Wczoraj piłkarską Polskę obiegła smutna informacja: zmarł Jan Furtok. – Nikt nie spodziewał się, że nadchodzi najgorsze, nawet jego żona – zdradza Jan Urban, który od lat przyjaźnił się z byłym zawodnikiem GKS-u Katowice, Hamburgera SV i Eintrachtu Frankfurt.
Jan Furtok to legenda GieKSy i jeden ze stu najwybitniejszych reprezentantów Polski w historii. Odszedł we wtorek 26 listopada w wieku 62 lat. W 2015 roku u byłego napastnika zdiagnozowano chorobę Alzheimera.
– Niestety choroba stawała się coraz bardziej zaawansowana. Rozmawiałem z Anią. Ona się tego nie spodziewała. Nic nie zapowiadało, że nadchodzi najgorsze i Janek może od nas odejść tak szybko – mówi Jan Urban w rozmowie z portalem “WP SportoweFakty”. – Od kilku lat kontakt z nim był niemożliwy. Faktycznie, w tym roku drastycznie schudł. Tylko że to już się stało i go z nami nie ma. Nie bawmy się w lekarzy. To bardzo smutna wiadomość. W takich chwilach czasami człowiek nie wie, co powiedzieć. Takie już są rzeczy niezależne od nas.
Trener Górnika Zabrze wspomina dobre czasy: – Nigdy nie zapomnę tego wąsa, spod którego wychodzi serdeczny uśmiech. Ani jego żartów, był jajcarzem i zarażał dobrym humorem. Właśnie takiego go zapamiętam.
– Przyjaźniliśmy się. Wiedziałem, że on jest dla mnie, a ja dla niego i to było obustronne. Graliśmy w innych krajach, ale mieliśmy stały kontakt telefoniczny. Rozmawialiśmy naprawdę często. On odwiedzał mnie w Hiszpanii, ja go w Niemczech – przyznaje Urban.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Smutny dzień dla polskiej piłki. Zmarł Jan Furtok
- A ty nie pijesz piwa? No to o co ci chodzi?! Archiwalny wywiad z Janem Furtokiem
- Nie do końca złote lata GKS-u Katowice. Wspomnienie Jana Furtoka
- Prezydent żegna Jana Furtoka. Stadion w Katowicach zyska patrona?
Fot. Newspix