Legia wygrała z Omonią Nikozja 3:0 i jest jedyną drużyną w Lidze Konferencji Europy, która nie straciła bramki. To nie oznacza, że wczorajszy mecz był dla warszawian spacerkiem.
W pierwszej połowie Legia wykorzystywała wysoki pressing przeciwnika, omijając go i wchodząc z kontrami. Takie podejście rywala pozwalało omijać ofensywne formacje rywala. – Myślę, że pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu – mówił na konferencji prasowej trener zespołu, Goncalo Feio. – Mieliśmy dużą kontrolę z piłką. Omonia bardzo mocno wchodzi w mecze – przez pierwsze 30 minut zakłada wysoki pressing, spędza sporo czasu z futbolówką na połowie rywala. Lubi w taki sposób stłamsić przeciwnika – to coś charakterystycznego, również dla jej trenera.
Końcówka pierwszej połowy i druga część gry to była całkiem inna ekipa gospodarzy. Byli groźniejsi w ofensywie, a za to Legia nastawiła się na koncentrację w obronie. – Druga połowa? Kluczowe okazało się budowanie Omonii na trójkę. Bardzo dobre ustawienie drużyny pod względem strukturalnym to coś, co pozwoliło jej wygrać dużo tzw. drugich piłek. Po przerwie niezwykle dobrze broniliśmy pola karnego. Przewaga pozycyjna była po stronie przeciwnika, ale nie miał on jakichś wielkich sytuacji. W drugiej odsłonie poprawiliśmy momenty zamknięcia piłki i zrywania ustawienia. Byliśmy bardziej kompaktowi, prezentowaliśmy się na dobrym poziomie w obronie niskiej. Jeśli chodzi o tzw. uwolnienie futbolówki i utrzymanie po odbiorze, to musimy być lepsi, by mieć trochę więcej gry pod kontrolą.
– Od wyniku 2:0 wróciła pełna kontrola nad meczem. Byliśmy poważną drużyną, osiągnęliśmy cel – zdobyliśmy trzy punkty i kontynuujemy passę z czystym kontem. Przed tą kolejką europejskich pucharów żadnego gola nie straciła Legia, Inter i Atalanta – teraz zostały tylko dwa pierwsze zespoły. Cieszymy się, idziemy dalej. Teraz myślimy o Stali Mielec.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Legia niszczy Omonię, czerwona hołota z trybun wraca smutna do domu
- Absurdalny mecz! Jaga zapomniała o obrońcach, ale Celje też ich nie miało
- Imaz i Hansen zrobili różnicę. Nieszczelna obrona, irytujące skrzydła [NOTY JAGIELLONII]
Fot. Newspix