Reklama

Ranking Polaków w Serie A za rundę jesienną. Tak źle nie było od kilku lat

Radosław Laudański

Autor:Radosław Laudański

11 stycznia 2025, 13:26 • 14 min czytania 16 komentarzy

Niedawno skończyła się runda jesienna Serie A, co oznacza, że jest to dobry czas na pewne podsumowanie. Na półmetku sezonu większość polskich piłkarzy występujących na Półwyspie Apenińskim nie ma powodów do optymizmu. W ostatnich latach przyzwyczailiśmy się do tego, że wielu naszych obecnych lub przyszłych reprezentantów rozwija się właśnie w tym kraju. Niestety, sytuacja Polaków stała się na tyle fatalna, że tylko w kilku przypadkach możemy dokonać realnej oceny. 

Ranking Polaków w Serie A za rundę jesienną. Tak źle nie było od kilku lat

Kłopoty nie ominęły samego Piotra Zielińskiego, który po zmianie barw klubowych ma problem z regularną grą. Jeszcze gorzej to wygląda w przypadku Nicoli Zalewskiego oraz Kacpra Urbańskiego, czyli dwójki motorów napędowych reprezentacji Michała Probierza. Mamy do czynienia z rundą, w której głównym kryterium oceny nie są bramki oraz asysty, tylko liczba rozegranych minut.

Wyraźna tendencja spadkowa

Ostatni raz tak mała liczba Polaków występowała we Włoszech w sezonie 2017/18. Wtedy również ostatni raz nasi rodacy rozegrali na Półwyspie Apenińskim tak małą liczbę minut. Wszystko za sprawą kontuzji, a także piłkarzy, którzy nie do końca sprostali zadaniu. Na półmetku obecnych rozgrywek Polacy rozegrali 5527 minut. Rok temu na tym samym etapie sezonu było ich 10 106, mowa więc o prawie 50% spadku.

Zdarzało się jednak, że nie trzeba było wielu zawodników, aby wykręcić lepszy wynik. Podczas sezonu 2015/16 wystarczyła obecność Piotra Zielińskiego, Wojciecha Szczęsnego, Kamila Glika, Łukasza Skorupskiego, Pawła Wszołka, Jakuba Błaszczykowskiego oraz Kamila Wilczka, aby uzbierać 7212 minut.

Obecna tendencja ma prawo niepokoić. Rok temu liczba minut o prawie 50% wyższa wynikała również z większej liczby piłkarzy, niestety jednak nie jest to jedyna składowa. Świadczy o tym fakt, że w zeszłym sezonie średnio na na jednego Polaka w Serie A przypadało 631 minut, teraz liczba ta spadła do 425. Na pewno mocny wpływ miało odejście Wojciecha Szczęsnego, a także kontuzje Arkadiusza Milika, Szymona Żurkowskiego (z tego względu obaj są poza rankingiem) oraz Mateusza Kowalskiego. Nie da jednak się ukryć tego, że spory zjazd zaliczył Piotr Zieliński, a wielu zawodników ma problem z tym, aby przekonać do siebie trenerów.

Reklama

Dziś Polacy są piątą najliczniejszą grupą obcokrajowców w Serie A. Więcej jest tylko Francuzów (40), Hiszpanów (26), Argentyńczyków (24), Brazylijczyków (17). Mimo wyraźnej tendencji spadkowej, to Serie A nadal jest najchętniej odwiedzaną przystanią przez naszych piłkarzy. W Bundeslidze gra pięciu Polaków, w La Liga dwóch, w Premier League sześciu oraz Ligue 1 trzech.

Liczba Polaków w Serie A w poprzednich sezonach:

  • 2023/24 – 19
  • 2022/23 – 22
  • 2021/22 – 18
  • 2020/21 – 15
  • 2019/20 – 19
  • 2018/19 – 19
  • 2017/18 – 13
  • 2016/17 – 10
  • 2015/16 – 9
  • 2014/15 – 6

Ranking Polaków w Serie A

1. Łukasz Skorupski (Bologna) – 990 minut

W odniesieniu zwycięstwa w rankingu pomogło mu odejście Wojciecha Szczęsnego, a także problemy Piotra Zielińskiego w Interze. Polski golkiper rozegrał jednak bardzo dobrą rundę, co dla nikogo nie jest zaskoczeniem. Jego sześć lat pobytu na Stadio Renato Dall’Ara praktycznie zawsze wygląda tak samo. “Skorup” broni dobrze i ratuje swój zespół przed utratą bramek, a także punktów. Dziś Bologna ma tylko trzy punkty mniej niż rok temu na tym samym etapie sezonu, kiedy Rossoblu wywalczyli historyczny awans do Ligi Mistrzów. Duża w tym zasługa Polaka, który w większości spotkań stawał na wysokości zadania.

W pierwszej części rundy kilka spotkań spędził na ławce rezerwowych ze względu na występy w Lidze Mistrzów. Vincenzo Italiano to trener, który grając co trzy dni lubi robić rotacje i nie omijają one bramkarzy. Zastępujący go Federico Ravaglia nie zagroził mu jednak w większy sposób, a ich rywalizacja przypomina pojedynek Wojciecha Szczęsnego z Mattią Perrinem. Mając tak dysponowanego Skorupskiego nasza reprezentacja może być spokojna o obsadę bramki. Zagrozić może mu tylko Kamil Grabara.

Reklama

2. Sebastian Walukiewicz (Torino) – 1092 minuty

Latem jego przejście do Torino wywołało zaskoczenie, ale i pewne obawy. Kilka lat wcześniej miał przecież dobre miesiące w Cagliari, po czym przepadł na dłuższy czas. Mimo że w Empoli zaczął grać regularnie i był najlepszym obrońcą w zespole prowadzonym przez Davide Nicolę, to grając w klubie z Piemontu trzeba pokazywać coś więcej. Od kilku lat Granata to zespół, który bazuje przede wszystkim na szczelnej defensywie, intensywności oraz kontratakach. Rywalizacja na środku obrony jest tam spora, a w przeszłości mocno rozwinęli się tam tacy stoperzy jak Alessandro Buongiorno oraz Gleison Bremer.

Polak niemalże od razu przekonał do siebie trenera Paolo Vanolego i zdecydowaną większość meczów rozpoczął w pierwszym składzie. Miał łatwiej przebić się do zespołu ze względu na zerwane więzadła Perra Schuursa, który jest najlepszym stoperem Torino. Obrońcy zdarzały się oczywiście słabsze występy, więcej jednak było tych lepszych.  Za najgorsze wspomnienie tej rundy należy uznać mecz z Bologną, podczas którego Walukiewicz padł na murawę bez kontaktu z rywalem. Na szczęście okazało się, że to tylko efekt powikłań po grypie, z którą zmagał się przed meczem.

Niestety, obrońca Torino nie potrafi przełożyć formy klubowej na występy w reprezentacji Polski. Kiedy dostawał szansę od Michała Probierza, to zawodził. Oby inaczej było w eliminacjach. Dziś wiemy jednak, że nie stać nas na to, aby rezygnować z tego gracza.

3. Piotr Zieliński (Inter) – 342 minuty, 2 bramki oraz asysta

Jego transfer został przyjęty z dużym entuzjazmem w naszym kraju. To naturalne, że przejście do mistrza kraju, a także niedawnego finalisty Ligi Mistrzów działa na wyobraźnię. Ponadto od dłuższego czasu spekulowano na temat tego jak Zieliński poradzi sobie w lepszym klubie niż Napoli. Rywalizacja o miejsce w pierwszym składzie z 35-letnim Henrikiem Mchitaryanem nie budziła powszechnego niepokoju. Szybko okazało się jednak, że Ormianin jest nadal bardzo klasowym zawodnikiem, a Simone Inzaghi lubi na niego stawiać. Przygoda Polaka na Stadio Giuseppe Meazza rozpoczęła się znacznie gorzej niż zakładano.

Później postrzeganie jego pozycji w Interze nieco się poprawiło ze względu na występy w Lidze Mistrzów, jednak Inzaghi wystawiał tam mocno rotacyjny skład. Włoski szkoleniowiec stwierdził, że w rundzie jesiennej najważniejsze jest zgromadzenie jak największej liczby punktów w Serie A, dlatego stawiał głównie na sprawdzony środek pola Hakan Calhanoglu – Nicolo Barella – Henrikh Mchitaryan. Nie ma co się czarować, 342 rozegrane minuty podczas rundy jesiennej to fatalny wynik. Ostatni raz polski pomocnik występował w takim wymiarze czasowym podczas sezonu 2014/15, kiedy dopiero raczkował na włoskich boiskach w barwach Empoli. Trener pozostaje jednak nieugięty, o czym świadczy fakt, że niewiele więcej gra w lidze najlepszy strzelec reprezentacji Włoch za kadencji Luciano Spallettiego Davide Frattesi.

Fakty są jednak takie, że rok temu na tym samym etapie sezonu więcej minut w Serie A miał Mateusz Łęgowski (799). Nawet dodając mecze w innych rozgrywkach “Zielu” (844 minuty) przebywał na boisku przez mniejszą liczbę czasu niż były zawodnik Pogoni Szczecin (966). Decyzje Inzaghiego wydają się zaskakujące z tego powodu, że kiedy Zieliński dostaje od niego szansę, to w większości spotkań wygląda dobrze.

Ostatnio nie mamy jednak zbyt wielu powodów do optymizmu. W Superpucharze Włoch gdzie Nerazzurri grali pierwszym garniturem więcej szans dostał nawet Kristjan Asllani. Może trzeba było jednak zostać w Napoli? W analogicznej sytuacji, kiedy za kadencji Maurizio Sarriego w barwach “Azzurrich” Piotrek był 12-13 zawodnikiem do gry, ponieważ przegrywał rywalizację z Allanem, Markiem Hamsikiem oraz Jorginho, ówczesny szkoleniowiec dawał mu znacznie więcej szans niż Inzaghi.

4. Karol Linetty (Torino) – 1124 minuty i bramka

Polski pomocnik od momentu przyjścia do Torino Ivana Juricia stał się defensywnym pomocnikiem i bardzo dobrze wywiązuje się ze swojej roli. W ośmiu spotkaniach obecnego sezonu wychodził na boisko w roli kapitana Granaty. Nowy trener Paolo Vanoli mocno mu zaufał i rzadko kiedy sadza go na ławkę rezerwowych. W dobrej formie znajduje się od początku 2024 roku. Widząc deficyt na pozycji defensywnego pomocnika w reprezentacji Polski dziwi zawziętość Michała Probierza, aby go nie powoływać.

Widząc tarapaty wielu Polaków w Serie A, łatwiej docenić 244 występy Linettego w tej lidze. Jego kariera została przedłużona wyłącznie zmianą pozycji. Gdyby nadal był pomocnikiem, który ma tworzyć przewagę oraz regulować tempo gry, to już dawno pożegnałby się z Włochami. Rola typowego przecinaka i zawodnika podającego do najbliższego kolegi mu jednak odpowiada. Ląduje za Zielińskim, ponieważ pomocnik Interu lepiej wyglądał w meczach z mocniejszymi rywalami, a Linetty np. z Juventusem radził sobie słabo. Polak najlepiej wyglądał podczas rywalizacji z drużynami z dołu tabeli, takimi jak Genoa, Cagliari, Venezia i Empoli.

Niestety, nasze pozytywy w Serie A kończą się na Karolu Linettym. Reszta wyborów odbyła się na zasadzie “z braku laku”.

5. Kacper Urbański (Bologna) – 244 minuty i bramka

Niepokojący jest fakt, że 20-latek w czterech ostatnich spotkaniach nie podniósł się z ławki rezerwowych. W okresie świąteczno-noworocznym zespół nie grał w Lidze Mistrzów, a mimo to trener Italiano nie widział dla niego miejsca na boisku. Ostatnio brak minut daje mu się we znaki i kiedy wchodził na końcówki spotkań, to radził sobie przeciętnie. Wydaje się, że zmiana klubu latem może okazać się dobrym rozwiązaniem. Mimo że podczas kilku występów wyglądał obiecująco, to nie przekonało to szkoleniowca, aby dawać mu szanse częściej. Urbański decydując o swojej przyszłości musi zdawać sobie sprawę z tego, że dysponuje nieprzeciętnym talentem, jednak regularna gra w tym wieku jest obowiązkiem.

Szerzej na temat tego zawodnika pisaliśmy niedawno w dłuższym artykule, od tego czasu sytuacja nie uległa zmianie.

Kłopoty Kacpra Urbańskiego. Dlaczego gra tak mało w Bolonii?

6. Nicola Zalewski (AS Roma) – 504 minuty, asysta

To kolejny fatalny sezon polskiego lewego wahadłowego. Rok temu rozegrał podobną liczbę minut. Wtedy prowadził go Jose Mourinho, czyli trener, który w opinii wielu ufał mu bezgranicznie. To pokazuje, że problem jest znacznie głębszy. “The Special One” owszem, dał mu szansę wejścia do zespołu Romy i przez długi czas na niego stawiał, później jednak nawet on stracił przekonanie do Polaka. W ostatnim roku został odstawiony również przez Daniele De Rossiego, Ivana Juricia, a także Claudio Ranierego. Pod wodzą 73-letniego szkoleniowca Roma wygląda znacznie lepiej, jednak nie ma to żadnego znaczenia dla Zalewskiego, który cztery ostatnie kolejki przesiedział na ławce rezerwowych. Od 10 listopada w Serie A rozegrał zaledwie 17 minut.

Nie ma innego wyjścia niż zmiana klubu. Przejście do ligi tureckiej wydaje się racjonalnym rozwiązaniem. Tam jego umiejętności ofensywne powinny w większym stopniu przełożyć się na konkrety. O ile latem Zalewski jeszcze mógł mieć nadzieję, że być może jego sytuacja ulegnie zmianie, to teraz całkowicie został pozbawiony złudzeń. Jego decyzja o odrzuceniu propozycji transferowej Galatasaray okazała się błędem.

Poza jednym meczem z Bragą w Lidze Europy, kiedy zaliczył asystę i wyglądał naprawdę dobrze, reprezentant Polski nie wykorzystał szans, jakie dali mu trenerzy. Zniechęcili się również do niego kibice po zawalonej bramce w przegranym spotkaniu z Interem. Wtedy został całkowicie wygwizdany przez tłum zebrany na Stadio Olimpico. Czas na spakowanie manatek i opuszczenie ukochanego Rzymu.

Zachowanie kibiców udowodniło, że Zalewski nie ma czego szukać w Romie

7. Adrian Benedyczak (Parma) – 191 minut

W zeszłym sezonie znajdował się w bardzo dobrej formie, o czym świadczy dziesięć bramek zdobytych w Serie B. Parma bez żadnego problemu wywalczyła sobie awans do elity, a Benedyczak był jednym z najważniejszych piłkarzy tego zespołu. Rozmawiając z lokalnymi dziennikarzami ciągle słyszało się superlatywy na temat gry “Benka”. Skład Parmy po awansie za mocno się nie zmienił, ponieważ jak na zaplecze była to drużyna z luksusowym potencjałem kadrowym. Pod koniec zeszłego sezonu były zawodnik Pogoni Szczecin nabawił się jednak urazu stawu skokowego, przez który opuścił trzy ostatnie kolejki w Serie B, cały okres przygotowawczy, a także osiem spotkań w bieżących rozgrywkach.

Taki uraz musiał wpłynąć na jego dyspozycję. To zawodnik, który w dużej mierze bazuje na przygotowaniu fizycznym, więc w tym przypadku opuszczone przygotowania są jeszcze bardziej bolesne w skutkach. Od kiedy wrócił na boisko w listopadzie, występy Polaka wyglądają przeciętnie. Na razie ma problem z tym, aby przekonać do siebie trenera Fabio Pecchię i ponownie wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie. I wcale nie musi być tak, że gra w Serie A to nie jest jego poziom. Nieszczęście Benedyczaka polega na tym, że na Półwyspie Apenińskim nie ma przerwy zimowej i wylotu na zgrupowanie do Turcji, i do formy trzeba dojść wyłącznie mikrocyklami treningowymi oraz meczami. Runda wiosenna powinna powiedzieć nam więcej prawdy o tym zawodniku i jego potencjale na grę w Serie A.

8. Paweł Dawidowicz (Hellas Verona) – 800 minut

Niedawno został wybrany najgorszym piłkarzem w Serie A według prestiżowej redakcji TuttoMercatoWEB. W zestawieniu była brana pod uwagę średnia ocen i w przypadku Dawidowicza wynosiła ona tylko 5,15. Na Półwyspie Apenińskim noty są przyznawane nieco inaczej niż w Polsce. Tam za słaby występ dostaje się piątkę, za fatalny czwórkę. Rzeczywiście, polski obrońca ma za sobą koszmarną rundę i od momentu kiedy trafił do Hellasu w 2019 roku, nigdy nie wyglądał tak źle. W całej lidze włoskiej trudno znaleźć drugiego piłkarza, który tak często wypadałby z powodu kontuzji. W samym zeszłym sezonie złapał ich aż cztery.

Najbardziej haniebnym momentem dla Dawidowicza w tym sezonie był mecz z Torino, kiedy w 21. minucie meczu uderzył łokciem Antoniego Sanabrię, za co otrzymał czerwoną kartkę, a także zasłużone zawieszenie na dwa spotkania. Najgorzej wyglądał podczas rozgrywanej pod koniec listopada rywalizacji z Interem, kiedy był zamieszany w większość z pięciu straconych bramek w pierwszej połowie, a trener Paolo Zanetti stracił cierpliwość i zmienił go już w przerwie. Smutny obraz obrońcy, który w większości ostatnich meczów reprezentacji Polski wychodził w podstawowym składzie.

Dawidowicz podczas pobytu we Włoszech miał wiele lepszych momentów. Wtedy był zasłużenie chwalony, a kibice reprezentacji Polski czekali aż w końcu ujawni swoje prawdziwe oblicze. Teraz, w wieku 29 lat, kontuzje w końcu dały o sobie znać i wydaje się, że stoper peak formy ma już za sobą.

9. Mateusz Kowalski  (Parma) – 57 minut, kontuzjowany 

Pod koniec sierpnia wszyscy byliśmy zaskoczeni kiedy Mateusz Kowalski wyszedł w pierwszym składzie na mecz z Napoli. 19-latek nie czuł się przytłoczony kiedy pojawił się na Stadio Diego Armando Maradona i rozegrał bardzo dobre spotkanie. Jego Parma zasłużenie prowadziła 1:0 i powinna dołożyć kolejne trafienia. W grze napastnika było widać dużo pewności siebie, raz nawet prawie trafił do siatki, jednak po strzale głową piłka minimalnie poleciała ponad poprzeczkę. Występując w Primaverze zazwyczaj grał ustawiony za napastnikiem, trudno jednak robić z niego ofensywnego pomocnika, ponieważ mierzy 197 cm.

Po obiecującym debiucie mogliśmy mieć nadzieję na więcej. Jego wejście do ligi mogło przypominać początki Kacpra Urbańskiego. Ostatecznie jednak jego Parma przegrała we wspomnianym meczu z Napoli 1:2, a on sam w kolejnych dniach przeżył koszmar – zerwał więzadła krzyżowe i wróci na boisko najwcześniej w kwietniu. Warto obserwować tego zawodnika, ponieważ w Primaverze Parmy zdobył 15 bramek oraz zaliczył cztery asysty.

10. Mateusz Wieteska (Cagliari) – 169 minut

W zeszłym sezonie narzekaliśmy kiedy grał mało u Claudio Ranierego. Po dobrym czasie w Clermont wiele osób miało nadzieję, że poradzi sobie w Cagliari. Okazało się, że to, co było rok temu to i tak eldorado przy tym, co zastał teraz u Davide Nicoli. Wieteska został schowany do szafy praktycznie na całą rundę. A przecież Nicola to trener, który w przeszłości rozwinął wielu stoperów, o czym przekonał się chociażby Sebastian Walukiewicz.

W pierwszej kolejce polski stoper pokazał się z dobrej strony w meczu z Romą i zebrał zasłużone pochwały od włoskich dziennikarzy. Kolejny występ w Serie A zaliczył dopiero… 9 listopada. Wtedy w spotkaniu z Milanem był wyjątkowo elektryczny, co nie umknęło uwadze Davide Nicoli. Ostatnio, po czterech porażkach z rzędu, szkoleniowiec utrzymał swoją posadę dzięki wygranej z Monzą. Trener szukał różnych rozwiązań, aby poprawić grę swojego zespołu. Jednym z nich było dawanie większych szans Wietesce. Nie wykorzystał jednak dobrze minut, które otrzymał w spotkaniach z Venezią oraz Interem. Podczas rywalizacji z mistrzem Włoch został mocno wrzucony na karuzelę i nie oglądało się tego dobrze.

Były zawodnik Legii Warszawa został brutalnie zweryfikowany przez ligę włoską. 27-latek posiada kontrakt ważny do 2027 roku. Mimo to poszukanie nowego klubu zimą będzie dobrym rozwiązaniem.

Problemy Polaków za granicą. Dlaczego sytuacja wielu z nich wygląda tak źle?

11. Filip Marchwiński (Lecce) – 14 minut

Mimo że wychowanek Lecha Poznań wyglądał obiecująco w przedsezonowych sparingach, pojawił się na boisku tylko podczas pierwszej kolejki ligowej, przeciwko Atalancie. Dostał jeszcze szansę w dwóch spotkaniach Pucharu Włoch, jednak były to występy widmo. Polakowi nieco przeszkodziły kłopoty zdrowotne, przez które opuścił siedem kolejek, jednak zdecydowaną większość meczów przesiedział na ławce rezerwowych. Przegrał rywalizację o pierwszy skład i nie zanosi się na to, aby sytuacja miała ulec poprawie.

Wydaje się, że wypożyczenie do Serie B to w tej chwili najrozsądniejsza opcja. Szczególnie, że trener Marco Giampaolo stwierdził wczoraj, że Marchwiński nie jest gotowy na Serie A. Szerzej na temat przyczyn braku gry Filipa można przeczytać w poniższym tekście.

Trener Lecce dał do zrozumienia, że Marchwiński nie jest gotowy na Serie A

Nasi piłkarze muszą mieć się na baczności. Wcześniej Polacy wyrobili sobie we Włoszech opinię piłkarzy pracowitych i tanich, którzy gwarantują pewną jakość. Jeśli jednak ich dyspozycja będzie taka, jak podczas rundy jesiennej obecnego sezonu, można spodziewać się tego, że kluby Serie A coraz rzadziej będą sięgać po zawodników wyszkolonych w Polsce.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

16-latek doceniony za swój debiut. Otrzymał owacje na stojąco

Bartosz Lodko
0
16-latek doceniony za swój debiut. Otrzymał owacje na stojąco
Polecane

“Mogę wygrać albo przegrać. Ale nie odpuszczę nigdy”. Nicolás Massú i dwa olimpijskie złota

Sebastian Warzecha
0
“Mogę wygrać albo przegrać. Ale nie odpuszczę nigdy”. Nicolás Massú i dwa olimpijskie złota

Polecane

Polecane

“Mogę wygrać albo przegrać. Ale nie odpuszczę nigdy”. Nicolás Massú i dwa olimpijskie złota

Sebastian Warzecha
0
“Mogę wygrać albo przegrać. Ale nie odpuszczę nigdy”. Nicolás Massú i dwa olimpijskie złota

Komentarze

16 komentarzy

Loading...