Trzeba zwrócić honor Rakowowi. Przy Borussii Nuriego Sahina drużyna Marka Papszuna jest jak Harlem Globetrotters. Niemieccy nudziarze przełożyli swoją indolencję na Ligę Mistrzów i w makabrycznym stylu przegrali w Bolonii, gdzie gospodarze w 88 sekund odwrócili wynik z 0:1 na 2:1. Nadzieje na odbudowanie BVB przez tureckiego trenera (no i Łukasza Piszczka) oceniamy równie wysoko, jak szanse na to, że Vincenzo Italiano pokocha Polaków (Kacper Urbański oczywiście nie powąchał dziś murawy).
Dla obu ekip stawka dzisiejszego starcia była odmienna. Pewna awansu do kolejnej fazy Borussia walczyła o pozostanie w pierwszej ósemce. Bologna grała o utrzymanie jakichkolwiek szans na wejście do TOP24. Przed pierwszym gwizdkiem te szanse wyliczono na okrągłe dwa procent, na co Włosi sami sobie zapracowali w poprzednich spotkaniach, w których uzbierali zaledwie dwa punkty. Straszna bieda.
Bieda również w Dortmundzie, gdzie od tygodni w beznadziejnej sytuacji znajduje się Nuri Sahin.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: W poszukiwaniu drugiego Kloppa Dortmund doszedł do ściany
Borussia pod wodzą 36-latka po raz ostatni wygrała niemal równo miesiąc temu, 22 grudnia. W styczniu dortmundczycy wychodzili na boisko trzy razy i trzykrotnie zebrali oklep. W konsekwencji spadli na dziesiąte miejsce w tabeli Bundesligi. Jedynymi rozgrywkami, w których jako tako sobie radzili była Liga Mistrzów. Ale i to już raczej przeszłość.
Bardzo miękki karny
Zaczęło się dobrze dla gości, którzy wyszli na prowadzenie już po kwadransie gry. Duża w tym zasługa pana Serdara Gozubuyuka, który wskazał na jedenasty metr w sytuacji mocno dyskusyjnej. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Emil Holm zupełnie bezsensownie pociągnął za koszulkę Waldemara Antona. Tak, pociągnął – to nie ulega wątpliwości. Natomiast, czy to pociągnięcie miało na cokolwiek wpływ? No, ostatecznie miało, bo sędzia z Holandii nie chciał słuchać żadnych tłumaczeń i zdania nie zmienił.
Do piłki podszedł Serhou Guirassy i postanowił zabawić się z Łukaszem Skorupskim. Gwinejczyk oddał hołd Antoninowi Panence, ale zrobił to na tyle nonszalancko, że piłka leciała, leciała i leciała. Polski bramkarz zdążył położyć się na murawie i prawie wstać. W tym przypadku „prawie” robi jednak różnicę. Skorupski oderwał się od boiska, nawet sięgnął piłki, ale zrobił to zbyt wolno i pokracznie. Guirassy już cieszył się z gola.
Decyzja Serdara Gozubuyuka wiązała się z konsekwencjami. Arbiter dał pretekst zawodnikom obu drużyn, by przy każdym, nawet najmniejszym kontakcie w polu karnym, machali rękoma jak Elon Musk podczas zaprzysiężenia Donalda Trumpa. Jednak więcej rzutów karnych nie oglądaliśmy.
Cisza przed burzą
Bez liku było za to rzutów rożnych. To właśnie po kornerach gospodarze tworzyli sobie jakiekolwiek sytuacje podbramkowe. Poza tym głównie zderzali się z dobrze ustawioną defensywą dortmundczyków, którym absolutnie nigdzie się nie spieszyło. Przez to mecz był po prostu przeraźliwie nudny.
Z ataków pozycyjnych bolończyków nic nie wynikało, a gościom brakowało odwagi, co generalnie dla BVB jest nietypowe, ale za to typowe dla BVB by Nuri Sahin. Gra Niemców wyglądała tak, jakby Turek inspirował się najbardziej niemrawymi występami Rakowa z jesieni. Tak, tak, tymi, w których drużyna Marka Papszuna zabijała futbol.
Gospodarze byli niewiele lepsi. W drugiej połowie również przez długi czas nie potrafili przedrzeć się przez żółto-czarne zasieki. A potem w Bolonii zatrzęsła się ziemia…
88 sekund
Piłka wpadła do bramki strzeżonej przez Gregora Kobela, gdy zegar wskazywał 70:12 i 71:40. Od 0:1 do 2:1 w 88 sekund. To się nazywa powrót!
W tym miejscu wypada docenić nos Vincenzo Italiano. Może i ma jakiś problem z Urbańskim, ale trzeba mu oddać, że ze zmianami trafił. Jeszcze w pierwszej połowie Samuel Iling-Junior zastąpił kontuzjowanego Riccardo Orsoliniego, a po przerwie na murawie zameldowali się Thijs Dallinga oraz Jens Odgaard. No i cała trójka miała ogromny udział przy golach.
Bologna po raz pierwszy zdobyła dwie bramki w meczu Ligi Mistrzów. No i po raz pierwszy wygrała. Do kolejnej fazy Włosi i tak nie awansują, ale co poświętują dzisiejszej nocy to ich. Natomiast na miejscu fanów Borussii właśnie ruszalibyśmy na lotnisko, by przywitać Nuriego Sahina białymi chusteczkami. A teraz idziemy umyć oczy, bo bardzo bolą. Ewentualnie obejrzeć skrót meczu Benfiki z Barceloną.
Bologna FC – Borussia Dortmund 2:1 (0:1)
- 0:1 – Guirassy 15′ (z rzutu karnego)
- 1:1 – Dallinga 71′
- 2:1 – Iling-Junior 72′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- W poszukiwaniu drugiego Kloppa Dortmund doszedł do ściany
- Frankowski: Chusanow może być jak Virgil van Dijk [WYWIAD]
- Ambitny jak Motor Lublin. Klub nie sprzeda zimą liderów [NEWS]
- Klub szantażuje miasto. Kto tak naprawdę położyłby Legionovię?
Fot. Newspix