Po bolesnych porażkach ze Szwecją oraz Wegrami było jasne, że polskie szczypiornistki nie zagrają w ME o medale. Co zatem dawało Polkom ewentualne zwycięstwo z Czarnogórą? Cóż, szanse na zajęcie 5 lub 6. miejsca na koniec imprezy. Z taką perspektywą też jednak musimy się pożegnać. Bo Biało-Czerwone i dziś nie pokonały swoich rywalek.
Jak wielokrotnie wspominaliśmy: wywalczenie miejsca w najlepszej dwunastce Starego Kontynentu już było dla kadry Arne Senstada pewnym sukcesem. Wszyscy podkreślali jednak, że nie należy na tym poprzestać. Szczególnie że – czysto w teorii – o ile o zwycięstwie ze Szwecją trudno było myśleć, tak Węgry czy Czarnogóra nie wydawały się ekipami poza naszym zasięgiem (patrząc na to, że przecież Polki dopiero co pokonały Hiszpanię).
Rzeczywistość okazała się bezlitosna, bo szczypiornistki z Węgier Biało-Czerwone przedwczoraj wręcz znokautowały. Porażka dziesięcioma bramkami z takim przeciwnikiem nam po prostu nie przystoi. Ale bądź co bądź, należało o niej zapomnieć i powalczyć o zwycięstwo w kolejnym spotkaniu. Z Czarnogórą (która też przegrała dwa poprzednie spotkania, ale na ostatnich ME sięgnęła po brąz) Polki nie zagrały dziś źle. Dość powiedzieć, że do przerwy remisowały z faworytkami 14:14. W kluczowych momentach zabrakło im jednak skuteczności, przede wszystkim z rzutów karnych. Nasze szczypiornistki wykorzystały tylko trzy z siedmiu prób z siódmego metra. I przegrały cały mecz 28:30.
Tym samym wiemy już, że z Rumunią Polki zagrają wyłącznie o pietruszkę. Ich ostatni mecz na tegorocznych mistrzostwach Europy rozpocznie się we wtorek o 15:30.
Polska – Czarnogóra 28:30 (14:14)
Fot. Newspix.pl