Jednym z największych skandali końcówki ubiegłego tygodnia okazał się niespodziewany sukces polskiej firmy, która po pierwsze: będzie się reklamowała w legendarnym klubie z najsilniejszej koszykarskiej ligi świata, w której płaci się lepiej niż w europejskim futbolu, po drugie zaś: zatrudniła jako ambasadorów marki dwóch byłych polskich prezydentów. Jak widać, zachowała się iście niegodnie, wręcz haniebnie, bo najgorsze, czego polska firma może dokonać, to odnieść spektakularny sukces.
Mam wrażenie, że odzierając wszystko z nazw własnych całość nie brzmi wcale fatalnie. Rodzimi przedsiębiorcy, którzy niemal od zera rozkręcili biznes podbijający kolejne rynki. Zatrudnili dwóch rozpoznawalnych ambasadorów, którzy już na wejściu do USA zapewnili im szacunek i respekt. Sponsorują potężny, niesamowicie popularny, utytułowany i ceniony klub, w którym występował między innymi półbóg koszykówki, Michael Jordan. Wreszcie – bo o to też toczy się spór – dwóch byłych prezydentów uczciwie pracowało nie tylko dla polskiej firmy i swojego zysku, ale i w charakterze swego rodzaju twarzy, rzeczników całego naszego biznesu.
Bronisław Komorowski i Lech Wałęsa uczestniczyli w widowiskowym ogłoszeniu współpracy firmy cinkciarz.pl i Chicago Bulls. I tu zaczynają się schody. Bo to Cinkciarz.pl! I Chicago Bulls!
Z zażenowaniem obserwowałem to, co działo się później. Okazało się bowiem, że:
– polska firma w żadnym wypadku nie może nosić nazwy, która gwarantuje sukces
– były polski prezydent w żadnym wypadku nie może uczciwie zarabiać
– polski biznes prawdopodobnie powinien się wstydzić, że w ogóle istnieje
No bo jak to. Cinkciarz? Drobny cwaniaczek z bazaru handlujący walutą? Jak można tak nazwać firmę, jak można tak rujnować reputację szanowanej branży kantorów internetowych? Przecież można było użyć o wiele bardziej licującego z powagą marki “Kantor24” – sugerującego, że działa całodobowo, jak to Internet. O, albo swojskiego Kantorex, będącego jednocześnie grą słów – no bo rex, król.
To nie, głupcy musieli wybrać akurat taką, która przyniosła im gigantyczny sukces, ogromne wpływy oraz obecny stan, w którym nie jest dla nich wielkim wydatkiem sponsorować naprawdę wielki klub. Wszelkie zarzuty do cinkciarza są dla mnie tak chore, że momentami zastanawiałem się, czy to wszystko nie jest jednym wielkim “ASZDziennikiem”, wkrętką, internetowym żartem. Naprawdę ludzie byli wzburzeni, że ktoś śmiał wznieść się przy wymyślaniu nazwy ponad dodawanie -ex, 24 lub -pol do słowa określającego branżę. Co więcej, byli oburzeni, że ktoś z cinkciarza śmiał wynająć do promocji byłych prezydentów.
Tu zaczyna się kolejna jatka. “Jak oni mogli tak się zbłaźnić”. Śledzę aktywność Lecha Wałęsy od dawna, widziałem milion jego komediowych wystąpień, z niesmakiem obserwowałem jak fotografuje i wrzuca do Internetu złote kible w Dubaju albo siebie samego podczas zabiegów spa. Co więcej, uważam, że zdecydowanie bardziej kompromitował się niektórymi wypowiedziami dotyczącymi polityki. Komorowski? Wybaczcie, ale to człowiek, który jeszcze jako prezydent wziął udział w programie Kuby Wojewódzkiego. To, że dziś jako wolny, niezależny były polityk promuje POLSKĄ firmę za POLSKIE pieniądze to naprawdę nie jest grzech. Wolelibyśmy drogę Kwaśniewskiego i nie do końca transparentne interesy z think-tankami finansowanymi przez oligarchów z Ukrainy czy Rosji? Wolelibyśmy, by zarabiali na promowaniu zagranicznych organizacji będących często zwykłymi środkami lobbingu? Czy może w ogóle mają wbić zęby w ścianę i siedzieć na tyłku w rodzimych miejscowościach?
Komorowski miał w życiu ze sto słabych wystąpień, z czego pewnie kilkanaście tylko w tym roku. Ale akurat to wygłoszone w Chicago, w którym pełen dumy przekonywał o sile polskiego biznesu było naprawdę dobre! Wreszcie widać, że pisał mu to nie polityczny spin-doktor, ale człowiek rozsądny. Że słowa w usta wkładał mu nie ktoś ze świata polityki, ale ze świata interesów. I tę różnicę było czuć, gdy wreszcie “brak zgody na brak zgody” zastąpiły banalne, ale dobrze brzmiące słowa o polskiej przedsiębiorczości. Gdy wreszcie nie wybuchałem śmiechem po każdym zdaniu. Gdy nie było “specjalisty od kur” i “szoguna”, ale naprawdę gładkie słowa.
Pozowali z koszulkami Bullsów? Tragedia. Z taką samą pozował swego czasu Barack Obama, a raz chyba nawet przemawiał w ich czapeczce. Pozowali z cheerleaderkami? Nie no, to faktycznie ich skreśla, w końcu były prezydent może pozować do fotek tylko z Dalajlamą i papieżem. Wzięli pieniądze za reklamowanie? A co w tym złego? Moim zdaniem o wiele bardziej szkodliwa byłaby sytuacja, w której posiadacz wielu bardzo wrażliwych danych na temat państwa przymierałby głodem. Łatwo wtedy o spieniężenie najcenniejszych rzeczy. Także najcenniejszej wiedzy.
Jestem niemal pewny: gdyby Cinkciarz nazywał się “Global Exchange Investment” nikt nie zająknąłby się o hańbieniu urzędu prezydenta przez Lecha Wałęsę i Bronisława Komorowskiego. Ale gdyby Cincikarz nazywał się “Global Exchange Investment” prawdopodobnie w dziale reklamy miałby głównie pana Włodzimierza wsadzającego ulotki tej firmy za wycieraczki samochodów na osiedlowym parkingu.
Jestem dumny, tak jak byłem dumny z Oknoplastu w Interze Mediolan, czy innych polskich firm, które wbrew wszystkim przeszkodom, jakie stoją na drodze przedsiębiorców, osiągają wielki, międzynarodowy sukces. Cieszę się też, że Komorowskiemu piszą obecnie przemówienia ludzie nieco zręczniejsi, niż za czasów jego prezydentury. Cieszę się również, że uczciwie zarabia, przy okazji reprezentując godnie nasz kraj (co za ironia, że nie udało mu się to podczas kariery politycznej…).
Skandal? Widzę w tej sytuacji tylko jeden – wciąż zamknięte umysły u takiej rzeszy komentatorów…
Aha, oczywiście Komorowski (akurat Komorowski) z koszulką BULlsów wyglądał zabawnie, ale to efekt jego wcześniejszych wtop, a nie obecnego zachowania.