Reklama

Joel Pereira: Zostaję w Lechu Poznań, ponieważ chcę walczyć o tytuły [WYWIAD]

Radosław Laudański

Autor:Radosław Laudański

21 listopada 2024, 09:48 • 12 min czytania 11 komentarzy

Joel Pereira to dla wielu osób najlepszy prawy obrońca w Ekstraklasie. Od ponad trzech lat gra na tak wysokim poziomie, że mało kto sądził, że Lech Poznań zdoła przedłużyć z nim kontrakt. Kolejorz udowodnił jednak, że znalazł sposób na zatrzymanie swoich największych gwiazd. Portugalczyk niedawno podpisał nową umowę, która obowiązuje do 2027 roku. 28-letni zawodnik w rozmowie z Weszło zdecydował się podzielić przemyśleniami na temat swojej przygody w Lechu, a także wyjaśnił dlaczego nikt tak dobrze nie szkoli piłkarzy jak Portugalia. 

Joel Pereira: Zostaję w Lechu Poznań, ponieważ chcę walczyć o tytuły [WYWIAD]

Bardzo dobrze zacząłeś nowy sezon. Zaliczyłeś cztery asysty, a także 34 kluczowe podania. Czy obecnie znajdujesz się w najlepszej formie w swoim życiu?

Ciężko stwierdzić. Pamiętam, że w poprzednim sezonie w grudniu miałem na koncie jedną bramkę oraz siedem asyst. Jeśli chodzi o liczby, rok temu wyglądało to bardzo dobrze, ale nie można wyciągać wniosków wyłącznie na ich podstawie. Aby prawidłowo zrozumieć piłkę nożną, musimy zobaczyć jak piłkarz wygląda na boisku. Myślę, że w obecnym sezonie idzie mi całkiem dobrze. Umożliwia to oczywiście drużyna, ponieważ jesteśmy w dobrej formie. Momentami nasza drużyna wygląda niesamowicie.

Jak wrażenia po efektownej wygranej z Legią? Zarówno wy jak i kibice przeżyliście wtedy magiczny czas. Poznań zapamięta to spotkanie na wiele lat.

Myślę, że w drugiej połowie zagraliśmy naprawdę dobrze. W pierwszej szło nam nieco gorzej, a Legia udowodniła, że jest groźnym rywalem. Po przerwie ich zniszczyliśmy. Zawsze trudno zakładać taki scenariusz. Decydujący potrafi być jeden faul, kartka czy bramka. My jednak poradziliśmy sobie z trudnym momentem i zagraliśmy rewelacyjną drugą połowę.

Reklama

Twój klubowy kolega Afonso Sousa powiedział w wywiadzie dla Canal Plus, że obecny sztab szkoleniowy przywrócił mu radość z gry w piłkę, którą wcześniej zatracił. Masz te same wrażenia co Afonso?

Nie, ponieważ cały czas odczuwam motywację do gry w piłkę i czerpię z tego dużo radości. Oczywiście kiedy wygrywamy każdemu dużo łatwiej gra się mecze oraz trenuje. Po porażce znacznie trudniej udaje się na przerwę reprezentacyjną, ponieważ trzeba czekać długo na kolejny mecz. Teraz skończyliśmy niesamowitym zwycięstwem co sprawia, że każdy z nas odczuwa radość na treningach. Nie mogę jednak powiedzieć, że w którymkolwiek momencie straciłem radość z gry w piłkę. Oczywiście ostatnie cztery miesiące poprzedniego sezonu były trudne dla wszystkich. Każdy przeżywał to w inny sposób, ja jednak nie straciłem radości.

Po wygranej z Legią pierwszy raz od kilku miesięcy podeszliście do kibiców, aby świętować zwycięstwo razem z nimi. Symboliczne pożegnanie z zeszłym sezonem?

Myślę, że był to idealny moment, żeby między nami znów było jak dawniej. Najważniejsze jest to, aby świętować razem wygrane i być razem w trudniejszych chwilach, czyli kiedy przegrywamy, okazywali nam wsparcie.

Całe miasto było niesamowicie szczęśliwe, kiedy podpisałeś swój nowy kontrakt z Lechem. Co sprawiło, że zostałeś tu na dłużej? Niech zgadnę, na pewno nie pogoda!

Na pewno nie pogoda, ale jest ona bardzo mocnym dowodem na to, że nadal mam w sobie wiele motywacji do gry w Lechu Poznań. Nadal dobrze się bawię grając w Kolejorzu i dopóki czuję ten nastrój, nie mam potrzeby zmiany klubu. Głównym powodem mojego pozostania w Poznaniu jest chęć walki o tytuły. To moja największa motywacja w życiu zawodowym. Chodzi zarówno o tytuły drużynowe, jak i indywidualne. Oczywiście zespół ma tutaj pierwszeństwo. Po mistrzostwie chciałbym również zostać najlepszym obrońcą w lidze. Cele moje są jasne. Nie wszystko zależy jednak tylko ode mnie, ja po prostu robię swoje i staram się podejmować dobre decyzje. Myślę, że podałem wiele powodów i celowo nie umieściłem tutaj pogody! (śmiech).

Reklama

Mieszkasz w Poznaniu od ponad trzech lat. Rozumiem, że oprócz aspektów piłkarskich postanowiłeś tutaj zostać, ponieważ polubiłeś życie w tym mieście?

Lubię życie w Poznaniu, to dobre miasto. Nigdy nie przeżyłem nieprzyjemnej sytuacji na ulicy. Moja rodzina czuje się tutaj jak w domu. To sprawia mi ogromny komfort. Moja córka chodząc do polskiej szkoły jest szczęśliwa. To kolejny ważny powód do podjęcia decyzji o pozostaniu w Poznaniu kilka lat dłużej. Dziś śmiało możemy powiedzieć, że jest to dla nas drugi dom. Nigdy nie grałem tak długo w jednym klubie. Minęły prawie cztery lata i zostanę tutaj na dłużej. Jesteśmy tutaj szczęśliwi. To miasto kojarzy mi się z sukcesami zarówno osobisitymi, jak i zawodowymi.

Pamiętam latem jeździłem na rowerze po bardzo ładnym parku Cytadela i spotkałem tam ciebie razem z Dino Hoticiem i Radkiem Murawskim. Byliście na spacerze wraz z rodzinami. Stwierdziłem, że nie zagadam, ponieważ szanuję wasz prywatny czas. Jak jest w Poznaniu z prywatnością piłkarzy?

Zawsze jesteśmy otwarci na rozmowę. Zwykła pogawędka jest dobra dla każdego i staramy się znaleźć czas dla kibiców. Zamienienie dwóch, trzech zdań nie sprawia nam żadnego problemu. Cytadela to bardzo ładne miejsce.

Sporo mówi się ostatnio na temat Sindre Tjelmelanda, zdaniem wielu kibiców to w dużej mierze dzięki niemu Lech wygląda tak dobrze. Czy miałeś w swojej karierze lepszego asystenta?

To zdecydowanie najlepszy asystent trenera, z jakim miałem okazję pracować. Idealnie podejmuje wszystkie szczegóły, zwraca uwagę na komunikacje. Wszystko co robi nie powiem, że jest idealne, ale prawie idealne. Nic na tym świecie nie jest idealne. Sindre wykonuje jednak swoją pracę na najwyższym poziomie. Ma wszystko, aby w przyszłości zostać świetnym pierwszym trenerem. Jeśli nie chce zostać trenerem głównym, to nie wiem czym chciałby się zająć. Myślę, że pewnego dnia będzie chciał zostać trenerem.

Niedawno przyleciał do Poznania kibic z Brazylii Alexandre Baginski. Miałeś okazję go poznać. Jakie wrażenie wywarł na tobie oraz reszcie zespołu?

Jego przylot do Poznania to istne szaleństwo! Był to jego pierwszy lot w życiu. Przyleciał do Poznania sam. Myślę, że na to w pełni zasłużył. Mieliśmy okazję dłużej porozmawiać i to naprawdę dobry chłopak. Robi dla nas niesamowite rzeczy z drugiego końca świata. Doświadczył tutaj wielu pięknych chwil i mam nadzieję, że przyżył przygodę życia. Zakończył ją w najlepszy możliwy sposób, czyli obecnością na stadionie podczas naszej wygranej z Legią. Otrzymał wiele miłości od nas wszystkich. Nie chodzi tylko o piłkarzy i klub, ale również kibiców. Nigdy nie zapomni tych dni. To bardzo skromny chłopak, który bardzo mocno cieszył się ze wszystkich rzeczy, które tutaj otrzymał. Jego wizyta bardzo nas ucieszyła.

Nie mogę zapomnieć twoich świetnych występów w Lidze Konferencji Europy. Tylko Cristiano Biraghi z Fiorentiny zaliczył więcej kluczowych podań. Najlepiej wspominam mecz we Florencji. Czy przez osiem minut kiedy prowadziliście na Stadio Artemio Franchi wierzyliście w to, że możecie sprawić sensację i awansować nawet do finału tych rozgrywek?

W tamtym momencie rzeczywiście wierzyliśmy w to, że możemy wyeliminować Fiorentinę. Nikt nie jest w stanie oczywiście przed meczem założyć tego, że będzie w stanie pokonać Fiorentinę 3:0 na jej stadionie i powalczyć o awans. Po tym jak strzeliliśmy bramkę na 3:0 poczuliśmy jednak, że niebo jest limitem. Wszyscy naprawdę uwierzyliśmy w to, że możemy napisać niezapomnianą historię. Warto się jednak cofnąć do jednego momentu. W momencie kiedy Fiorentina strzeliła nam gola na 3:1 myślę, że nie popełniliśmy faulu, po którym Viola miała rzut wolny. Wcześniej powinien być aut dla nas. Ta decyzja, a także stracona bramka zmieniły całę grę.

Pamiętam, że Włosi czuli wtedy dużą presję. Krzyczeli na swoich piłkarzy, a na trybunie z dziennikarzami oraz VIP-ami zrobiło się dość nerwowo. Sensacja rzeczywiście wisiała w powietrzu.

Przy wyniku 3:0 naprawdę uwierzyliśmy w to, że awansujemy. Ale taka jest jednak piłka. W Europie przeżyliśmy niesamowitą przygodę i walczymy o to, aby tam wrócić. Tamte chwile pozostaną w mojej pamięci na długo.

Pokazaliście wtedy, że można rywalizować jak równy z równym z lepszymi od siebie. Pamiętam jak kiedyś były właściciel Legii Warszawa Bogusław Leśnodorski po remisie 3:3 z Realem Madryt powiedział, że różnica pomiędzy nami, a tymi najlepszymi nie jest wcale aż taka wielka i o wszystkim decydują detale. Jaka jest twoim zdaniem różnica między tobą a najlepszymi portugalskimi prawymi obrońcami?

To bardzo dobre pytanie. Uważam, że podajemy piłkę w podobny sposób. Oczywiście musi być między nami jakaś różnica. Na pewno wiele rzeczy robią lepiej ode mnie, ale w pewnych aspektach mogę być od nich lepszy. Całościowo wypadają jednak korzystniej. Dopóki jednak nie mierzymy się ze sobą na boisku, jest to wyłącznie kwestia opinii. Najlepszymi portugalskimi prawymi obrońcami są Joao Cancelo oraz Diogo Dalot. Są niesamowici. Nie mogę jednak powiedzieć, że jestem od nich o wiele gorszy, ponieważ wierzę w siebie.

Czyli wierzysz w to, że masz możliwości ku temu, aby rywalizować z najlepszymi?

Myślę, że różnica między nami może tkwić w szczegółach, jednak nie jest ona ogromna. Najważniejsze jest wykorzystanie możliwości, które posiadasz. W piłce trudno wyjaśnić wiele kwestii. Nie myślę jednak takimi kategoriami. Cieszę się swoim życiem i robię co mogę, aby zadbać o przyszłość mojej córki. To jest dla mnie najważniejsze. Oczywiście mam marzenia. Chciałbym zagrać w fazie grupowej Ligi Mistrzów, trafić do reprezentacji Portugalii, grać w najlepszych europejskich ligach i tego typu inne rzeczy. Trzeba jednak przede wszystkim wykonywać swoją robotę na boisku. Ja muszę po prostu robić swoje, później jednak nie wszystko ode mnie zależy. Nadal mam w sobie te marzenia i będę marzył do ostatniego dnia swojej kariery. Dziś jednak Lech Poznań jest moim klubem i jestem tutaj szczęśliwy.

Podobnie jak Afonso Sousa grałeś w młodzieżowych drużynach FC Porto. To twój pierwszy klub. Czy dziś w Portugalii kibicujesz Smokom?

Nie, w Portugalii kibicuje Sportingowi Lizbona. Wybrałem Sporting, ponieważ w dzieciństwie spędzałem dużo czasu z pewnym kuzynem, a on najbardziej lubił Sporting. Wybrałem więc Sporting i jest to mój ulubiony klub w Portugalii. Nie jestem jednak fanatykiem tego klubu i nie krzyczę na Afonso Sousę, kiedy oglądamy razem mecz Sporting – Porto, a on wspiera FC Porto. Lubię cieszyć się piłką nożną i doceniam wszystko, co mi daje. Często oglądam mecze w telewizji.

Którego prawego obrońcę próbujesz naśladować? Kibice Lecha Poznań czasem porównują ciebie do Joao Cancelo.

Najbardziej imponował mi Philipp Lahm, zarówno jako piłkarz jak i człowiek. Jest niesamowity i zawsze stanowił dla mnie inspirację. To bardzo mądry facet. Piłkarsko lubię też dwójkę emerytowanych Brazylijczyków, czyli Daniego Alvesa oraz Maicona. Uwielbiam oglądać także Trenta Alexandra-Arnolda z Liverpoolu. To co wyprawia na boisku swoimi podaniami, to szaleństwo. Niesamowity piłkarz. Lubię też Joao Cancelo oraz Daniego Carvajala. Różni się on jednak ode mnie swoją charakterystyką boiskową.

Dlaczego Portugalia wychowuje tak wielu utalentowanych piłkarzy? Dziś nie ulega najmniejszej wątpliwości, że najlepsi technicznie piłkarze urodzili się w Portugalii. Bernardo Silva, Bruno Fernandes, Vitinha i wiele innych przykładów.

To szaleństwo, trudno to wytłumaczyć. Jest nas dziesięć milionów i mamy tak wiele talentów. Czasami nie wszyscy mogą zostać profesjonalnymi piłkarzami. Grają w trzeciej lub czwartej lidze, a są bardzo dobrzy. Niestety nie ma miejsca dla wszystkich. Może to zabrzmieć dziwnie, ale jednym z czynników może być pogoda, tutaj nie trzeba namawiać chłopaków do tego, aby grali w piłkę przez cały rok.

Myślę, że istotną rolę pełnią też trenerzy, którzy prowadzą młodzież. Chodzi o sposób nauki gry w piłkę młodych zawodników. Wszystko powinno się rozpoczynać od nauki techniki, a nie taktyki. W młodzieżowych drużynach powinniśmy zapomnieć o taktyce. Myślę, że nasi trenerzy przede wszystkim kładą nacisk na to, aby młodzi zawodnicy byli jak najlepsi technicznie. Technika jest pierwszą rzeczą, której powinny uczyć się dzieci. Po tym jak skupiasz się na taktyce, trudno jest nadrobić pewne rzeczy. W Portugalii myśli się o piłce właśnie w taki sposób. Nie chodzi tylko o technikę dryblingu, a o technikę podania oraz przyjęcia piłki. Tego typu rzeczy sprawiają, że młodzi zawodnicy stają się coraz lepsi.

Zakończenie kariery przez najlepszego portugalskiego piłkarza w historii Cristiano Ronaldo zbliża się nieubłaganie. Patrząc na fakt, z jakiego urodzaju piłkarzy czerpie Portugalia, następca może nadejść szybciej niż się wydaje?

Jestem pewien tego, że nikt nie osiągnie tyle co Ronaldo w przeciągu 50 lat. To co zrobił podczas swojej kariery nie jest normalne. Obserwując obecnych portugalskich piłkarzy najbardziej podoba mi się Rafael Leão. Będzie niesamowitym piłkarzem. Już teraz prezentuje najlepszy światowy poziom i w meczu z Realem Madryt zaprezentował się dużo lepiej od Viniciusa Juniora. Czy będzie najlepszym Portugalczykiem w najbliższych latach? Tego nie wiem, ponieważ mamy naprawdę wiele talentów.

Jego powinniśmy obawiać się najbardziej. Rafael Leao znów jest w wielkiej formie

Jeśli chodzi o Twoje życie, to wcześnie założyłeś rodzinę. Wielu piłkarzy podkreśla, że to najlepsza nauka odpowiedzialności. Jak bliskie osoby wpłynęły na twoją karierę?

Wyprowadziłem się z domu rodzinnego w wieku 16 lat. Moją dziewczynę poznałem osiem lat temu. Od kilku lat mam córkę. Założenie rodziny w młodym wieku było najlepszą decyzją w moim życiu. Cieszę się z tego powodu, że moja córka dorasta w Polsce. To pierwszy kraj, w którym mieszka po Portugalii. Życie rodzinne bardzo mocno pomaga w skupieniu się na karierze. Lubię siedzieć z przyjaciółmi w domu, ale nie lubię wychodzić na imprezy. Jestem bardzo rodzinnym facetem.

Co twoim zdaniem musisz poprawić w sobie jako obrońca? Czy czujesz, że w obronie nadal posiadasz pewne braki?

Zawsze trzeba poprawić wszystko. Wszyscy mówią, że jestem dużo lepszym zawodnikiem w ataku niż w obronie. Zgadzam się z tymi opiniami. Kiedy ktoś pyta mnie jednak o moją grę w obronie, często chciałbym, aby ktoś mi wymienił jednego bocznego obrońcę na świecie, który jest tak samo dobry zarówno w ofensywie, jak i defensywie. To niemożliwe, zawsze lepiej tobie idzie w którejś fazie gry. Nie możesz być równy. Możesz próbować jakoś to zrównoważyć, ale to trudne. Mimo że jestem lepszy w ataku, pracuję nad tym, aby być lepszy w obu aspektach, których wymieniłem a nie na siłę szukać równowagi. Robię to, aby w przyszłości być jeszcze lepszym zawodnikiem.

Co sprawiło, że grasz tak dobrze w Lechu Poznań? W Omonii Nikozja, Gil Vicente, Spartaku Trnava i innych klubach nawet nie zbliżyłeś się poziomem do tego, co pokazujesz w Kolejorzu.

To dobre pytanie i pamiętam wcześniej wspomniany Alexandre Baginski zapytał mnie o to samo. O wiele trudniej jest wykręcić takie liczby jak w Lechu w Gil Vicente. Wszystko wynika z tego faktu, że Lech walczy o mistrzostwo kraju, a Gil Vicente o utrzymanie. Nie atakujesz tam tak często, jak to robimy w Lechu. A tylko taka gra pasuje do mojego stylu gry. To samo mogę powiedzieć o Omonii Nikozja i Spartaku Trnawa. Nie mogłem tam pokazać swoich umiejętności. Tutaj jest inaczej. Przez to, że Lech Poznań jest wielkim klubem, który walczy o mistrzostwo Polski, a ja mogę pokazywać swój talent. Lech Poznań i Joel Pereira to idealne połączenie.

ROZMAWIAŁ RADOSŁAW LAUDAŃSKI 

WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:

Fot. Newspix, Kolejorz Brasil

Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

11 komentarzy

Loading...