Wojciech Kowalczyk wziął udział w programie poświęconemu losowaniu grup eliminacyjnych do mistrzostw świata w 2026 roku na kanale Zero. Były reprezentant Polski z umiarkowanym optymizmem wypowiedział się na temat rywali Biało-Czerwonych. Jednak obowiązkiem ma być zajęcie drugiego miejsca w grupie.
Nie zabrakło pewnej szpileczki. “Kowal” to miłośnik zwyciężania, który nie cierpi gloryfikowania pięknych porażek. Potencjalne trafienie na Holandię wywołało dyskusję na temat niedawnego meczu na Euro 2024, kiedy selekcjoner był niemalże wynoszony pod niebiosa.
– No dobrze… Podobno niedawno graliśmy bardzo dobrze w piłkę nożną z Holandią (śmiech). Przypomnę tylko, że jak rozlosowana została grupa na ostatnich mistrzostwach Europy, to też sporo osób mówiło, że z niej wyjdziemy. Z Austrią to na bank, z Holandią można, a z Francją to już o pietruszkę, podłożą się i remis będzie. My przed każdym losowaniem jesteśmy nie do tknięcia przez drużyny przeciwne – wyjaśnił Kowalczyk. – Dla nas drugie miejsce jest obowiązkiem, wyjazd na mundial nie jest obowiązkiem, ale drugie miejsce tak – dodał.
Finlandia zdaniem “Kowala” może przypominać tercet, którego szybko nie zapomnimy.
– Myśląc o meczu wyjazdowym z Finlandią, jakoś nie mogę zapomnieć o meczach wyjazdowych z Czechami, Mołdawią i Albanią. Wstrzymam się z prognozowaniem wielkiego zwycięstwa. Przy takich rywalach cierpienie naszych obrońców może być jeszcze większe – podsumował były reprezentant Polski.
Polska w grupie eliminacyjnej do mistrzostw świata zmierzy się z przegranym pary Hiszpania-Holandia, Finlandią, Litwą oraz Maltą.
WIĘCEJ O ELIMINACJACH DO MISTRZOSTW ŚWIATA:
- Bez szans na bezpośredni awans, ale z nadziejami na baraże
- “H” jak wpierdziel. Czy Holandia, czy Hiszpania – nie ma to większego znaczenia
- Koniec ze stabilizacją. Finowie robią rewolucję
- Malta – europejski kopciuszek zagra z Polską po ponad dwudziestu latach
Fot. Kanał Zero