Przykre są takie momenty, co tu dużo mówić. Dowiedzieliśmy się dziś, że władze Vinety Wolin, trzecioligowca z województwa zachodniopomorskiego, zdecydowały o wycofaniu zespołu z rozgrywek przed startem rundy wiosennej i drużyna seniorska najprawdopodobniej wróci do rywalizacji latem, ale już na poziomie ligi okręgowej. W oficjalnym komunikacie krok ten został uzasadniony sporymi problemami ze znalezieniem źródła finansowania dla ekipy założonej jeszcze w latach 70. Więcej światła na sprawę rzucił nam członek zarządu klubu z największej wyspy Polski – Seweryn Malikowski.
– Z przykrością informujemy, że Zarząd Stowarzyszenia SLKS Vineta Wolin podjął trudną decyzję o wycofaniu zespołu seniorskiego z rozgrywek Betclic 3 Ligi. Decyzja ta została podyktowana troską o dobro klubu oraz jego długofalową stabilność. Przez ostatnie dwa miesiące wspólnie z Gminą Wolin intensywnie poszukiwaliśmy inwestora, który mógłby zapewnić zespołowi odpowiednie środki finansowe na dalsze funkcjonowanie. Pomimo naszych starań oraz licznych rozmów i negocjacji, nie udało się pozyskać wsparcia, które umożliwiłoby utrzymanie drużyny seniorskiej na wymaganym poziomie organizacyjnym – czytamy w oświadczeniu klubowych władz. Decyzja o wycofaniu się z rozgrywek na ich półmetku jest bez wątpienia bardzo trudna, choć zdaniem włodarzy – konieczna.
Mamy najprawdopodobniej do czynienia z bardzo rzadkim przypadkiem, w którym kibice i okoliczni mieszkańcy nie za bardzo mogą cokolwiek zarzucić władzom lokalnego klubu. W komentarzach wielu internautów czuć przede wszystkim żal – im również trudno pogodzić się z tym, że gra na poziomie III ligi wymaga sporych nakładów finansowych, a o te bez dodatkowego inwestora, jak widać, wyjątkowo trudno. Decyzję o wycofaniu z rozgrywek Vineta podejmuje przy pełnej świadomości władz gminy, które, zgodnie z komunikatem klubu, również starały się znaleźć dodatkowe środki.
– Decyzja o wycofaniu drużyny seniorskiej nie była łatwa, szczególnie zważając na bogatą historię i tradycje naszego klubu. Przez lata Vineta Wolin dostarczała wielu emocji sportowych, radości i niezapomnianych chwil zarówno zawodnikom, jak i kibicom – tak z III ligą żegna się klub z Wolina.
“Bez sponsora strategicznego Vineta nie ma racji bytu na szczeblu centralnym”
W tych przykrych dla klubu z Wolina okolicznościach porozmawialiśmy z członkiem zarządu Vinety, Sewerynem Malikowskim. Przez kilka lat pełnił on rolę kierownika pierwszego zespołu, a teraz pracuje w tamtejszej akademii. I jak sam podkreśla – chyba najbardziej ze wszystkich przeżywa ten trudny moment.
***
Czy Pana zdaniem faktycznie nie było sensu już walczyć chociaż o dokończenie sezonu? Sytuacja była naprawdę tak beznadziejna?
– Uważam, że nie. Codziennie rozmawiam z osobami, które zarządzają klubem i wiem, ile pracy kosztował ich chociażby każdy kolejny wyjazd. Niestety na horyzoncie nie było widać żadnego podmiotu, który mógłby pomóc Vinecie w bieżącym funkcjonowaniu, nie wspominając już tutaj o brakach infrastrukturalnych i innych podobnych problemach. Prezes Przemysław Tomków i wiceprezes Dawid Łodyga pukali, przysłowiowo, „od drzwi do drzwi”, próbując uzyskać środki od lokalnych przedsiębiorców i nie tylko od nich. Wykładali na klub także prywatne pieniądze, wierząc w to, że uda się wyjść na prostą. Nadszedł moment, w którym trzeba było powiedzieć „pas” i spojrzeć na sprawę z szerszej perspektywy.
Zawodnicy pozostaną w klubie, jeśli Vineta zacznie rozgrywki na poziomie okręgówki?
– Zawodnicy Vinety dostaną wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów. Zarząd klubu z pewnością sam pomoże w tych operacjach.
Pan oczywiście zamierza zostać i walczyć o lepszą przyszłość?
– Ja obecnie jestem trenerem w akademii, wcześniej byłem kierownikiem pierwszej drużyny. Akademia pozostaje w nienaruszonej formie, a jeśli zespół wystartuje w nowym sezonie w klasie okręgowej, spodziewałbym się raczej postawienia na młodzież i lokalnych zawodników.
Poziom sportowy chyba nie był większym problemem klubu. Oznacza to, że III liga pokonała Vinetę tylko pod względem finansów?
– Vineta od momentu awansu do 3 ligi była równorzędnym rywalem dla każdego z zespołów. W pierwszym sezonie heroicznie broniliśmy się przed spadkiem, w poprzednim – po rundzie jesiennej byliśmy na podium. Wówczas zaczęła się walka z problemami finansowymi. W tym sezonie postawiliśmy na młody zespół, ale po pierwszych kolejkach, w których płaciliśmy tzw. frycowe, zaczęliśmy solidnie punktować. Wierzę głęboko, że czysto sportowo byśmy byli w stanie utrzymać się w trzeciej lidze.
W mediach społecznościowych pisze Pan, że w pełni popiera decyzję o wycofaniu zespołu. Oznacza to, że funkcjonowanie drużyny w ostatnim czasie było bardzo trudne? Trzeba było sobie radzić w jakichś ekstremalnych warunkach?
– Popieram całym sercem. Wiem, ile kosztowało to ludzi, którzy wkładali w to swój czas i pieniądze. Jestem pod wrażeniem zarządu, który tak naprawdę do wczoraj walczył o to, żeby Vineta wystąpiła wiosną w III lidze. Niestety nie jesteśmy pierwszym zespołem, dla którego ten szczebel rozgrywkowy okazał się pocałunkiem śmierci. Przykro mi, że są też osoby, które oceniają działanie zarządu czy pracowników klubu negatywnie z powodu tej decyzji. To odpowiedzialny krok, zarząd nie mógł opierać swojego działania na nic niewartych obietnicach. Bez sponsora strategicznego Vineta nie ma racji bytu na szczeblu centralnym.
***
ANTONI FIGLEWICZ
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Oszukać przeznaczenie, edycja wrocławska
- Eintracht kasuje fortunę na napastnikach. Ale żaden jeszcze nie wypalił
- Multiliga LM zapowiada się wyśmienicie. Absurdalny przepis dotyczący Manchesteru City
- Trela: Zawsze jeden mecz od kryzysu. Czy Bayern przestał być topowym zespołem?
- Brazylijska kancelaria i fundusz inwestycyjny – to oni kupią Pogoń Szczecin?
Fot. Newspix