoner kadry przyznał, że w ten weekend śledził poczynania jednego z obrońców Widzewa: – Oczywiście, że oglądamy zawodników z Ekstraklasy. Po to jeździmy na mecze ligowe, po to się to robi, tak jak w ten weekend oglądałem choćby Mateusza Żyrę z Widzewa. Patrzymy, jak się prezentują ci piłkarze na tle różnych zespołów, tak jak wcześniej było z Mateuszem Skrzypczakiem, który mógł być powołany, ale złapał kontuzję.
Probierz odpowiedział też krótko na temat braku powołań dla Kamila Grabary: – Bramkarzy jest dużo i każdy może mieć pretensje. Postanowiliśmy coś i każdy trener ma prawo do swoich wyborów.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Przemysław Frankowski, Galatasaray i przepis na sympatyczną karierę
- “Co tydzień to samo”, czyli Goncalo Feio znów ma halucynacje
- Kolejny niewypał Baldy opuści Śląsk Wrocław? Chcą go w ojczyźnie [NEWS]
Fot. Newspix