23 listopada 2024, 15:39 • 3 min czytania3komentarze
Alan Czerwiński udzielił wywiadu redakcji TVP Sport. Dla obecnego zawodnika GKS-u Katowice dzisiejszy mecz z Lechem Poznań powinien mieć wymiar szczególny, ponieważ w ostatnich czterech latach był piłkarzem Kolejorza. Da się jednak wyczuć, że zawodnik ma żal do poznańskich kibiców za krytykę, z jaką musiał się zmagać podczas swojego pobytu w stolicy Wielkopolski.
Prawy obrońca w barwach Lecha Poznań rozegrał 113 meczów. Jak na cztery spędzone lata nie jest to imponująca liczba. W kilku wypowiedziach Czerwiński daje do zrozumienia, że dostawał za mało szans od szkoleniowców. Dziś postara się podejść do rywalizacji z Kolejorzem tak samo, jak do każdego innego meczu. Zawodnik dość długo czekał na to, aby wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie beniaminka Ekstraklasy. Trener Rafał Górak odważniej zaczął stawiać na niego dopiero w drugiej połowie września. Wcześniej był rezerwowym i występował w podobnym wymiarze czasowym jak wcześniej w Lechu Poznań.
Przeklęty rzut karny
Poznańscy fani często wypominają Alanowi Czerwińskiemu błąd, który popełnił w zeszłym sezonie podczas meczu z Jagiellonią Białystok. Wtedy w końcówce spotkania dopuścił się faulu, a Jagiellonia wyrównała na 3:3, po tym jak Lech Poznań na początku drugiej połowy prowadził 3:0.
– Ten karny się za mną ciągnie do tej pory. Wszyscy tyle o tym mówią, jakby to przeze mnie zespół nie zdobył mistrzostwa. Tak się czułem potem. Wiedziałem, że zawiniłem i zrobiłem karnego. Takie rzeczy się zdarzają. Nie miałem z tym wielkiego problemu, nie płakałem w poduszkę. To normalna sprawa. Wszedłem na nieswoją pozycję, okoliczności były takie, że wygrywaliśmy 3:0. Nie było mnie na boisku – wyjaśnił Czerwiński w rozmowie z TVP Sport.
– Straciliśmy dwie bramki, mnie dalej nie było na boisku. Jagiellonia była nakręcona na odwrócenie wyniku. Wszedłem, gdy już się paliło, na największą minę. Popełniłem błąd, ale mam z tym teraz luz. Odbiór całej sytuacji jest taki, że to Czerwiński zawalił trzy bramki i Lech nie wygrał. Zawsze się obwinia tego, kto zrobił karnego. Jak ktoś choć trochę zna się na piłce, to rozumie takie rzeczy. Cała druga połowa była zła w naszym wykonaniu. Wszedłem na lewą obronę, w miejsce, gdzie na co dzień nie występuję. To zupełnie inna specyfika – dodał.
Reklama
Reklama
Brak zaskoczenia
Czerwiński miał okazję przez tydzień pracować z Nielsem Frederiksenem. Na bazie tych krótkich doświadczeń piłkarz stwierdził, że nie jest zaskoczony tym, jak bardzo szkoleniowiec rozwinął Kolejorza.
– Nie jestem w ogóle zaskoczony. Miałem przyjemność pracować z trenerem w okresie przygotowawczym. Odbyłem z nim kilka rozmów i od samego początku było widać, że na boisku pojawi się dyscyplina. To się przekłada na wyniki. Ta drużyna ma tyle jakości, że nie ma znaczenia, czy odeszłoby dwóch zawodników, a w ich miejsce przyszliby nowi. Jakiego piłkarza bym nie wymienił, to każdy ma ogromną jakość. W wyjściowym składzie nie ma miejsca na wykorzystanie wszystkich piłkarzy i niektórzy muszą akceptować rolę zmienników, co jest trudne – podsumował piłkarz GKS-u Katowice.
Początek meczu Lech Poznań – GKS Katowice o godzinie 17:30.
Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.