Reklama

Panie Boniek! Daj pan Frankowi Smudzie premię, bo naprawdę zasłużył!

redakcja

Autor:redakcja

14 października 2015, 11:45 • 7 min czytania 0 komentarzy

Oj, Franiu, Franiu! Dobrze, że jesteś! Takiego prawdziwka jak ty to nie znajdzie się nawet w mazurskich lasach podczas grzybobrania. Mamy tylko małą prośbę – bądź aktywniejszy, udzielaj wywiadów jak najczęściej, nie gryź się w język. Bo jak mawia młodzież, nikt inny nie zapełnia dostawy takiego LOL-contentu jak ty.

Panie Boniek! Daj pan Frankowi Smudzie premię, bo naprawdę zasłużył!

Wielu chciałoby się ogrzać przy sukcesie reprezentacji Adama Nawałki, jednak nie sądziliśmy, że taką próbę podejmie Franciszek Smuda, czyli ten pogoniony po klęsce w Euro 2012. Po wypowiedziach byłego selekcjonera najlepiej widać, że czas mocno zmienia perspektywę i wygładza pewne sprawy. Popularny “Franz” udzielił wywiadu portalowi sport.pl, a całość jest tak absurdalna, że właściwie nie wiemy nawet od czego zacząć. Może od tego:

Mogę tylko powiedzieć, że gdy prowadziłem kadrę, nie było tylu dobrych piłkarzy co dziś. Weź pan zobacz, ilu doszło zawodników: Krychowiak stał się świetnym piłkarzem. Milik – to samo. Jest Zieliński, pojawił się Kapustka. Teraz jest niezły wybór, przyjemnie pracować z taką ekipą. A ilu zawodników było w 2010, 2011, 2012 roku? Pamięta pan, jakich zawodników musiałem czasem powoływać? Jak jechaliśmy do Chicago na mecz z Ameryką i Ekwadorem, to robiłem selekcję wedle klucza, kto jest zdrowy. Jesteś? To dawaj, jedziesz. Bo lepszych nie było. I pojechał na przykład Pietrasiak.

No tak, teraz to można wybierać spośród piłkarzy, a za czasów Franka była totalna bryndza… Czas nie stoi w miejscu, wiadomo, że kilku zawodników, jak Glik, Krychowiak czy Lewandowski, zrobiło znaczący postęp, natomiast kilku gra słabiej niż wtedy. Pamiętajmy jednak, że przed Euro 2012 “Lewy” też był w gazie, bo wpakował trzy gole Bayernowi w finale Pucharu Niemiec, a Bundeslidze zdobył 22 bramki (czyli więcej niż w poprzednim sezonie). Z kolei Glik na początku właśnie zakończonych eliminacji był tylko dwa lata starszym Glikiem, od tego, któremu Smuda wymyślił kontuzję i nie zabrał na Euro. Owszem, Kamil pod koniec sezonu 2011/2012 miał przejściowe problemy zdrowotne, ale na turniej spokojnie by był gotowy. Jakie to jednak miało znaczenie, skoro…

7 października 2011 roku Polska grała z Koreą
11 października 2011 roku Polska grała z Białorusią
11 listopada 2011 roku Polska grała z Włochami
15 listopada 2011 roku Polska grała z Węgrami
16 grudnia 2011 roku Polska grała z Bośnią i Hercegowiną
29 lutego 2012 roku Polska grała z Portugalią

Reklama

W żadnym z tych meczów nie wystąpił Kamil Glik, mimo że był zdrowy. Smuda po prostu uznał, że to za słaby obrońca. W tym czasie testował różne warianty defensywne i wystawiał Marcina Wasilewskiego, Damiena Perquisa, Arkadiusza Głowackiego i Grzegorza Wojtkowiaka, troszkę wcześniej porzucił wariant z Tomaszem Jodłowcem, na ławce trzymał Marcina Komorowskiego. A do kadry na sam turniej zabrał Marcina Kamińskiego. Naprawdę można się przyznać: „ależ się co do Glika pomyliłem”. Ale nie, Franiu się nie myli. Woli udawać, że w Glika wierzył, tylko że chłopak był kontuzjowany.

Franiu, kontuzjowany to był Rafał Wolski, którego wziąłeś na turniej, a który następny po Euro mecz rozegrał w maju 2013 roku.

* * *

Nawałka potrafił dla kadry kogoś wymyślić – jak np. młodziutkiego Milika. A Smuda? Krychowiak miał w 2012 roku 22 lata, regularnie grał w drugiej lidze francuskiej i był w przeddzień transferu do Stade Reims. Czyli pewnie można było go wymyślić dla reprezentacji, ale Franiu tego nie potrafił.

Miał natomiast Szczęsnego, Piszczka czy Błaszczykowskiego, który byli w znacznie lepszej dyspozycji, niż teraz. Okopał się farbowanymi lisami: miał Obraniaka z Bordeaux, Perquisa z Sochaux i innych, których tak starannie sobie wyselekcjonował. Nie miał tylko Zielińskiego i Kapustki, ale – za przeproszeniem – jakie, kurwa, znaczenie mają tu Zieliński i Kapustka? Bez nich Nawałka nie awansowałby na Euro? A może po prostu Franek równie wnikliwie obserwował te eliminacje, co niegdyś selekcjonował piłkarzy?

Jedźmy jednak dalej:

Reklama

Ja się cieszę, że moja kadencja była początkiem. To wtedy zaczęły się porządki w kadrze. Pamięta pan różne kłótnie z tymi, co ciągnęli alkohol do gardła. To się wszystko wyprostowało. Było trochę dymu, ale ktoś to musiał zacząć.

Jakiś czas temu Edward Lorens (pamiętacie go jeszcze?) twierdził, że podwaliny pod reprezentacje Nawałki położył Waldemar Fornalik, bo miał wizję zespołu i ułożył klocki nowemu selekcjonerowi. Teraz okazuje się, że to jednak zasługa Franka, którego kadencja była początkiem porządków w kadrze. Smuda nawiązuje tu przede wszystkim do usunięcia z reprezentacji Boruca i Żewłakowa, którzy “ciągnęli alkohol do gardła”. Wtedy się wszystko wyprostowało, chociaż – z racji tego, że Boruc ponownie jest w kadrze – wnioskujemy, że Frankowi chodziło głównie o usunięcie z drużyny obecnego dyrektora sportowego Legii. Jeśli więc dobrze rozumiemy, gdyby nie Smuda, 40-letni Żewłakow nadal mógłby w tej kadrze grać.

Mamy dla ciebie, Franiu, złą wiadomość – Sławomir Peszko, którego tropiłeś w Niemczech, też znowu jest w kadrze. A więc te twoje porządki okazały się raczej tymczasowe. Oczywiście możesz powiedzieć, że teraz nie ma chlania, bo tupnąłeś nogą, ale nam się zdaje, że nie ma chlania, ponieważ zawodnicy Nawałki się słuchają, a ciebie mieli gdzieś.

* * *

Ale to jeszcze nie koniec:

Ja sobie często oglądam mecze mojej kadry, ostatnio spotkanie z Meksykiem z 2011 r. Analizuję obecną kadrę i moją. I takie mam spojrzenie. Oni trochę też musieli przegrać, żeby zebrać doświadczenie. Następne eliminacje, na mundial 2014, też przecież przegrali. Kiedyś zadałem doświadczonemu dziennikarzowi pytanie: Ile meczów mojej kadencji tobie się nie podobało? Na wstępie podpowiedziałem mu wyjazdowy mecz z Litwą na boisku, które przypominało piaskownicę. I on nie był w stanie wymienić pięciu.

Jeśli zastanawialiście się kiedyś, co Franek robi w wolne wieczory, macie odpowiedź – ostatnio oglądał spotkanie z Meksykiem z 2011 roku. Po nim najlepiej widać, że Polska musiała swoje przegrać (i zremisować), by teraz Nawałka mógł cieszyć się z awansu. Zapewne gdyby Smuda osiągnął sukces na Euro 2012, a Fornalik wygrał eliminacje 2014, to dzisiaj byłaby dupa zbita. Piłkarze nie awansowaliby do Francji. Całe szczęście, że dwaj poprzedni selekcjonerzy poświęcili się dla dzisiejszego wyczynu.

Dodatkowo to ciekawe, że Smuda spotkał doświadczonego dziennikarza, który poza meczem z Litwą nie był w stanie wymienić pięciu złych meczów kadry (pewnie Szpakowski – nie pamiętał!). No bo na pewno mecze podczas Euro 2012 były znakomite, podobnie jak 0:6 z Hiszpanią, 0:3 z Kamerunem, 1:2 z Australią, świetnie się oglądało 0:0 z Finlandią albo 0:2 z Włochami. Generalnie twoja cała kadencja była pasmem fantastycznych widowisk, a całość uwieńczył niesamowity turniej i nasze ostatnie miejsce w najsłabszej grupie, jaką kiedykolwiek wylosowano.

* * *

Ale, ale! To jeszcze nie koniec!

Przed Euro 2012 nie chcieliśmy popełnić błędu i wzięliśmy trenera od przygotowania fizycznego z USA, Barry’ego Solano. I co? Przypomina pan sobie mecz z Rosją? Ostatnie dwadzieścia minut oni oddychali rękawami, a my pruli! Dziś w kadrze jest wciąż Remigiusz Rzepka. Ten sam człowiek, który z Solano decydował o przygotowaniu na Euro. Ma więc doświadczenie.

To my zapytamy inaczej – a przypomina sobie pan mecz z Grecją? Graliśmy z przewagą jednego zawodnika, oddychaliśmy rękawami, a oni pruli! Albo mecz z Czechami? Ale właściwie mniejsza o to, dla Franka ważna jest tylko jego własna opinia, że byliśmy świetnie przygotowani fizycznie. I ważne też, że obecny sztab Nawałki czerpie pełnymi garściami z planu treningowego sztabu Smudy.

Ale to dobrze, chłopie, żeś nam przypomniał o Barrym Solano, bo to dopiero wstyd. Trzeba tę historię ocalić przed zapomnieniem. No bo było tak… Podczas konferencji prasowej Smuda powiedział: „Cieszę się, że doszedł do nas amerykański specjalista od przygotowania fizycznego Barry Solan. Ma dobry kontakt z piłkarzami. I – co ważne – ma doświadczenie turniejowe, bo na Euro 2008 pomagał Turkom. Doszli do półfinału, więc widać, że zna się na robocie. Oby z nami pracował z podobnymi efektami. I wystarczy”.

Później śledztwo Weszło wykazało, że:

1. Gość wcale nie jest Amerykaninem, tylko Irlandczykiem (to było łatwe)
2. Wcale nie pracował z Turkami podczas Euro 2008
3. Nie pracował z żadną drużyną piłkarską w całej swojej karierze
4. Specjalizował się w „futbolu gaelickim” (cokolwiek to jest), rugby, tenisie i hokeju

No naprawdę, dzięki Franiu, że przypomniałeś o swoim niedawnym współpracowniku, którego wyselekcjonowałeś z równą starannością, z jaką selekcjonowałeś piłkarzy! Ogólnie przygotowanie piłkarzy było wtedy wybitne…

635222024752227196

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...