Raków wydarł wczoraj niezwykle cenne trzy punkty na trudnym terenie. Częstochowianie ograli w Łodzi Widzew 3:2. Swojego zadowolenia po spotkaniu nie krył opiekun gości, Marek Papszun. Na pomeczowej konferencji odniósł się także do dyspozycji swojego podopiecznego, Adriano Amorima.
Starcie rozpoczęło się od szybkiej wymiany ciosów. Na gola Jakuba Sypka odpowiedział Jean Carlos. Pod koniec pierwszej połowy prowadzenie gościom dał Ivi Lopez, ale po przerwie przypomniał o sobie Imad Rondić. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, trzy punkty dla gości w ostatnich minutach spotkania wyrwał Jonatan Brunes.
Swojego zadowolenia z końcowego rezultatu nie ukrywał szkoleniowiec Medalików, Marek Papszun.
– Widzew jest wymagającym rywalem i do tego starcia trzeba się było dobrze przygotować. Zmieniliśmy strukturę pressingu, bo gospodarze są drużyną, która z bardzo dużą powtarzalnością i jakością buduje akcje od bramkarza. Dziś też tak było i wymagało to dużej intensywności, motoryki, przewidywania i czytania gry. Sytuacji z obu stron było sporo, padło pięć goli, bo oba zespoły prezentowały dużo jakości w ofensywie. O naszym zwycięstwie zadecydowało ostatnie 15 minut, kiedy zyskaliśmy całkowitą przewagę – mówił na pomeczowej konferencji.
– Dążyliśmy do tego, żeby wygrać, wyglądaliśmy lepiej mentalnie, motorycznie i w konsekwencji zdobyliśmy gola. To dążenie do zwycięstwa mojego zespołu bardzo mi się podobało, bo remis na tym terenie nie był wcale taki zły. Ale determinacją i postawą zasłużyliśmy na to, żeby wygrać – dodał.
Raków triumfuje, Papszun też. Amorim dopiero się aklimatyzuje
50-latek odniósł się również do dyspozycji swoich zagranicznych piłkarzy, zwłaszcza Adriano Amorima. – Trudno jest zrobić drużynę z dużej liczby obcokrajowców. Oni też czasami potrzebują czasu, żeby zrozumieć, w którym miejscu są. Muszą także dostosować się do wszystkich założeń, zaadaptować się do kraju, chociażby teraz do pogody. Wydaje mi się, że na przykład Amorim jest w lekkim szoku. Widzę jak funkcjonuje, jak się ubierał na treningi, co się tu działo… Jak zobaczył śnieg, wydawało się, że jest lekko zszokowany – stwierdził Papszun.
– Co mam potem powiedzieć? Słabo gra, bo śnieg zobaczył i jest mu zimno? Powiedzą: „A co on tam opowiada?”. Ale problemy tego typu też są i chłopaki po prostu potrzebują czasu. To wszystko nie jest takie łatwe. To nie są roboty, tylko ludzie, którzy mają swoje emocje – podkreślił trener.
Adriano Amorim trafił do Częstochowy w lipcu. Od tego czasu wystąpił w 16 meczach Medalików, nie notując póki co żadnych konkretów w postaci gola czy asysty.
Po wczorajszym triumfie Raków wskoczył na drugą lokatę w tabeli, tuż za liderującego Lecha, do którego traci trzy punkty. W ostatniej kolejce w tym roku częstochowianie podejmą Motor Lublin.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- “Brakuje nam charakteru”. Uczyńmy z tego zwrotkę hymnu narodowego
- Aktor Rundić i bohater Brunes. Raków zadał cios w ostatniej minucie
- Szalone derby Londynu dla Arsenalu. “Bokser” Fabiański nokautuje rywala
Fot. Newspix